Artykuły

Święty Franciszek na skinów

Michele Paulicelli, włoski piosenkarz i kom­pozytor przyjechał do Krakowa na zaproszenie Jerzego Fedorowicza, dyrektora Teatru Ludowego wystawiającego musical Forza, venite gente, do którego Paulicelli napisał muzykę.

Władysław Tyranski: Jak trafił pan z Rzymu do Teatru Ludo­wego w Nowej Hucie?

Michele Paulicelli: Byłem w 1990 roku na Franciszkańskich Spotkaniach Młodych w Kalwarii Pacławskiej koło Przemyśla. Tam — jak mi powiedziano i jak zobaczyłem — spotykają się młodzi ludzie, dla których coś znaczy św. Franciszek. Śpiewa­łem swoje piosenki a potem dostałem propozy­cję wystawienia sztuki, do której skompono­wałem muzykę.

Stąd tematyka franciszkańska?

Chciałem przenieść historyczne problemy do współczesności. Czas mija, ale pewne wartoś­ci są stałe.

Na przykład „bunt młodych”?

Chociażby. Św. Franciszek rzuca wyzwa­nie rodzicom. Każdy z nas staje się w pewnym momencie dorosłym człowiekiem i sam zaczy­na decydować o sobie. Przybiera to często formę buntu przeciw stylowi i filozofii życiowej rodziców.

Czy i Pan ma ta sobą takie doświadczenie? Robi Pan na mnie wrażenie dziecka rewolty 1968 roku.

Tak jest w istocie. Uczestniczyłem w ma­nifestacjach studenckich w Rzymie w 68 ro­ku. Tam broniłem filozofii życiowej, której je­stem wierny do dziś.

Co robią dzisiaj owi buntownicy, którzy nie zrobili potem biznesu?

Jeśli chodzi o mnie, to żyję z muzyki i po­wodzi mi się nie najgorzej. Śpiewam i kom­ponuję. Mam żonę i dwoje dzieci. Nagrywam 2—3 płyty rocznie. Spektakl o św. Franciszku wystawiła też telewizja RAI-UNO.

Czy będzie Pan na polskiej prapremierze 14. grudnia?

Nie jestem pewien. Widziałem dwie pró­by, jestem zadowolony, ale zaraz wracam do Rzymu.

Szkoda, bo we wtorek dyrektor Fedoro­wicz zaprasza na próbę nowohuckich skinów, którzy sprawiają mu kłopoty. Co by im Pan chciał przekazać oprócz przesłania zawartego w spektaklu?

Jestem w Polsce zbyt krótko, aby zapoznać się wystarczająco z problemami polskiej mło­dzieży. Sądzę jednak, że mimo olbrzymich róż­nic kulturowych występują pewne analogie. Wyczuwam, że polską młodzież gnębi brak war­tości. Na Zachodzie dostrzega się to również, choć może na innym tle niż tutaj. We Wło­szech dominuje konsumpcyjny styl życia. Spo­łeczeństwo odrzuci każdego, kto nie uzna tych wartości.

I wówczas pomóc może św. Franciszek?

Tak myślę.

Wątpię jednak, by krakowscy skinowie mieli stać się franciszkanami.

A ja mam nadzieję.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji