Artykuły

Dyrektor ma pomysły

Teatr ludowy w Nowej Hucie staje się powoli ważnym ośrodkiem na mapie kulturalnej Krakowa. Działająca przy teatrze scena młodych twórców „Nurt”, wydawana przez Ludowy gazeta teatralna to nie wszystkie elementy coraz wyraźniejszej walki w jak najlepszym rozumieniu, o wpływy. O wiele bardziej istotne zdaje się być to, co dzieje się na tamtejszej scenie.

Operę żebraczą Johna Gaya wysławił dyrektor Fedorowicz z rozmachem. Przede wszystkim powierzył Janowi Kantemu Pawluśkiewiczowi przygotowanie muzycznej oprawy spektaklu. Wymieniłam nazwisko kompozytora przed Krzysztofem Orzechowskim, adaptatorem tekstu i reżyserem – ponieważ uważam, że stworzenie nowej muzyki do dzieła, które siato się pierwowzorem Opery za trzy grosze Bertolta Brechta to przedsięwzięcie odważne. I chociaż me ma wśród songów Pawluśkiewicza przeboju, który mógłby zagrozić sławie Mandaley czy Songu Jenny, to jednak jest w nich duży urok i pewien klimat. Uroku owego nie traci muzyka Jana Kantego nawet w nierównym wykonaniu aktorów, nie zawsze radzących sobie ze wszystkimi jej smaczkami i trudnościami. Zaś charakterystyczny – choć trudny do opisania klimat tej muzyki wspiera świetna scenografia Anny Marii Rachel. Scenografia wykorzystująca raczej „żebracze” elementy – stalowy blaszak zdezelowanego malucha, poduchy bez poszew, sterty rupieci – a jednak uderzająca przepychem (może za sprawa pięknych i bogatych, iście „operowych” kostiumów?).

Krzysztof Orzechowski wyreżyserował te XVIll–wieczną opowiastkę „po bożemu” nie starając się uaktualnianiem, przeinterpretowaniem czy innymi zabiegami odbierać muzyce palmy pierwszeństwa. To muzyka ma być i |est w te| inscenizacji – wartością nadrzędną wobec wszystkiego, co dzieje się na scenie. Dlatego nie razi brak wybijających się, a nawet wystarczająco zindywidualizowanych postaci, niedostatek emocji, niezbyt żwawe tempo. Widziałam tylko jedno przedstawienie, zagrane w całości przez aktorów „rodzimych”, bo dyrektor zaangażował do Opery żebraczej także aktorów z innych krakowskich teatrów – m. in. Alicję Bienicewicz, Beatę Rybotycką Edwarda Lubaszenkę, Krzysztofa Jędryska, ale nie sądzę, by podwójna obsada miała duży wpływ na jego poziom i charakter, by mogła zmienić je z muzycznego na gwiazdorskie. Widzę w tym jedynie jeszcze jeden przejaw rozmachu dyrektora, który ma dobre pomysły.

Jakie są efekty działalności Jerzego Fedorowicza i jego zespołu? Nie czas i nie miejsce, jak sądzę, by pokusić się o ocenę, przy okazji odnotowania najnowszej premiery teatru w Nowej Hucie Cieszy duża frekwencja na widowni, cieszy fakt, że pracują w Ludowym wybitni twórcy (teraz Jan Kanty Pawluśkiewicz, przedtem np. Jan Polewka), cieszy współpraca z innymi teatrami.

Najlepiej więc będzie me zapeszyć tej dobrej passy, życząc dyrektorowi dobrych pomysłów.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji