Artykuły

Kontrolowany wybuch w Montowni

"Wojna na trzecim piętrze" w reż. Pawła Aignera w Teatrze Montownia w Warszawie. Pisze Katarzyna Frankowska w portalu TVP.

Jak poderwać do walki obywatela w środku nocy, w czasie pokoju? Czy można go przekonać, że wrze w nim nieuświadomiona potrzeba agresji, i że musi ją natychmiast wyładować w prywatnej wojnie, którą dobrodusznie zorganizowała mu wszechwiedząca władza?

Tak trudnych zadań podejmują się bohaterowie błyskotliwej czarnej komedii, napisanej w latach 70. przez Pawła Kohouta. A świetna, lekko uwspółcześniona inscenizacja Piotra Aignera przypomina, że od zarania dziejów wzniecanie konfliktów wymaga od agresora ogromnego "intelektualnego" wysiłku uzasadnienia. Okazuje się, że mimo tego wysiłku, argumenty od wieków się powtarzają, a w rozstrzygnięciu wątpliwości pomaga pięść.

Jest wieczór. Porządny obywatel - prawnik Emil Blaha kończy sklejać model okrętu, myje zęby, wyłącza radio po wysłuchaniu ostatnich wiadomości i kładzie się do łóżka obok żony.

Jako pierwszy, korzystając z własnego klucza, pojawia się w ich mieszkaniu listonosz. Potem przychodzi lekarz, policjant, szef kontrwywiadu i wreszcie człowiek najbardziej kompetentny - generał z zapasem amunicji.

W tym momencie stopniowo przyspieszająca akcja nabiera zawrotnego tempa. I rumieńców. Wraz ze zbliżaniem się wroga Blahy pojawia się na scenie grupa umundurowanych ludzi - w rzeczywistości pirotechnicy.

Zmaltretowany Blaha już wie, że spotkał go zaszczyt i honor, bo ludźmi - także nim - rządzi popęd wojenny, a dzięki jego bohaterskiej postawie może ulec wyładowaniu kumulująca się podczas lat pokoju społeczna agresja. I to przy niewielkich stratach w ludziach, jego wróg, o którym wcześniej nie słyszał, także przystąpi do wojny sam. Gdyby nie ich wojna, nagromadzenie tych namiętności mogłoby spowodować niekontrolowany wybuch.

Akcję wzorowo zorganizował ojczysty kontrwywiad i służby specjalne kraju wroga. Blaha został uprzedzony i uzbrojony, a tamten nadjeżdża z przekonaniem, że adwokat chce go okraść i zgwałcić mu żonę. Zadośćuczyniono też fundamentalnemu poczuciu sprawiedliwości - przeciwnicy zostali wybrani komputerowo. A sąsiedzi myślą, że ekipa filmowa kręci film.

Autor sztuki do końca trzyma nas w napięciu, jeszcze na moment przed atakiem Blaha - ciągle u siebie w mieszkaniu - mówi, że idzie spać. Nie zdradzę, czy ostatecznie podjął walkę ani też, jak się zakończyła bitwa. Powiem tylko, że pociski na małej scenie Montowni padają gęsto, a widownia bawi się do łez wśród "potwornych", witkiewiczowskich efektów i przy brawurowej grze aktorów.

Występują na małym podwyższeniu ustawionym po środku dawnego basenu. Są obserwowani ze wszystkich stron. Właściwie nie ma dekoracji, tylko kilka niezbędnych rekwizytów. Pierwsze rzędy krzeseł ustawiono tuż przy podeście, po którym biegają aktorzy, na tym samym poziomie. Wraz z narastającym tempem akcji na scenie robi się coraz ciaśniej, a ekipa żołnierzy-pirotechników wnoszących "amunicję" niezauważalnie dla widzów rozmieszcza swoje ładunki. W takich warunkach dosłownie nie ma miejsca na błędy.

Jest za to okazja pokazania aktorskich interakcji, fizycznej sprawności, kunsztu - od wyrazistych, budujących tempo komediowych gestów i ich tragikomicznych kontrapunktów, po niuanse zwiastujące zmianę decyzji bohatera, wahania nastrojów. Napięcia, zwłaszcza na początku sztuki budują świetnie wygrane momenty ciszy. W ten sposób gra Maciej Wierzbicki (lekarz, szef kontrwywiadu). Dorównuje mu, w postaciach kreślonych grubszą kreską, Michał Żurawski (listonosz, policjant, generał).

Podziw budzi odtwórca głównej roli. Rafał Rutkowski, (grający przez moment także "własnego" wroga) jako Blaha. Mimo całego komizmu tej postaci - któryś z funkcjonariuszy w pewnej chwili radzi mu, żeby się ubrał, bo na straconej pozycji stawia go już sam wygląd - zachowuje godność. A miota się w pięknej szafirowej piżamie z wyłogami. Brawo, Zofia de Ines! To samo trzeba powiedzieć o dużo mniejszej roli Izabeli Dąbrowskiej - Blahowej. Wreszcie oddychamy prawdziwym teatrem. Uczestniczymy w kreacji, odbywającej się na wyciągnięcie ręki. Dotyczącej najistotniejszych spraw. Na wojnę do Montowni, marsz!

Na zdjęciu: scena z prób "Wojny na trzecim piętrze" w Teatrze Montownia w Warszawie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji