Artykuły

"Korowód wg Grechuty" w Krakowie

Zabrakło biletów do Bagateli - i trudno się dziwić, skoro Marek Grechuta widniał w tytule. Tyle że poza tym Grechuty nie było wcale - o gościnnym występie Teatru Polskiego z Bielska-Białej z "Korowodem" pisze Wacław Krupiński w Dzienniku Polskim.

Ileż to już razy sobie obiecywałem, że wreszcie się nauczę i wreszcie będę mógł się w takiej sytuacji znaleźć - no, ile...?! A tak siedzę jak ten kołek. To straszne kalectwo; wiem, trzeba się było nauczyć w szczenięcych latach, a nie teraz, ale podobno na naukę nigdy nie jest za późno... Niemniej jakoś nie umiem się do tego zabrać. Przyparty obiecuję sobie, że teraz to już na pewno, a potem mi przechodzi i jest, jak było. Może tym razem, może wreszcie... Tylko czy będzie mi się chciało? Mam wątpliwości, bo to w sumie takie nieestetyczne... Nie mam jednocześnie najmniejszych wątpliwości, że umiejętność ta będzie coraz bardziej użyteczna.

Ale z drugiej strony w tym przypadku i tak bym nie mógł; wszak siedziałem na miejscach, które odstąpił mi dyr. Jacek Schoen, za co dziękuję. Swoją drogą zastanawiające, czemu sam nie chciał zobaczyć? Przewidział? Był na premierze...?

Gorzej, że przewidzieć to i sam mogłem, ja akurat byłem na premierze spektaklu "Krzyk" w Teatrze Rozrywki w Chorzowie, w którym to piosenki Jacka Kaczmarskiego inscenizował Robert Talarczyk. Jak było, w tym miejscu opisywałem. Jak w "Obławie" były Ciała wilcze kłami gończych psów szarpane -to aktora szarpał balet. Jak piosenka nosiła tytuł "Przedszkole", to z głośników słychać było baraszkujące dzieci. Słowem, nie suma słów była ważna, nie sens, myśl, metafora, a tautologiczna ilustracja; to, co dało się zebrać z samego wierzchu, choć wiersz to nie - że użyję łatwej przenośni - mleko, co to śmietana mu się zbiera na powierzchni.

Niestety, taką powierzchowną, że użyję eufemizmu, reżyserią popisał się i tym razem Robert Talarczyk, już na własny rachunek, czyli bielsko-bialskiego Teatru Polskiego, którego jest dyrektorem. No i zaprosił swoich aktorów i ustawili "Korowód według Marka Grechuty" [na zdjęciu]. Teraz, po roku, gdy Marka Grechuty nie ma już wśród nas, mieli czelność przyjechać z tym czymś do Krakowa. Zabrakło biletów do Bagateli - i trudno się dziwić, skoro Marek Grechuta widniał w tytule. Tyle że poza tym Grechuty nie było wcale. Ani jego delikatności, zwiewności, poetyckiej czułości, ani magii słów otulonych misternie nutami. Nic. Wiem, że okrutnie to zabrzmi, ale dobrze, że Marek Grechuta tego nie zdążył zobaczyć.

I nawet nie wiem, co mnie bardziej irytowało. Czy koszmarne aranżacje Hadriana Filipa 'Tabęckiego, takie od sasa do lasa, od reggae do klimatu chilloutowego, od ostrego rockowego brzmienia gitar po majestatyczne organy? Czy może do bólu oczu kiczowata scenografia, doświetlana zgodnie z zasadą dosłowności, czyli jak pęk czerwonej melancholii, to i światło jak najbardziej czerwone, jak "Nie chodź dziewczyno do miasta", to telewizory i gazety, jakby to na wsi dziś nie było telewizorów i gazet... Czy bardziej denerwował mnie fakt, że większość zespołu dowodzi, że "śpiewać każdy może", czy jednak to, że. jest w nim obdarzona pięknym matowym altem Iwona Loranc, której obecność w tym gronie aż radzi. Bo też ani ona, ani jej partner Rafał Sawicki nie uratują tego spektaklu, będącego wyrazem osobliwego gustu pana dyn Talarczyka. Raz jeszcze okazuje się, że na nic dyplom PWST, w tym przypadku krakowskiej, bo - jak dawno mawiał prof. Bardini - uczelnie te gustu nie nauczają. A p. Talarczyk ma w głowie, jak ma, lubi, żeby było dosłownie. Albo na odwrót. Jest "Twoja postać" wierszem męskim, to niech wykonuje kobieta, będzie śmiesznie, jak zaśpiewa "miła moja, trudno z miłości się podnieść" - napisał Tadeusz Nowak psalm "Chcę być pomylony", to też dostała go aktorka...

A ja bezsilny. Za mną Marek Pacuła chociaż podśpiewywał "Niech żyją młode żądze, oddajcie mi pieniądze", ja z zaproszeniem na. miejscach dyr. Schoena nie mogłem. Mógłby siedzący przede mną Leszek Aleksander Moczulski, ale jak na wrażliwego poetę przystało - siedział z żoną cichutko przerażony tym, co widzi i słyszy. A ja - wciąż nie umiem gwizdać na palcach.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji