Artykuły

Wpadła śliwka do kompotu

"Kompot '06" w reż. Jarosława Ostaszkiewicza w Teatrze Muzycznym w Gdyni - dyplom studentów Studium Wokalno-Aktorskiego. Pisze Jarosław Zalesiński w Dzienniku Bałtyckim.

W Elblągu pedagodzy zabraniają młodzieży chodzić na ten spektakl. Jak będzie w Trójmieście?

Z pozoru nic tylko przyklasnąć pomysłowi. Teatr Muzyczny na dyplomowe przedstawienie absolwentów swego studium aktorskiego wybrał "Kompot", sztukę społeczną i gorącą. Napisali ją Jonasz Kofta i Bene Rychter w 1983 roku. Ich wspólna kwarantanna w szpitalu zaowocowała nie tylko twórczą przyjaźnią, ale i poznaniem młodych ludzi, którzy należeli do środowiska polskich heroinistów, uzależnionych od "kompotu", specyficznie preparowanego wywaru z maku. To tym ludziom Kofta i Rychter poświęcili swoją sztukę. Jej premiera w 1983 roku była sporą sensacją - wokół rozciągała się przecież noc stanu wojennego, więc pokazywanie w teatrze polskich narkomanów było działaniem prawie kontrrewolucyjnym.

"Kompot" lat osiemdziesiątych miał w sobie ducha sprzeciwu wobec brutalnej i brudnej rzeczywistości końca komuny. Narkotyki są tu oczywiście złe i niewątpliwie szkodliwe, ale jednak świat narkomanów to oaza wolności. Jarosław Ostaszkiewicz, reżyser "Kompotu 06", bezrefleksyjnie przeniósł ten schemat w nasze czasy. I wyszła z tego niezamierzona dwuznaczność.

Narkotyki to syf - deklarują młodzi bohaterowie. Ale jest w tym syfie coś apetycznego. Bo świat wokół jest płaski, cyniczny i bezwzględny. Rodzice (matki, role ciekawie wplecione w spektakl na zasadzie kinowej projekcji) niczego nie rozumieją. Ludzie tylko manipulują sobą i próbują się wzajem wykorzystać. By to nam naocznie pokazać, Ostaszkiewicz (pamiętny głos Big Brothera z pierwszej edycji programu) przeniósł wydarzenia drugiej części do studia telewizyjnego, w którym młodzi ludzie występują w cynicznym reality show. W takim świecie, tak samo jak w latach 80., kolonia młodych narkomanów okazuje się jedynym azylem autentyczności, komuną młodych wrażliwców.

Schemat to w mówieniu o narkotykach tyleż drażniący, co nieprawdziwy. Starczyłoby obejrzeć "Transpotting", by wiedzieć, że branie może być tak samo dobrze efektem zwykłej głupoty, niedojrzałości i pustki. Nie warto mitologizować narkomanii.

Nie wydaje mi się też, by "Kompot", pomijając już tę pedagogiczną dwuznaczność, był najlepszym materiałem na dyplom. Młodzi aktorzy pokazują umiejętność śpiewu i tańca, ale ról tu praktycznie nie ma. Ich bohaterowie stoją w miejscu, nie rozwijają się, nie zmieniają. Wraz z nimi stoi w miejscu całe przedstawienie.

Spektakl jest współprodukcją Teatru Muzycznego i elbląskiego Teatru Dramatycznego. Na premierowym przedstawieniu w Gdyni dyrektor Dramatycznego chlubił się tym, że w Elblągu nauczyciele nie chcą na "Kompot 06" prowadzać młodzieży. - To powrót cenzury - grzmiał. Panie dyrektorze, może to nie cenzura, tylko zwykły zdrowy rozsądek?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji