Artykuły

Nasz recenzent zanotował

Trudno powiedzieć, czy klasyczna operetka jest jut przestarzałą formą widowiska, czy też wykonawstwo, na jakie może się zdobyć poznański zespół - czyni z "Balu w Operze" Ryszarda Heubergera przedstawienie odległe dla naszych upodobań artyści występujący w niewiarygodnie ciasnym pudełku sceny przy ulicy Niezłomnych - najlepiej czują się w swobodnej formie musicalu. Wtedy braki głosowe mogą nadrobić zręcznym gestem komicznym lub pikanterią sytuacji. Naturalnie, wystawienie stylowego - utworu -muzycznego, w którym trzeba pośpiewać, gdzie należy się zdobyć na finezyjne aktorstwo - może być dla zespołu dobrą szkołą. Sądzę jednak, że widzowie wcięliby oglądać ten ,,Bal" rzeczywiście w Operze...

Doskonale możemy sobie wyobrazić, iż zamiast prowincjonalnego przemysłowca francuskiego - wybiera się na delegację służbową do stolicy, dla załatwienia interesów i zabawienia się, jeden z naszych znajomych dyrektorów. Może mieć też przyjaciela, którego doświadczona małżonka traktuje gości spoza Warszawy jak naiwniaków, organizuje dwuznaczne randki - i libretto okazuje się zupełnie współczesnym! Więc rzecz nie w tekście: w ogólnej przyciężkawej atmosferze spektaklu.

Nie przezwyciężył owej nieruchawości ani reżyser Andrzej Wiza, ani wierny dziewiętnastowiecznym widokówkom scenograf Janasik, ani wstawka baletowa do muzyki Rymskij-Korsakowa w opracowaniu choreograficznym Teresy Kujawy. Pełne temperamentu tańce hiszpańskie to jej specjalność - trudno jednak przenieść na tę scenkę operowe układy! Wydaje mi się, że dyrygent Roman Jankowiak robił w tej sytuacji, co tylko mógł, żeby muzycznie widowisko było jak najbardziej wyrównane. Co zresztą można rzec o brzmieniu przy tak skandalicznej akustyce sali?

Wśród odtwórców - bodajże jedyny Jan Rowiński wywiązał się bez zarzutu z arcyzabawnej roli stetryczałego amanta, pilnowanego przez równie zmurszałą żonę - grała ją Irena Osuchowska, aktorka Teatrów Dramatycznych, co zauważał nawet niezorientowany widz, gdy próbowała śpiewać. Żona prowincjonalnego przemysłowca Teresa Pilatowska posiada głos najbardziej chyba nadający do podobnych pozycji repertuaru: rzeczywiście śpiewała, forsując jedynie nazbyt górne tony.

Nieźle radziła sobie z postacią rozchichotanej pokojówki Hortensji - Ada Jarysz. Jerzego Golferta zawsze wolę, gdy śpiewa, niż gdy chce popisywać się aktorsko - odwrotnie niż Jadwigę Kurzewską. Danuta Linke jako operowa tancerka Feodora traciła swoją nienaturalność z chwilą, gdy zaczynała tańczyć - wraz z Czesławem Miaciaszykiem stanowili w balecie najlepszą parę solistów. Bo Róża Folbrycht znakomita jest jedynie w tańcach charakterystycznych.

Premiera ta uświadomiła mi, jak słusznie czyni Stanisław Renz, gdy na nowo opracowuje partytury starych operetek, czy wręcz pisze nowe musicale dostosowując je do znanych mu dobrze możliwości wykonawczych zespołu i warunków, w jakich musi on występować.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji