A kończymy jako urzędnicy...
Zawsze pociągającą, zawsze modną, wciąż nie zestarzałą Zapolską i jej "Moralność pani Dulskiej" zobaczymy podczas dzisiejszego, premierowego przedstawienia w gnieźnieńskim Teatrze im. Aleksandra Fredry. Ostatnio w Warszawie wiele hałasu "Moralnością" narobił Adam Hanuszkiewicz.
Reżyserem gnieźnieńskiej realizacji jest znany aktor teatralny, filmowy i telewizyjny - ZDZISŁAW WARDEJN, którego poprosiliśmy o odpowiedź na dwa pytania.
Dlaczego skrócił pan spódnice swoim bohaterkom aż poza kolana?
-Przeniosłem "Moralność pani Dulskiej" w lata 20. żeby postaci tej sztuki stały się nam bliższe. Chciałem po prostu sportretować pokolenie moich rodziców, a nie prapradziadków. Ich młodość nieodległa jest już współczesnej obyczajowości, a lata 20 - jak tego dowodzi kino - stanowią atrakcyjny okres dla dzisiejszego widza. A ponadto osadzając Zapolską w latach 20, poszedłem tropem Mrożka i jego "Tanga". W "Moralności" znajdujemy już bowiem tak samo surrealistyczne dialogi i groteskową zgoła rzeczywistość. Można by więc rzec, że Zapolska to bezpośrednia antenatka Gombrowicza i Mrożka.
O czym jest ta "Moralność pani Dulskiej" anno domini 1996?
- Chciałem pokazać fiasko naszych buntów z okresu młodości. Póki jesteśmy młodzi, to się "stawiamy", ale kończymy jako urzędnicy albo - na przykład - dyrektorzy teatrów miejskich, czego dowodzi historia byłego szefa "Ósemek". Chciałem więc unaocznić takie kółko, w którym życiorysy nas wszystkich się kręcą. Buntujemy się przeciw kanonom, po czym po latach sami je tworzymy.
Na chętnych, którzy zechcą z Poznania udać się na premierę, autobus teatru czeka o godz. 16.30 przed Urzędem Wojewódzkim, a po przedstawieniu odwozi w to samo miejsce. Skorzystaj z PREMIERY Z "GAZETĄ POZNAŃSKĄ".
