Artykuły

Odrama. Dzień polski

W finałowej dyskusji rominęły sie potrzeby teoretykow z oczekiwaniami publiczności. Zabraklo wzajemnej komunikacji - o Międzynarodowych Opolskich Dniach Nowej Dramaturgii ODRAMA specjalnie dla e-teatru pisze Aleksandra Konopko.

Polski dzień na ODRAMIE zamknął trzy kulturowe punkty wyznaczone na mapie festiwalu, tworząc tym samym wspólne polsko-czesko-niemieckie tło do dyskusji na temat kondycji współczesnej dramaturgii. Opolski festiwal potwierdził, że refleksja na ten temat nie prowadzi do zbyt pozytywnych wniosków. Wybija się dramat niemiecki, a polska dramaturgia na tle europejskim wypada słabo. Nie oznacza to jednak, że nie ma o czym w tej kwestii rozmawiać. Może tym bardziej jest. Ten festiwal ukazał jeszcze jedno bardzo ciekawe zjawisko dotyczące tekstów. Nawet niedobry utwór dramatyczny podczas pracy warsztatowej zamieniał się w ciekawy materiał dla twórczych poszukiwań. Paradoksalnie najciekawsze, w sensie artystycznym, rzeczy zdarzyły się właśnie w trzecim dniu, podczas pracy nad polskim tekstem.

"Brzeg-Opole" Joanny Drozdy i Marty Ojrzyńskiej reprezentował polskie dokonania młodej dramaturgii. Jest to typowy, aż do bólu, obyczajowy obrazek, ukazujący spotkanie dwóch młodych dziewczyn podróżujących pociągiem na trasie Brzeg - Opole. Rozmowa, która się między nimi wywiązuje dotyczy codziennych problemów przeciętnych młodych ludzi, wkraczających w dorosłość. Niechciana ciąża, małomiasteczkowa mentalność, nadzieje pokładane w pierwszych miłosnych związkach. Wszystko to potraktowane jest w tekście powierzchownie i jednowymiarowo. Tak miało być, takie były założenia? Może tak. Tylko, po co? Kolejny raz to samo, jak w innych obyczajówkach, które od jakiegoś czasu zalewają polską dramaturgię, polskie kino, polską twórczość. Może już wystarczy tej - nieco naciąganej - umiejętności obserwacji rzeczywistości? Czy skoro wsiadając do pociągu właściwie za każdym razem jesteśmy świadkami podobnego przedstawienia, musimy oglądać je jeszcze w teatrze?

Sam tekst nie był w stanie raczej odkryć przed festiwalową publicznością czegokolwiek wyjątkowego. Mimo to, stał się interesującym materiałem do pracy. Jako impuls, punkt odniesienia dał twórcom wiele możliwości dla ich artystycznych tropów. Doskonale wypadły improwizacje dramatyczne. Pierwsza, poprowadzona przez Katarzynę Michałkiewicz, kolejny raz pozostawała najbliżej tekstu, z którym z wielką łatwością poradziły sobie aktorki Aleksandra Cwen i Beata Wnęk-Malec. Paweł Passini pracując nad improwizacją z Ewą Wyszomirską i Elżbietą Piwek heroicznie próbował zatrzymać się przy jakimś sensownym punkcie zaczepienia w tekście, by w oparciu o niego stworzyć może głębszy wymiar tej historii. Pozostało to jednak na poziomie dzielnych i cennych poszukiwań. Niestety bezskutecznych.

Najwyższą artystyczną klasę, już tradycyjnie jak w każdym dniu festiwalu, zaproponowała etiuda lalkarska przygotowana przez Mariolę Ordak - Kaczorowską, Zobaczyliśmy kolejny raz ujmujący plastycznością, dopracowany w każdym szczególe, konsekwentni poprowadzony obraz. Lalkarskie poszukiwania jako jedyne opierały się na metaforze i symbolice, snuły przed widzem własne wzruszające opowieści, wierząc w jego inteligencję i dając możliwość refleksji. Polski tekst dla pantominy okazał się chyba najszczęśliwszy. Być może realia pociągu, pozwalające na charakterystyczne i wyraziste ruchy (np. otwieranie drzwi i okna) sprawiły, że trzecia etiuda w prowadzonej przez Tomasza Dajewskiego grupie wyszła zdecydowanie najlepiej.

Rozczarowanie przyniosła finałowa dyskusja poprowadzona przez Marcina Kościelniaka. Niestety rozminęły się w niej zupełnie intencje i potrzeby teoretyków, z oczekiwaniami publiczności i twórców pracujących nad prezentowanymi tekstami. Doskonali znawcy tematu, prowokowani do tego pytaniami prowadzącego, zamknęli się we własnych bardzo teoretycznych dyskusjach (bezsprzecznie niezwykle cennych, ale chyba w innej nieco sytuacji), nie próbując nawet komunikować się z widzami. Ci natomiast, tak samo jak twórcy etiud i improwizacji, bardzo chcieli dyskutować o tym, co zdarzyło się w czasie festiwalu na scenie, jak współczesny dramat funkcjonował już w konkretnej pracy. Niestety nie otrzymali takiej możliwości. Szkoda.

Ostatnim punktem tegorocznej ODRAMY było przedstawienie "Brzeg - Opole" wyreżyserowane i zagrane przez autorki tekstu. Spektakl wcześniej otrzymał I nagrodę w XII Ogólnopolskim Konkursie na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej. Fakt dość zadziwiający, gdyż przedstawienie, podobnie jak tekst, jest powierzchowne i nijakie. Trudno doszukać się w nim jakiejkolwiek głębi, czy choćby świeżości. Bronią się jedynie autorki-aktorki prowadząc postaci wyraziście i konsekwentnie. Z drugiej strony przy tak nieskomplikowanym tekście nie jest to chyba trudne.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji