Artykuły

Wrocław. Kontrakt na 3 mln zł w Operze Wrocławskiej poruszył europosłankę Zalewską z PiS. Radnych sejmiku - wcale

Europosłanka PiS Anna Zalewska uważa, że 3 mln zł dla dyrektora artystycznego Opery Wrocławskiej jest "nie do przyjęcia". Na radnych sejmiku dolnośląskiego ta kwota nie robi wrażenia.


"3 mln zł to kwota nie do przyjęcia" - napisała w liście do marszałka Dolnego Śląska europosłanka PiS Anna Zalewska. Przypomina mu, że od kilku dni nie tylko Dolny Śląsk, ale cała Polska śledzi oburzające doniesienia dotyczące decyzji dyrektor Opery Wrocławskiej, która z dyrektorem podpisała kontrakt na tak wysoką kwotę: "Kłóci się to również ze społeczną akcją wpłacania darowizn na rzecz (...) Opery i jej utalentowanych pracowników".

Zalewska pyta Cezarego Przybylskiego, czy decyzja dyrektora opery była z nim konsultowana, czy wyjaśnił publicznie całą sytuację, czy wyciągnie wnioski i pokaże rozwiązania akceptowalne społecznie?


Radni nie skorzystali z okazji

Europosłanka PiS na odpowiedź będzie musiała poczekać, choć jej partyjni koledzy mogli w tej sprawie "przycisnąć" marszałka w czwartek na sesji sejmiku. Z okazji nie skorzystali. Zresztą nie tylko oni. Radni opozycji też.


Temat niespotykanego w Polsce wynagrodzenia dla dyrektora artystycznego Mariusza Kwietnia, przy okazji dyskusji o połączeniu Dolnośląskiego Centrum Filmowego i Strefy Kultury Wrocław, wywołał Stanisław Huskowski z Nowoczesnej Plus.

Mówił, że samorząd województwa pozbywa się "perły w koronie", co wpisuje się w wieloletni już kryzys w instytucjach kultury: - Rozumiem, że potrzebne są oszczędności, ale w jaki sposób lekką ręką wydaje się 3 mln zł na pensję dla dyrektora opery? Za mniejsze pieniądze stanowisko stracił Marcin Nałęcz-Niesiołowski, który pełnił funkcję jednoosobowo i jeszcze dyrygował.


- Wcale nie ze względu na pensję, tylko na negatywną kontrolę NIK-u i niewłaściwą relację z pracownikami - odparł Michał Bobowiec z Bezpartyjnych Samorządowców, który jeszcze kilka miesięcy temu w zarządzie był odpowiedzialny za instytucje kultury na Dolnym Śląsku.

3 mln zł pojawiły się jeszcze w jednym wystąpieniu. Radny .N Plus Jacek Iwancz wspomniał o nich w debacie o budżecie regionu na 2021 r. kiedy było jasne, że żaden z wniosków opozycji nie zostanie przez koalicję Bezpartyjnych i PiS przegłosowany: - Wciąż słyszmy, że nie ma pieniędzy, a Opera wydaje 3 mln zł dla swojego dyrektora. Są więc miejsca, gdzie można szukać oszczędności.
Przybylski: Kultura kosztuje


Huskowski, Iwancz ani żaden z sejmikowych radnych nie zażądali wyjaśnień od Przybylskiego, choć dowodzili, jak w kulturze jest źle i DCF, mając dotację na poziomie 2,3 mln zł na przyszły rok, przetrwa na niej ledwie 2-3 miesiące.

- Kultura kosztuje - oświadczył marszałek, przypominając radnym, że pod jego nadzorem jest 17 instytucji i "mało które województwo tyle ma". Nie wspomniał, że na pandemii wszystkie straciły niemal 20 mln zł i ta kwota urośnie, bo teatry, filharmonie, muzea i Opera Wrocławska są zamknięte i pozbawione wpływów z biletów. Muzeum Papiernictwa w Dusznikach-Zdroju też, do którego władze regionu rocznie dopłacają 2,2 mln zł.

- Jestem nią zszokowany. To jest kwota nieuzasadniona - ocenił szef klubu Bezpartyjnych Dariusz Stasiak, pytając, czy to ma być instytucja gminy, czy jeszcze samorządu województwa?

Na to pytanie reakcji radnych też nie było, choć marszałek zaskoczył ich nie tylko decyzją o połączeniu DCF ze Strefą Kultury Wrocław, ale też o przekazaniu Ministerstwu Kultury wrocławskiego Muzeum Narodowego. O pierwszym dowiedzieli się z mediów, a o drugim z Facebooka.

- Może trzeba zorganizować okrągły stół - rzucił Aleksander Marek Skorupa z klubu Koalicji Obywatelskiej.

Czy będzie, nie wiadomo. Marszałek temat pominął.


Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji