Artykuły

Kraków. Zaduszkowy Salon Poezji

Ta wiadomość w sierpniu jakże zabolała środowisko teatralne - Paweł Szot zginął w wypadku samochodowym. Cricoteka, PWST, Teatr im. J. Słowackiego, wreszcie Teatr Scena STU - we wszystkie te miejsca wniósł swój zapał, swe oddanie teatrowi, swą wrażliwość, swą niezwyczajną serdeczność i chłopięcy uśmiech, który nie znikał z jego twarzy... Zdjęcia takiego właśnie uśmiechniętego Pawła Szota oglądali w sobotni wieczór przybyli na zaduszkowe spotkanie w ramach Krakowskiego Salonu Poezji; a stawili się w liczbie jak nigdy wcześniej...

I też jak nigdy wcześniej, a nie był to salon zaduszkowy pierwszy, czuło się tego późnego wieczoru niesamowitą aurę wzruszenia, smutku... Odbijała się ona w załzawionych oczach Anny Dymnej, którą Paweł przez trzy lata wspierał w organizowaniu tych coniedzielnych czytań poezji, a teraz mówiła jego ukochany wiersz Poświatowskiej "Koniugacja" - Ja minę, ty miniesz...; łamała głos Józefa Opalskiego - gdy czytał wiersz w intencji jednego ze swych najbardziej kochanych studentów; utrudniała dobór właściwych słów Marcie Stebnickiej, która w imieniu środowiska wspominała Pawła Szota. - Ludziom, którym użyczał swej przyjaźni, było tak dobrze żyć z nim - mówiła, powtarzając za Wergiliuszem: Amicus verus rara avis est. Prawdziwy przyjaciel to rzadki ptak.

A potem zabrzmiała "Lacrimosa" w wykonaniu Stinga, uwielbianego przez Pawła, bo tej płyty już nie było mu dane doczekać... To aura tego wieczoru dodała niesamowitej ekspresji Franciszkowi Mule, gdy mówił wiersz Rilkego "Doświadczanie śmierci".

Jakże dojmująco zabrzmiało pytanie z wiersza przywołanego przez Jerzego Święcha: Jakiż Herkules podniesie martwe ciałko swego dziecka?, zadane w obecności rodziców Pawła Szota... Miał 34 lata.

Drugim często przywoływanym tego wieczoru Nieobecnym był Zbigniew Herbert, którego twórczość, fragmentami spektaklu "Przyjaciele odchodzą", przypomnieli aktorzy Starego Teatru Tadeusz Malak, Jacek Romanowski i Zbigniew W. Kaleta. Były i inne dedykacje, prywatne. "Pawłowi, Konradowi Swinarskiemu i mojej chrzestnej matce, która właśnie przed kilkoma dniami odeszła" - wyznała Anna Polony. "Cioci Marysi, cioci Jadzi i Pawłowi" - poświęciła wiersz Marta Waldera, Anna Dymna pamiętała też o ks. Janie Twardowskim, wszak to od jego wierszy zaczęły się salonowe spotkania, Krzysztof Orzechowski - o Marku Grechucie, Bronisław Maj - o Czesławie Miłoszu...

I tak przybywało zapalanych w intencji kolejnych zmarłych świec, by swym migotliwym ogniem rozjaśniały te poetyckie Zaduszki, w czasie których poezja, muzyka i modlitwa wspierały wypowiedzianą na początku prośbę kapłana: - Daj nam uwierzyć w śmierć, która ma sens

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji