Artykuły

W królestwie zielonego sztandaru

"Ja, Król Maciuś Pierwszy, bohater słynnej powieści Janusza Korczaka, a teraz także przedstawienia teatralnego, zapraszam Was d< Teatru im. Wilama Horzycy w Toruniu na widowisko specjalnie z myślą o Was przygotowane. Marzę o tym, by w kraju, którym rządzę, wszystkie dzieci były szczęśliwe. Czy mi się to uda? Napotykam wiele trudności, ale marzenie moje jest tak wielkie, że zrobię wszystko, by je zrealizować. Trzeba dążyć do celu, trzeba mieć wielkie plany. Zawsze przecież coś z tego się zdarzy. Czekam na Was w teatrze! Do zobaczenia!"

Tak brzmi list nadzwyczajny króla Maciusia, wręczany dzieciom przy wejściu do teatru. Obcują w nim nie tylko ze swym bohaterem i jego dramatem, spotykają się jednocześnie z wielką ideą Janusza Korczaka - pięknej i tragicznej postaci lekarza, pedagoga i pisarza, który dzieciom ślubował i był im wierny do końca, a zwykł mawiać: "Marzenie jest programem życia, można go nie zrealizować w pełni, nie wolno jednak nie próbować".

Przenosząc powieść Król Maciuś I na scenę, teatr toruński włączył się w program obchodów ogłoszonego przez UNESCO Roku Janusza Korczaka.

W przedstawieniu występują dzieci, co jest związane z realizowanym przez dyrektora Marka Okopińskiego programem wychowania teatralnego młodzieży szkolnej (innym przykładem jest działający przy teatrze "Klub 612", grupujący uczniów toruńskich szkół średnich).

Reżyserując przedstawienie, Elżbieta Sikora, by przybliżyć młodym widzom teatr, pozwoliła im uczestniczyć w teatralnym dzianiu - zintegrowała obie strony widowiska: dziecięcą widownię i scenę. Osiągnęła to poprzez stopniowe poszerzanie przestrzeni scenicznej o obszar widowni, aż do całkowitego jej zagarnięcia w trzecim akcie i stworzenia jednej areny, na której obraduje pierwszy w świecie dziecięcy parlament. Młodzi widzowie stają się jego członkami, a przez to również... aktorami.

Niemniej ciekawym pomysłem upowszechniania teatru, zastosowanym przy okazji inscenizacji Króla Maciusia, jest rozdawana wraz ze wspomnianym listem, "Gazeta dla dzieci - wydanie teatralne, nr 1" (miejmy nadzieję, że będą następne). Jest to ciekawie pomyślany program, zawierający oprócz streszczenia sztuki -krótkie wyjaśnienia podstawowych pojęć teatralnych, takich jak: reżyseria, adaptacja, scenografia, rekwizyty, kostiumy, inspicjent, sufler itd. Znakomity sposób na ukazanie dzieciom, przychodzącym do teatru często bez przygotowania, czym jest teatr i jak funkcjonuje. Jest jeszcze coś, co nadaje całemu przedsięwzięciu rangę pewnego symbolu - dzieci biorące udział w sztuce są wychowankami Państwowego Zakładu Wychowawczego im. Janusza Korczaka!

Kiedy reżyser postanowiła zaprosić do udziału w przedstawieniu dzieci, dyrektor Okopiński bez wahania wymienił ten zakład. Teraz przyznaje, że trochę niepokoił się. czy młodzież niepełnosprawna i społecznie nie przystosowana podoła temu zadaniu, ale tym większe zadowolenie z w pełni osiągniętego celu.

Opowiadając o swym spotkaniu z teatrem, dzieci przyznają, że pierwsze chwile były trudne. Owszem przychodzili tutaj wcześniej, chociażby ze szkołą, ale co innego tak normalnie, a co innego tam -za kurtynę! Trema i napór wrażeń nie pozwalały początkowo na koncentrację, ale cierpliwość reżysera i aktorów pokonała i tę trudność (doszło nawet do tego, że trzeba było ich czasami uspokajać -tak potrafili się rozhasać).

"Byłem zaskoczony przyjęciem nas przez aktorów - mówi jeden z chłopców. -Traktowali nas jak równych sobie partnerów. To bardzo pomagało. Nie przypuszczałem nawet, że praca aktora jest tak ciężka, ale i tak żywa. Każdy spektakl jest inny. Postać, którą gram, ciągle się rozwija, cc ś w niej zmieniam, czegoś szukam".

Reżyser przedstawienia również nie ukrywa, że początki współpracy nie były łatwe.

"Najpierw czytałam im powieść i sztukę, mówiłam kim dla mnie jest król Maciuś i co chciałabym powiedzieć realizując to przedstawienie, opowiadałam, jak będzie wyglądała scenografia. Potem długo rozmawialiśmy o tym, co one chciałyby zrobić, gdyby były na miejscu Maciusia. Prosiłam nawet, by napisały wypracowanie na ten temat. Miało to pomóc im w wyzwoleniu własnych emocji i lepszym zrozumieniu ról, jakie miały zagrać. Wreszcie próby na scenie, poprzedzone poznaniem zaplecza teatru i metod pracy. Przez cały czas starałam się wydobyć z nich naturalne emocje, nie mówiłam, co i jak mają robić, nie chciałam niczego narzucać. Miała to być atmosfera szkolnej przerwy i chyba to im się udało. Pragnęłam wreszcie, by wyniosły z tej przygody korzyści, by pobudziła ona ich wyobraźnię, nauczyła otwartości i szczerości w wyrażaniu myśli i uczuć".

Dyrektor zakładu wychowawczego, Tadeusz Badurek jest również z tego eksperymentu pedagogicznego zadowolony -"Sprawdziło się w działaniu hasło pedagogiki specjalnej, że nie ma kalek - jest człowiek. Nastąpiła pełna, autentyczna rewalidacja naszych dzieci. Udowodniły sobie i innym, że będąc uczniami zakładu specjalnego, z czego przecież zdają sobie sprawę, mogą być pełnoprawnymi uczestnikami społecznego działania".

I jeszcze jedno. W tym roku zakład i szkoła otrzymają sztandar. Będzie on miał jedną stroną w kolorze ... zielonym -tak jak chciał król Maciuś, jak chciał Janusz Korczak.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji