Artykuły

„Romeo i Julia” w Teatrze Ludowym

Ingmar Bergman: „Prawdziwy spektakl nie dzieje się na scenie, ale w duszy widzów”.

Friedrich Dürrenmatt: „Teatr to zderzenie się ze sobą dwóch rzeczywistości: tej, w której żyje widz, i tej, która jest pokazana na scenie. Właśnie to, co wyni­knie z tego zderzenia, decyduje o wartości sztuki”.

Te dwa cytaty narzucają mi się w związku z przedstawieniem Romea i Julii Szekspira w kra­kowskim Teatrze Ludowym. Przedstawienie to miało już swo­ją wstępną historię, zanim poja­wiło się na scenie. Dyrektor Tea­tru, Jerzy Fedorowicz, prowadzą­cy nowohucką scenę w tak trud­nych czasach z odwagą i fantazja — po Bracie Franciszku znowu wymyślił coś takiego, żeby było wydarzenie, żeby podniecało i przyciągało widzów. Co prawda, sięgnął po światową klasykę dra­matyczną, ale rozsnuł wokół niej aurę dodatkowej atrakcyjności. Oto wspólnie z reżyserem Krzy­sztofem Orzechowskim postano­wili obsadzić w roli Julii normal­ną polską dziewczynę, spoza pro­fesji aktorskiej, i ogłosili konkurs eliminacyjny. Z ponad dwustu kandydatek wybrali Dominikę Bednarczyk, dziewiętnastoletnia studentkę prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego, zapaloną ama­torkę sztuki teatralnej.

Premiera prasowa odbyła się z za­chowaniem wszelkich stosownych zwyczajów, atoli oczekiwanie widowni przeradzało się z każdą minutą w co­raz większe, wyczuwalne napięcie, bowiem spektakl zaczął się rozgrywać w duszy widzów już przed rozsunię­ciem się kurtyny. Wreszcie — zderze­nie ideału z realizacją, rzeczywistości codziennej ze sceniczną.

Młody zespół aktorski z najmłodszą Julią — i arcydzieło Szekspira, obro­słe historią teatralnego życia i le­gendą wielkich kreacji. Coraz doj­rzalszy i coraz bardziej skonsolido­wany zespół, pomysłowo prowadzony doświadczoną ręką reżysera, wykazał na scenie dużą sprawność ruchową i głosową, znaczne zgranie. Nie było zgrzytów, przykrych wpadek, schodze­nia poniżej normalnego poziomu; akcja rozgrywała się, jak należy. Przekład Stanisława Barańczaka może tylko niekiedy nadto uwspółcześniony, ale to właśnie także dodawało dyna­miki zdarzeniom na scenie. I pewnie udzieliło się koncepcji inscenizacyjnej — zmierzającej do wyzwolenia się od ciężkiej, patetycznej konwencji, opo­wiadającej o tragicznej miłości obra­zami wzniosłego romantyzmu. Intryga nabiera więc tempa, tragedia wchodzi skocznie w rytm niemal współczesny. Wszystko snuje się i rozwiązuje w czytelnym, ilustracyjnym porządku, w kadrze scenografii oszczędnej, skróto­wej i emocjonalnie chłodnej, z dys­kretną, znakomicie dostrojoną muzy­ką. I mogłoby to wystarczyć, i byłoby pięknie i dobrze, gdyby nie dojmu­jące wrażenie, że coś w tym przed­stawieniu z Szekspira uleciało, coś bardzo istotnego, bez czego ta trage­dia nie może dziać się w duszy wi­dzów: uleciała poezja i filozofia arcy­dzieła.

Jakaś tu tajemnica: ten niezły spektakl jest płytki, brak mu głę­bi, pobrzmiewa drewnianym gło­sem. Może zbytnia dbałość o ru­chową, widowiskową atrakcyj­ność przygłuszyła pogłosy ludz­kich głębin, dobywające się z tragiczności losu, domagające się uniesienia porywającą poezją? Może aktorzy, biegający tam i z powrotem po bruku Werony, mię­dzy monotonnymi kulisami, przed białą ścianą z napisem „Capulety psy” i z rysunkiem szubienicy, nie potrafili zdobyć się na głębszy ton? Szkoda też trochę, że sło­wo nie płynęło ze sceny w całym swym blasku i w całej sile. Za­trzymywało się, jakby w połowie stłumione. A tak się czekało na jego pełnię.

Chyba najlepiej prezentował się Roman Gancarczyk, to świetny aktor, gdybyż jeszcze jego Merkucjo szyderczą inteligencje i wy­razistość łączył z poetyckim wdziękiem. Sceny z nim, wraz z Tomaszem Schimscheinerem (Benvolio) i Piotrem Urbaniakiem (Romeo) należą do najlepszych. Interesująco również swój talent pokazała Ewelina Paszke w roli Marty. A Julia? Młodość, wdzięk i elementarne umiejętności bycia na scenie to jeszcze za mało, że­by wyjść poza żarliwa amator­szczyznę i stać się Szekspirowską Julią. Może kiedyś, po latach ciężkiej pracy nad sobą i uwol­nieniu się z nalotu przedartystycznych manier i takiegoż sposo­bu mówienia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji