Artykuły

Kordian

Wystawianie najpopularniejszych dramatów, których potencjalni widzowie znają tekst, a często mają za sobą także inne inscenizacje, wiąże się z nie uniknioną konfrontacją własnych wyobrażeń widza lub wspomnień z poprzednio widzianych realizacji z aktualnie oglądanym spektaklem. Dla najmłodszego pokolenia jest to okazja zbliżenia się do poznawanego właśnie z podręcznika dzieła. Inscenizowanie "hitów" polskiej kultury ma więc zawsze niebagatelne znaczenie; czasem rozstrzyga ostatecznie o stosunku młodego odbiorcy do danej sztuki, autora, a nawet teatru w ogóle. Dla reżyserów i aktorów popularny dramat pozostanie zawsze nęcącym sprawdzianem sił, oraz inwencji.

Zmierzyć się z wielkim, znanym dziełem - ta pokusa pełna jest pułapek, w które łatwo wpaść narażając się na rozczarowanie publiczności i grymasy krytyki.

Jedną z takich pułapek w "Kordianie" - zresztą czy nie najważniejszą i najgroźniejszą? - jest obsada tytułowej roli. Konstrukcja tego dramatu wymaga nieustannej prawie obecności na scenie głównego bohatera. Przy tym jego rola obfituje w liczne długie i kunsztownie zbudowane wypowiedzi - refleksje, których sceniczna prezentacja domaga się nie tylko ogromnych umiejętności i doświadczenia: aktor musi tu być osobowością. To bowiem decyduje praktycznie o sukcesie lub klęsce całego przedsięwzięcia.

Kordian w nowohuckim przedstawieniu taką osobowością nie jest. Zbigniew Zaniewski gra młodzieńca pospolitego, cichego i - nieciekawego. Jego bohater jest zbyt niedojrzały, żeby rozumieć głębię i sens wygłaszanych monologów. Zbyt nieoryginalny, zęby przekazać romantyczną egzaltację w nich zawartą. Krążący po scenie chłopiec wcale nie jest Kordianem. On tylko recytuje wiersz Słowackiego.

Jedyna przekonująco rozegrana przez niego scena to nocna wyprawa podchorążego Kordiana - niedoszłego zabójcy - do carskiej sypialni. Aktorowi wreszcie udaje się rozpalić w sobie gorętsze emocje. Odpowiednie "opakowanie" (dekoracje, oświetlenie, muzyka) dokonują reszty i na scenie Teatru Ludowego, po blisko dwóch godzinach od rozpoczęcia spektaklu, nareszcie zaczyna się coś dziać.

Nie znaczy to bynajmniej, że stan taki uda się zatrzymać do końca. Ale to już nie wina poszczególnych aktorów, lecz wyboru konwencji dokonanego przez reżysera. Zbigniew Wilkoński wyprodukował bowiem spektakl statyczny i - jak na dramat z epoki romantyzmu - ascetyczny. Dużo tu umowności, nie ma pompy, rozmachu, efektownych rozwiązań scenograficznych. Często zmieniające się miejsca akcji dramatu określają skrótowe symbole (piekło to ciemność, szpital to łóżko. Plac Saski - pusta przestrzeń z rozbrzmiewającym werblem, lochy kościoła św. Jana - sarkofag i świece, pokoje cesarskie - kolumny i czerwona draperia, itd.). Te skrótowo naszkicowane plany (co oczywiście nie znaczy, że źle! Wprost przeciwnie, scenografia to jeden z lepszych elementów tego przedstawienia) zapełniają postacie sztywne i beznamiętne. Nadmiernie statyczne właśnie. Jest to szczególnie uderzające w scenach zbiorowych, czy nawet wymagających obecności więcej niż dwóch osób bezpośrednio zaangażowanych w dialog. Aktorzy poruszają się wówczas ze sztuczną powściągliwością, a najczęściej wręcz pozostają w bezruchu. Ustawieni na scenie jak jeszcze jeden element dekoracji emanują chłód i brak zaangażowania. Cierpi na tym napięcie dramatyczne, które ledwo, ledwo tli się w półmroku panującym przez cały niemal czas trwania spektaklu. Cierpi też sam tekst Słowackiego, który w tym chłodzie blednie, marnieje i... nudzi.

To szare i zimne przedstawienie rozcina przecież jednak jak krwawy nóż kilka efektownych, żywych momentów: To chwile, w których pojawiają się car Mikołaj i jego brat Konstanty. Ekspresja obydwu aktorów (Wacław Ulewicz i Henryk Giżycki), a także solidne zbudowanie osobowości granych postaci reanimują zamierający w bezruchu i obojętności dramat. Stąd finał przedstawienia, im właśnie pozostawiony - rozrachunkowa rozmowa Cara z Wielkim Księciem i następujące po niej przygotowanie do egzekucji - pozwalają choć w części zapomnieć o niedawnym niesmaku... oddala ewentualny zamiar dezaprobującej oceny całości.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji