Artykuły

Najważniejsze są słowa

Niebawem w ramach XXXI Festiwalu Sztuk Współcze­snych obejrzymy prapremierę pani sztuki "Farrago" przygo­towaną przez teatr z Kalisza. Później czeka nas jej premiera we wrocławskim Teatrze Współczesnym. Kim właści­wie jest jej autorka?

Przez długi czas pracowa­łam w studenckim studiu ra­diowym "Nad Odrą". Prowa­dzenie tego niewielkiego ka­blowego studia było dla mnie szkołą montażu. Przez parę lat cięłam taśmę i nauczyłam się myślenia montażem, będącym cechą filmu i telewizji. Do tej pory mam słabość do sztuk, których istotą jest montaż. Na­daje on rytm utworowi, a poza tym niesamowicie napędza wyobraźnię. Można zestawiać czasy, miejsca i ludzi, którzy realnie nie spotkaliby się w jednym miejscu. Montaż roz­szerza pole wyobraźni i dlate­go trzy spośród czterech sztuk, jakie napisałam, oparte są formalnie na chwytach montażowych.

- Jak pani zadebiutowała?

- W roku 1992 wysłałam na konkurs na sztukę radiową utwór zatytułowany "Gdy ro­zum śpi, włącza się automa­tyczna sekretarka". Została ona napisana dla "automa­tycznej sekretarki", która jest dla mnie maszyną samomon­tującą rzeczywistość. Potrafi przerwać wypowiedź w pół zdania, zetknąć ze sobą dwie osoby, nie mające pojęcia o tym, że ich wypowiedzi są obok siebie, itp. Moja sztuka na konkursie nie spodobała się, lecz ktoś wyciągnął ją z kosza i wydrukował w "Dialo­gu". Otworzyło mi to drogę do dalszych publikacji, a moja debiutancka sztuka doczekała się czterech realizacji - w tym Niemczech i w Zagrzebiu. Póź­niej była "Męka Pańska w bu­telce". Choć to sztuka telewi­zyjna, to jej premiera odbędzie się w styczniu w teatrze w Opolu. Reżyseruje Wiesław Hołdys. W tej sztuce w ciągu sekundy mija 400 lat. Jej głów­ny bohater występuje równo­legle w dwóch wcieleniach. Jest on równocześnie XVII-wiecznym filozofem, żyjącym w czasach współczesnych jako żelazny pręt. To pomysł nie­zwykle karkołomny do zreali­zowania w teatrze, lecz bardzo łatwy do pokazania w filmie lub telewizji. By zatem nie mnożyć tego rodzaju proble­mów, moja kolejna propozycja "Dwadrzewko" nosi już podty­tuł sztuka telewizyjna. Wyko­rzystuję w niej znowu chwyt montażowy - nakładanie się czasów. Rzecz dzieje się w jed­nym domu. Jego współcześni mieszkańcy wyglądają nor­malnie i żyją wśród normal­nych mebli, a ci sprzed lat są półprzeźroczyści i poruszają się wśród również półprzeźro­czystych mebli.

- Mówimy cały czas o chwy­tach montażowych oraz for­mie, które wydają się być naj­ważniejsze w pani sztukach...

- Rzeczywiście, dla mnie bar­dzo ważne jest myślenie for­mą. Pisząc moje sztuki zawsze zaczynam od myślenia o for­mie, a ich treść pojawia się później. Choć, prawdę mówiąc, nie istnieje ostry podział na formę i treść, to w moim przy­padku właśnie pierwsza impli­kuje drugą. Dobrze trafiona forma, potraktowana jako punkt wyjścia, jest w stanie ponieść treść.

- Czy tak jest również w wy­padku "Farrago"?

- W roku 1996 rząd amery­kański przyznał mi stypen­dium literackie na uniwersyte­cie Iowa. Pojechałam i pomy­ślałam sobie: Jestem w Amery­ce i tu pisze się inaczej. A sko­ro tak, to postanowiłam napi­sać rzecz według reguł serialu komediowego i tak powstał "Farrago". Krytycy z Kalisza określają tę sztukę jako skecz. Nie obrażam się za to, gdyż jest to właśnie fragment serialu komediowego najprawdopo­dobniej napiszę jeszcze kilka odcinków o tym, kto przyszedł do Piotra i Ekscelencji.

- O czym jest "Farrago"?

To sztuka o problemie imi­tacji rzeczywistości. W dzisiej­szych czasach musimy na no­wo zastanowić się nad tym, gdzie jest tzw. rzeczywistość, czyli to, co naprawdę realne. Być może realną wartość mają słowa. Przecież nawet czyny, które przez filozofów zawsze były uważane za realne, tak można opakować słowami, że zmienia się ich charakter. Stąd w "Farrago" stawiam pytanie: Czy przypadkiem imitacja nie stała się rzeczywistością? W czasach tak sugestywnej sztu­ki, jak telewizja, długo ciągną­ce się seriale zastępują nam własne problemy życiowe. Ich bohaterowie stają się naszą rodziną. Cierpimy z Jolandą, pozwalając nierealnej rzeczy­wistości wejść do naszego wnętrza. Ja tego nie oceniam. Uważam tylko, że rzeczywi­stość słów, obrazów, sztuki może być dla ludzi doro­słych tak samo realna, jak dla dziecka. Zresztą autor jest ostatnią osobą, która powinna mówić, o czym napisała. Z rozmów po kaliskiej premierze dowiedziałam się, że dla wielu młodych ludzi "Farrago" jest o odpowiedzialności za zło na świecie. Pozostawmy zatem widzom szansę własnego od­bioru i odczytanie tej sztuki, a ja tylko jeszcze dodam, iż po raz pierwszy została ona wy­stawiona przez Teatr Wyższe­go Seminarium Duchownego w Pelplinie i jest przezeń gra­na do dziś.

- Dziękuję za rozmowę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji