Artykuły

"Wujaszek Wania" bez tragizmu

Między słowami, wypowiadanymi przez bohaterów sztuk Czechowa, często znajduje się autorska wskazówka: "chwila milczenia". Chwile ciszy istniejące między kwestiami budują i posuwają akcję dramatu. Od tego, czym i jak zostaną wypełnione przez reżysera, aktorów, widzów - zależy sens przedstawienia.

Tradycja teatralna rodem ze Stanisławskiego przekazała nam sztuki Czechowa jako łzawe tragedie, mocno podlane sosem obyczajowym. Stąd na scenie klimat sentymentalny, a u widza współczucie dla losu bohaterów. Zgodnie z tą tradycją uważano Wujaszka Wanię za najbardziej pesymistyczną ze sztuk Czechowa, podkreślano motyw życia zmarnowanego, zaprzepaszczonego w imię złudnych ideałów. Nawet sławny spektakl Dejmka w warszawskim Ateneum, choć zrywał z łzawo-koronkowymi nastrojami i kładł nacisk na racjonalne znaczenie słowa, mieścił się w nurcie tak pojętego pesymizmu. Tymczasem dziś coraz bardziej w odczuciu społecznym problematyczny staje się sam tragizm. Poprzez wiedzę o człowieku, wyciągniętą ze znajomości współczesnej dramaturgii i prozy, zdajemy sobie sprawę z praktycznych, życiowych konsekwencji wolności wyboru i odpowiadającej jej odpowiedzialności za los własny, los cudzy. Metody analizy, jakich dopracowała się psycho i socjologia, stosowane są nieomal do analizy zjawisk dnia codziennego, a nie ulega wątpliwości, że i w tych kategoriach rozumiemy także w sposób współczesny utwory dawne; przestało to nawet w tej chwili mieć posmak rewelacji.

Właśnie taką wiedzą zostały wypełnione "chwile milczenia" w koszalińskim spektaklu Wujaszka Wani; nie ma on sensu odkrywczego, nie wytycza nowych dróg sztuce teatru, ale jest żywy i aktualny, a dla widowni, dla której jest przeznaczony, wciąż jeszcze jest rewelacją myślową. Jednocześnie jest to spektakl, który w tradycji teatralnej Czechowa sytuuje się w nurcie odsentymentalnienia jego sztuk.

Reżyser koszalińskiego przedstawienia, Jerzy Wróblewski, nie szukał obyczajowości rosyjskiej, czechowowskiego nastroju, tragicznego patosu. Nie uprawiał też zabawy efektami i pomysłami teatralnymi. Pokazał bohaterów Czechowa szukając, wraz z aktorami, konfliktów rzeczywistych - międzyludzkich i tych tkwiących w samych postaciach. Świat postaci scenicznych Wujaszka Wani, to krąg ludzi istniejących dla siebie, obojętnych wobec spraw otoczenia, z wyjątkiem Soni. Ona jedna jest w tym przedstawieniu szczęśliwa i radosna, choć też, jak pozostali, przegrywa. Sonia walczy o swe szczęście zwrócona bezinteresownie ku innym, ona jedna nie analizuje siebie, nie szuka przyczyn przegranej poza sobą. W tradycji teatralnej Sonia była cierpiąca, niekochana, brzydka, bierna. Teresa Makarska gra Sonię, która świadomie walczy o swą miłość. Próbuje zdobyć Astrowa nie kobiecą kokieterią ale prostotą, dziecięcą naiwnością, świeżością; jest w tym wszystkim trochę śmieszna, dziecinna i nieporadna, ale szczera i ufna. Nawet wtedy, gdy już wie, że Astrów jej nie kocha - nie załamuje się. Przegrywa z nim ale nie z sobą samą. Dlatego jej ostatni monolog brzmi lirycznie, wyraża nadzieję i wiarę a jednocześnie świadomość, że cierpienie jest przypisane kondycji ludzkiej; i nie jest to jednak interpretacja tragiczna.

Inni przegrywają z samymi sobą. Wojnicki jest przekonany, że nie został Schopenhauerem ani Dostojewskim, bo Sjeriebriakow mu w tym przeszkodził. Wania Aleksandra Błaszyka nie jest tragiczny; nie jest także śmieszny. Nie wierzy we własne racje. Szukając usprawiedliwienia przed samym sobą za zmarnowane życie - próbuje się jeszcze okłamywać, próbuje zrzucić odpowiedzialność za swój los na innych. Dlatego też jego miłość do Heleny jest nieprawdziwa. Kocha ją dla siebie samego, nie dla niej, i dlatego przegrywa. Zanim strzeli do Sjeriebriakowa będzie go obwiniał za zmarnowane życie, posługując się teatralnymi gestami kabotyna; ich sztampa i konwencjonalizm nie pozostawiają widzom wątpliwości: to tylko gra Wani przed zebranymi w salonie bohaterami.

Postacią utrzymaną najbliżej czechowowskiego rozumienia komedii jest w tym spektaklu Astrów Stanisława Frąckowiaka. Astrów wybiera Helenę (która w omawianej tu realizacji scenicznej nie jest tak interesująca jak Sonia), gdyż tak jest w tekście sztuki. Ale relacje międzyludzkie na scenie układają się trochę inaczej niż w tekście. Helena kocha Astrowa, nie Wanię, gdyż szuka uczuć autentycznych. W realizacji aktorskiej racje Heleny brzmią jednak retorycznie; nie czuje się tu wewnętrznej motywacji, co podważa sens wyboru i autentyzm uczuć łączących Helenę z Astrowem.

Reżyser położył główny nacisk na wykonanie aktorskie spektaklu, który prezentuje dobry poziom zawodowy, zaś zdecydowanie wybijają się role Soni (Teresa Makarska) i Astrowa (Stanisław Frąckowiak).

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji