Artykuły

"Bóg obiecuje życie wieczne. My je dajemy"

"Trzy Stygmaty Palmera Eldrichta" w reż. Jana Klaty ze Starego Teatru w Krakowie na V Festiwalu Prapremier w Bydgoszczy. Pisze Artur Niedźwiecki w serwisie Teatr dla Was.

Trzy stygmaty Palmera Eldrichta- to kanon literatury science - fiction, z którą zmierzył się Jan Klata. Dick- autor powieści, na podstawie której powstał spektakl - uzależniony był od środków halucynogennych. To właśnie wokół tematu narkotyków koncentruje się cała fabuła. Tytułowy Palmer Eldritch (Wojciech Kalarus)- tajemniczy przemysłowiec, który kilka lat wcześniej wyleciał na Proximę Centauri, wraca ze swojej wyprawy, przywożąc z otchłani kosmosu substancję, która jest w stanie zapewnić zażywającemu życie wieczne. Leo Bulero (Jan Peszek), będący dotychczas monopolistą na rynku używek, obawia się, że jego pozycja może zostać zachwiana. Do rozpoznania sytuacji wyznacza swojego zaufanego współpracownika, Barneya Mayersona (Zbigniew W. Kaleta), który w dalszej części przedstawienia, musi się zmierzyć nie tylko z konkurencyjną korporacją, ale też z własnymi słabościami i problemami przeszłości.

Klata perfekcyjnie odtworzył typowo dickowski klimat. Posługuje się szerokim wachlarzem bardzo efektownych rozwiązań poczynając od podświetlanej podłogi, na laserowym tunelu kończąc. Stworzył spektakl, któremu minimalizm jest całkowicie obcy, w którym muzyka (psycho-karaoke), choreografia (pląsy Peszka) i efekty wizualne budują atmosferę niepokoju, stanowią dopełnienie stanu bohaterów, jak i zmian świadomości. Te odmienne emocje w pewnym momencie zaczynają dominować. Zaciera się granica między jedną rzeczywistością a drugą - pozornie lepszą - proponowaną przez używki Can-D i Chew-Z. Ten pierwszy dostarcza wrażeń plastikowego luksusu, drugi gwarantuje życie wieczne, własny prywatny wszechświat. Świat zaczyna dzielić się na kilka części. Mamy kolonistów - ćpunów z Marsa, mamy szefów korporacji produkujących używki, mamy świat tandetnego kiczu, lepszej rzeczywistości dla kolonistów oraz alternatywną dlań pustą przestrzeń czekającą na wypełnienie. W całym tym zgiełku postawiona jest postać wizjonera konsumpcjonizmu - jasnowidza Barneya Mayersona- uwikłanego w zmagania wspomnianych korporacji. Bohater w efekcie emigruje na Marsa i uzależnienia się od narkotyków. Człowiek, który schlebiał najniższym społecznym gustom został "urobiony" do roli konsumenta. Happy end jest tylko pozorny, bohater odzyskuje to, co utracił, jednak pytanie czy odbywa się to w świecie materialnym czy też jest efektem narkotycznego snu pozostaje otwarte.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji