Artykuły

"Moralności pani Dulskiej"

Cóż nowego można powiedzieć o "Moralności Pani Dulskiej", swoistym arcydziełem Gabrieli Zapolskiej, opisywanym i komentowanym od blisko 70 lat, analizowanym na lekcjach szkolnych od kilku pokoleń? Co płowego może wnieść kolejna inscenizacja teatralna, jakie nowe akcenty wydobędą aktorzy w rolach tak obrosłych tradycją?

A przecież co jakiś czas powraca na scenę Dulska, rozpoczyna swój spacer dookoła stołu Felicjan Dulski, pojawiają się Hesia, Mela, Zbyszko i inne postacie, a każda ma rangę symbolu, a za każdą kryje się określony typ człowieka. Tekst Zapolskiej jest tak wspaniały, że wystarczy go po prostu zagrać, aby zwyciężył teatr, publiczność się śmiała i od czasu do czasu się zamyśliła.

Łatwo powiedzieć - "po prostu zagrać". Trudniej to zrealizować. Można tu popaść w powierzchowność i efekciarstwo, zrobić przedstawienie przesadnie farsowe, zagubić w żarcie to, co jest w tej komedii groźne. Można także uczynić z niej - Jeśli nie przesadzam - ponury dramat, traktat o moralności z teza wyłożony. z nachalnością trudną do zniesienia.

Przedstawienie "Moralności pani Dulskiej" w Teatrze Powszechnym szczęśliwie omija te niebezpieczeństwa, staje Jak gdyby pośrodku tych dwóch krańcowych rozwiązań. Jest może nazbyt ascetyczne w dozowaniu efektów komediowych, ale rozumiem ostrożność reżysera, który słusznie na pierwszym miejscu stawiał sprawę analizy mentalności bohaterów utworu. W pewnych momentach, a to dzięki tonacji, jaką zadawali swoim rolom wykonawcy, pojawiały się próby pogłębienia psychologicznego tradycyjnie już charakteryzowanych postaci.

Sama Dulska w wykonaniu JADWIGI ANDRZEJEWSKIEJ jest nie tylko przysłowiową mieszczką o obłudnej moralności, terroryzującą całą rodzinę matroną wyznającą zasadę prania brudów we własnym domu, ale odkrywamy w niej nutę autentycznego tragizmu. Kiedy się boi skandalu, kiedy nie może zrozumieć tego co się dzieje, kiedy świat nie chce się kręcić w kółko, tak jak Felicjan wokół stołu, Dulska Andrzejewskiej jest nieszczęśliwą kobietą, niemal godna litości. I nawet kiedy w ostatniej scenie, gdy wszystko już wraca "do normy", pani Dulska uruchamia obłędny kołowrót domowego życia, to nie jest ową triumfującą Dulską, jak to zwykle bywa w teatrze, ale osobą, którą jak gdyby "los" zmusza do trzymania steru w ręce.

I pokazanie owej wewnętrznej konieczności, która sama w sobie jest czymś przerażającym i żałosnym, to w moim odczuciu interesujące novum w tradycji roli pani Dulskiej.

Hesia i Mela TERESY MASARSKIEJ i MAŁGORZATY ROGACKIEJ - WIŚNIEWSKIEJ w zadziwiający sposób przypominały dorastające pannice z "Białego małżeństwa" Różewicza. Współczesny pisarz jak gdyby adaptował wątek dojrzewania erotycznego zawarty u Zapolskiej, pokazują w skrajnej formie, jak procesy biologiczne wiążą się z wzorcami wychowania. Przedstawienie "Moralności pani Dulskiej" w Teatrze Powszechnym wydobyło ten nieco uboczny temat w interesujący sposób, a aktorki potrafiły ładnie rzecz całą rozegrać, pokazując Hesię i Melę w sposób mniej infantylny, Jak to nieraz bywało.

Arcyzabawny był pan Dulski w wykonaniu JERZEGO STASZEWSKIEGO. Tę prawie niemą rolę zagrał aktor znakomicie, nie tylko dlatego, że wydobył całą śmieszność postaci, ale także i dlatego, że potrafił wyrazić istotę stosunków panujących w rodzinie Dulskich. Podkreślił w tym ujęciu kwestię podnoszoną przez Zbyszka (dobra rola ANDRZEJA ŁĄGWY) - Felicjan świadomie poddaje się terrorowi małżonki, bo jest mu z tym wygodnie. Staszewski nie robi więc z Dulskiego fajtłapy, ale ironicznego przecherę.

Finezyjnie także zagrana była rola Juliasiewiczowej przez HALINĘ PAWŁOWICZ. Dynamiczna OLGA SITARSKA zagrała ostro rolę Hanki, właściwie akcentując - jeśli się tak można wyrazić - klasową świadomość uwiedzionej dziewczyny. W małych, ale istotnych rolach sąsiadki i Tadrachowej dobrze wypadły WIESŁAWA GROCHOWSKA i ALICJA KNAST.

Jedna uwaga o scenografii. Zastanawiam się czy mieszczańskie wnętrze domu Dulskich musi być przedstawiane na scenie w każdej realizacji podobnie. Czy zawsze musi być na środku wielka, zakurzona palma, czy zawsze pluszowe kotary w drzwiach i rozłożyste kanapy? Oczywiście - to są charakterystyczne atrybuty mieszczańskiego domu, ale czy nie można znaleźć dla nich innego znaku plastycznego? Nie traktuję tych pytań jako pretensji pod adresem scenografa. Scenografia i kostiumy zaprojektowane były z rzetelną wiedzą o epoce i charakterze sztuki.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji