Artykuły

Łódź. Agnieszka Perepeczko i rozkosze kulinarne

Agnieszka Perepeczko [na zdjęciu] wpadła na chwilę do Łodzi. Aktorka i pisarka promowała swoją piątą książkę "Śniadanie w łóżku i inne rozkosze... kulinarne".

Szczupła, świetnie ubrana (czernie z bielą, podkreślające zgrabną sylwetkę), zamszowe botki na niskiej szpilce, delikatny makijaż, usta podkreślone ostrą czerwienią.

Wygląd i spontaniczny sposób bycia Agnieszki Perepeczko sprawia, że z wiekiem nie stała się "przezroczysta" dla otoczenia. Tryska energią, o sobie mówi: jestem optymistką sceptyczką umiejącą obserwować.

- Jeśli ktoś mówi, że to książka kucharska, to zgrzytam - mówi pani Agnieszka. - Ja w nią włożyłam wspomnienia zbierane latami i marzenia. Poprzez kulinaria można dużo opowiedzieć o życiowych sprawach, o miłości. Całe życie robiłam notatki, zdjęcia, dopytywałam się o przepisy potraw, urządziłam wiele przyjęć. Zamiast parapetówki w Australii organizuje się "zacieplanie" (domu). Zaprosiłam gości, przygotowałam tatara z pięciu kilogramów mięsa, nakroiłam różnych dodatków. Byli zachwyceni. Na obiad dla Australijczyków podałam grochówkę i zrazy w chlebie, na deser naleśniki z czekoladą. A nasze śledzie w śmietanie jakie zrobiły wrażenie!

Tak smacznie mówi pani o jedzeniu. Czy to możliwe, żeby lubić gotowanie i zachować superlinię?

- Zawsze mam ochotę coś zjeść, ale potrafię zachować dyscyplinę. Kiedy zaczynam gotowanie, szykuję sobie miskę kapusty z marchewką oraz oliwą i to podjadam ręką. Nie dotykam ciasta. Chociaż są wyjątki. Wąskiego paska pysznego sernika i odrobiny bezowego tortu Geslerowej nie potrafię sobie odmówić. Nie jem kartofli, chociaż te, które sama podaję, pieczone w ziołach, są takie pyszne, że wtedy się poddaję. Jem wszelkie sałaty z sosem, który sama robię, ale bez śmietany. Z mięs cenię jagnięcinę. Z serów zwłaszcza kozi. Podczas pisania sięgam po mocną, czarną herbatę i kawałek gorzkiej czekolady.

Czy śniadanie do łóżka to coś, co pani szczególnie lubi?

- Nikt nie przynosił mi tacy z różą. Marek podawał mi czasem kawę, przysiadał na brzegu łóżka, też pił i przynaglał, żebym szybko kończyła. Wtedy brał mnie za rękę, prowadził do kuchni, prosząc: zrób śniadanko.

W masowej wyobraźni zawsze będzie pani szaloną Simoną z "M jak miłość"...

-... a to miały być tylko dwa dni zdjęciowe, do tego miałam mówić po niemiecku, a ja w tym języku ani w ząb. Stefen od razu się zadeklarował: "mamo, ja ci pomogę". Potem pojechałam do Australii. I kiedy tam przysłano mi scenariusze dalszych odcinków, wiedziałam, że narodziła się Simona.

Jaka będzie następna książka?

- Tematy niesie życie. Nurtują mnie problemy kobiet dojrzałych. W Australii są dobrze przyjmowane, w Polsce nie radzą sobie. Ja mam energię, chcę je nauczyć radości, myślę o książce "Im starsza, tym lepsza"

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji