Artykuły

Pochwała niewygody

Na małej scenie przy ulicy Paulińskiej przez kilkadziesiąt minut możemy doświadczać spotkania z prawdziwym kabaretem. Nie takim, do jakiego przyzwyczaja nas (oby nieskutecznie) telewizja, ale podobnym do tych, o jakich opowiadają nasi rodzice i dziadkowie. Kabaretem tworzonym przez ludzi inteligentnych i wrażliwych, który nie służy jedynie wywołaniu swojskiego rechotu. "Królowa wanny" wpisuje się w tradycję kabaretu spod znaku Zielonego Balonika czy Pod Pikadorem, by wspomnieć tylko polskie przykłady, choć z lekcji literatury pamiętamy też paryskie, wiedeńskie czy berlińskie.

No właśnie, literatura. "Królowa wanny" jest adaptacją tomu Hanocha Levina "Królestwo wszechwanny" wydanego właśnie przez Wydawnictwo Austeria i Agencję ADiT. Składają się nań "proza, skecze, piosenki, poezja"; Levin pisał nie tylko dramaty, ale również wiersze i poematy, opowiadania, humoreski. Pięć scenariuszy kabaretów zostało wystawionych w izraelskich teatrach. Tak bogata i różnorodna twórczość jest nie lada wyzwaniem - zwłaszcza dla twórców i widzów, którzy nie zawsze w pełni rozpoznają izraelskie konteksty społeczno-kulturowe.

Ana Nowicka wybrała z obszernego "Królestwa wszechwanny" kilkanaście tekstów; ów scenariusz ma swoją dramaturgię, pozwala na stworzenie spektaklu, który zaskakuje zmiennością tonów, a jednocześnie bardzo wyraziście buduje świat raczej straszny niż śmieszny.

Oded Wolkstein, izraelski badacz literatury pisze o utworach Levina: "Jeśli szaleńcy i geniusze są w czymś do siebie podobni, to chyba właśnie w tym, że idą do końca za swoją logiką. Normalny człowiek zazwyczaj nie przekracza granic irracjonalnego czy niemożliwego do przyjęcia. Hanoch Levin nie ma granic. Idzie za logiką sytuacji czy postaci do końca - nawet wtedy, kiedy ów koniec jest przerażający lub szaleńczy". Ana Nowicka czyni tę logikę zasadą spektaklu - doprowadzona do skrajności ujawnia surrealistyczno-absurdalne oblicze rzeczy, zjawisk i ludzi. Przyglądamy się małym dramatom rodzinnym i piekłu samotności, głupocie i marzeniom o lepszym życiu. Widzimy codzienne niespełnienia i sny o potędze, do jakich nikt z nas nigdy nie przyznałby się na jawie.

Interesujący jest podejmowany często przez Levina i podkreślony również w przedstawieniu wątek polityczny. Niełatwe relacje izraelsko-palestyńskie pojawiają się już w pierwszej scenie, kiedy podczas uroczystości państwowej położenia kamienia węgielnego pod gmach biblioteki publicznej przemawia Minister: "Po raz pierwszy w dziejach architektury budynek () został zaprojektowany w formie olbrzymiej armaty, której lufa zwrócona jest pod kątem 45 stopni w kierunku naszej wschodniej granicy. () Nie chciałbym być na miejscu tego wulgarnego i krwiożerczego Araba, któremu nagle prosto z nieba spadną na głowę "Wszystkie Dzieła Agnona".

W programie Teatru Barakah na uwagę zasługuje nie tylko dobrze skomponowany scenariusz, ale przede wszystkim świetne aktorstwo. Trzy kobiety i trzech mężczyzn tworzą kolejne postaci i sytuacje w pustej przestrzeni, ich kondycję czy status wyznacza - choć nie zawsze - umowny kostium czy jego element. Levin pisał o sytuacjach codziennych (jak w znanym dowcipie: awantura sprowokowana prośbą męża do żony o sól niemal kończy się rozwodem), jak i tych absurdalnych, niemożliwych w "realu" (Chiny zwracają się do starszej kobiety o zostanie naczelnym wodzem sił zbrojnych), a szóstka aktorów niezauważalnie przechodzi od grubej komicznej kreski do tonów serio, a nawet liryzmu. Bo obok humoru, który zachwyca swoją oryginalności i świeżością, pojawia się obraz samotności (jak w brawurowo wykonanej przez Monikę Kufel piosence "Żyję sobie z dnia na dzień") czy groźnego obłędu (jak w monologu "Szabasowe świece" wygłaszanym w finale przez Franciszka Mułę). Ostatnia scena spektaklu, monolog Patrioty, jest dla widza niejednoznaczna, niewygodna, zmusza do niezbyt przyjemnych rozmyślań o ludzkiej naturze i jej podatności na zło. To duża zaleta spektaklu: śmieszy, ale i drażni swoją nieoczywistością. Skłania do podejrzliwości, bo wiele z tego, co widzimy, okazuje się pozorem. I przede wszystkim każe myśleć.

"Królowa wanny" według Hanocha Levina to pierwsza premiera Teatru Barakah na nowej scenie przy ulicy Paulińskiej 28. To dobrze wróży - zespołowi i miejscu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji