Artykuły

Naprawdę warto!

Gdzież te czasy, gdy na spektakle w Teatrze Ludowym było tak trudno się dostać, jak teraz na Dziady czy Noc Listopadową?! Gdy Jaszcz grzmiał z warszawskich salonów łamów, iż to widzowie krakowscy, a nie nowohuccy, wypełniają salę na osiedlu Teatralnym.

Dziś – nawet w dniach premier – przybyszów z Krakowa na nowohuckiej widowni policzyć można na palcach. Teatr Ludowy przestał być magnesem, który — mimo poważnego oddalenia i związanych z jego pokonaniem kłopotów (nie ma już, ach nie ma, czekającego pod teatrem autobusu, który po spektaklach odwoził gości „z miasta” aż pod Główny Dworzec…) — z przemożną siłą przyciągałby widzów z najdalszych rejonów Krakowa. Gorzej, że zdarzają się krakowianie, którzy, od lat nieraz nie oglądając spektakli Teatru Ludowego, nie znając już absolutnie tej sceny, gwoli usprawiedliwienia swojej ignorancji szermują opinią: nie warto!..

A właśnie, że warto! A w każdym razie — bardzo często warto. Sądzę, że teatr Waldemara Krygiera zasługuje na szersze zainteresowanie niż to, z jakim się spotyka. A przede wszystkim właśnie na zainteresowanie teatromanów z Krakowa. Bo oczywiście faktu, że kiedyś ściągały tu tłumy krakowian, majoryzując publiczność nowohucką, nie uważałam nigdy za argument przemawiający przeciw potrzebie sceny o najwyższym poziomie artystycznym — właśnie w Nowej Hucie. M.in. dlatego, by wiązać tę najmłodszą, tak nietypową dzielnicę miasta z jego centrum, by kulturalnie integrować krakowskie społeczeństwo. I choć generalnie nie mogłabym określać dzisiejszego Teatru Ludowego jako placówki teatralnej stojącej na najwyższym poziomie artystycznym, to sądzę, że wiele dzieje się w niej rzeczy interesujących, wiele podejmuje przedsięwzięć twórczych, godnych szerszego aplauzu.

Ot, weźmy choćby aktualny repertuar. Sceniczna adaptacja powieści Tadeusza Nowaka — spektakl A jak królem, a jak katem będziesz — to jedno z ciekawszych osiągnięć teatralnych bieżącego sezonu. Podobnie, mimo całej dyskusyjności muzycznego potraktowania, Cyrulika sewilskiego Beaumarchais-Rossini (reżyseria W. Krygier) uważam za nader wartościową próbę delikatnego pastiszu tradycyjnej, naftaliną nieco zalatującej, sztuki operowej. A rolę Danuty Jamrozy jako Rozyny za jedną z wybitniejszych kreacji aktorskich — łącznie z bezsprzecznym sukcesem wokalnym artystki.

A teraz: Talenty i wielbiciele Aleksandra Ostrowskiego. Znowu dobre przedstawienie, ciekawie potraktowane inscenizacyjnie i ciekawe aktorsko. Proste, naturalne, mogące i wzruszyć, i rozśmieszyć miejscami, i smętek zadumy wywołać. Siedzieli koło mnie na premierze — sądząc po słowach powitania — przedstawiciele nowohuckiej elity. Przed spektaklem utyskiwali na niezrozumiałość którejś z poprzednio oglądanych tu sztuk; później w przerwach zachwycali się „normalnością” spektaklu obecnego. Myślę, że ta rozmowa nowohuckich widzów oddaje istotę, klimat, oblicze dzisiejszego Teatru Ludowego: jego różnorodność repertuarową i inscenizacyjną, jego artystyczne poszukiwania, chęć trafienia do różnych gustów, różnych estetycznych zainteresowań i potrzeb widzów. Także — wbrew powszechnej opinii (opinii tych, nie jeżdżących obecnie nigdy do Huty) — potrzeb i zainteresowań widzów preferujących teatr w pełnym tego słowa znaczeniu i w najlepszym tego słowa znaczeniu — realistyczny.

Właśnie taki jest spektakl „Talentów i wielbicieli”. Już sam dobór pozycji: przypomnienie tak rzadko u nas grywanego wielkiego rosyjskiego pisarza w 150-lecie jego urodzin jest przedsięwzięciem godnym uznania. Na większe jeszcze uznanie zasługuje fakt, że z rocznicowej pozycji, świetnej literacko i chwytliwej fabularnie przyrządzono interesujące przedstawienie. Obyczajowo-psychologiczny obraz aktorskiego środowiska z minionego wieku pokazany został z małym dystansem — teatru w teatrze (malowane XIX-wieczną metodą tło sceniczne — scenografia Mariana Garlickiego; rola Inspicjenta, potraktowana jako prowadząca spektakl: przekazywanie opisów scen, przygrywanie na prosceniowym fortepianie, odzywki na boku w czasie scenicznej akcji). Tym samym fabuła, z pozoru mocno myszką trącąca: ci książęcy „mecenasi” aktorek, te benefisy, te kosztowne prezenty! — rysuje nam się jako wspomnienie z przeszłości, nasuwając zarazem co nieco aktualnych, aluzyjnych refleksji.

Bo w tzw. stosunkach międzyludzkich za kulisami teatralnymi wbrew pozorom nie tak wiele się zmieniło… Także w nowych warunkach społeczno-obyczajowych znaleźć tu można zarówno Gromiłowów z ich tragicznymi rozterkami (przekonujący w niektórych partiach Stefan Miennicki) i Inspicjentów z przegranym życiem idealistów (doskonały Zbigniew Horawa!), jak pełnymi garściami czerpiące uroki z życia aktorki — Smielskie (dobra rola Barbary Stesłowicz), i zastraszonych dyrektorów (zabawna postać Aleksandra Bednarza). Zarówno teatralne intrygi, jak teatralne marzenia…

Na przedstawieniu „Talentów i wielbicieli” szczególną satysfakcję sprawiają aktorzy. Prawie bez wyjątku są co najmniej poprawni — co w tym młodym, wiele teatralnych burz i przetasowań przeżywającym zespole jest szczególnie cenne. Reżyser Matylda Krygier wyraźnie umie pracować z aktorem. Od ról maleńkich (Maria Cichocka jako Matriona) po większe (świetna Jadwiga Ulatowska jako Matka) i wiodące (bardzo ciekawy w swej nieruchomej niemal masce Wielikatow w realizacji Władysława Bułki — obok ruchliwego, mizdrzącego się księcia-kabotyna Dulebowa w interpretacji Stanisława Michny) — zdołała reżyserka wydobyć z postaci Ostrowskiego ich indywidualne, mocno zarysowane charaktery; typy.

Może to niezbyt pedagogiczne, ale nie mogę oprzeć się chęci wyrażenia podziwu dla roli-debiutu. Świeżo upieczony absolwent krakowskiej PWST, Andrzej Rzechowski w roli studenta Miełuzowa, „młodego gniewnego” ubiegłego wieku, stworzył sylwetkę tak prawdziwą, tak wycieniowaną w każdym geście, słowie, spojrzeniu, ruchu palców, że tylko pogratulować Teatrowi Ludowemu nabytku. A do tego — warunki, jakże rzadkie dziś wśród młodzieży w teatrze. O Maji Wiśniewskiej miałam okazję już pisać ze szczerym uznaniem. W głównej roli — aktorki Nieginy była, jak zwykle, urocza i naturalna.

A zatem jeźdźcie, krakowianie do Nowej Huty. Naprawdę warto!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji