Artykuły

W niewoli pożądania

Obok spektaklu Kleczewskiej nie da się przejść obojętnie - o "Fedrze" w reż. Mai Kleczewskiej w Teatrze Narodowym pisze Maciej Łukomski z Nowej Siły Krytycznej.

Gdy siadamy na widowni Teatru Narodowego, na scenie jest już Fedra (Danuta Stenka). Stoi majestatycznie, ubrana w czerwony kapelusz i okulary przeciwsłoneczne, trzymając na smyczy dwa białe charty. Wygląda jak modelka wyjęta wprost z ekskluzywnego żurnala dla pań. Doskonale pasuje do sterylnej przestrzeni Katarzyny Borkowskiej z metalowymi windami i białą posadzką.

Za chwilę z damy o nienagannych manierach wyjdzie niezaspokojony seksualnie potwór, opętany namiętnością do Hipolita (Michała Czernecki). Na każdym kroku będzie go uwodzić spojrzeniem, ciałem i prowokowaniem niedwuznacznych sytuacji. Ubrana w czerwoną, obcisłą sukienkę opowie Enonie (Aleksandra Justa) o tym, jak w krzakach onanizowała się do bólu na widok Hipolita. Wyrzucanie pojedynczych słów, wkładanie ręki do majtek, zakończy się tłumionym orgazmem. Fedra chce zagłuszyć swój popęd, jednak pożądanie nie daje o sobie zapomnieć. Gdy stoi za szybą, wygląda jak prostytutka w pokoju rozkoszy w sex-shopie.

W oczach Hipolita stanie się niezaspokojoną dziwką, która poluje na młodych chłopców. Podczas rozmowy w jego pokoju, to on prowokuje, leżąc nago na materacu. Intymną scenę seksu oralnego przerwie jednak wiadomość o wyzdrowieniu Tezeusza (Jan Englert), który do tej pory leżał pogrążony w śpiączce. Po powrocie męża Fedra znowu staje się dystyngowaną damą. Z jej domu dawno wyparowała miłość i głębsze uczucia. Zastąpiły je luksusowe gadżety i wnętrza.

Enona rzuci na Hipolita oskarżenie o próbę uwiedzenia Fedry. Klątwa zaczyna się dopełniać. Jeszcze tylko nagi i zakrwawiony posłaniec opowie Tezeuszowi o śmierci syna i wręczy mu jego szczątki, a służba wniesie pogrzebowe wieńce ze sztucznych kwiatów Klątwa się dopełniła.

Gwiazdą tego spektaklu jest bez wątpienia Danuta Stenka. Wydaje się wprost stworzona do roli Fedry - doskonale łączy drapieżność z subtelnością, znakomicie panuje nad ciałem. Gra na najwyższych emocjach. Scena, w której opowiada Piastunce o swoim uczuciu do Hipolita, jest mistrzostwem sztuki aktorskiej.

Kleczewska robi mocny, męski teatr, nie boi się sięgać po ostre środki. Łącząc teksty antyczne i współczesne opowiada o naszym świecie wypranym z uczuć, sprowadzonym tylko do fizyczności. Nie pozostawia widza obojętnym. "Oczyszczeni" w reżyserii Krzysztofa Warlikowskiego przy jej spektaklu wydają się kolorową bajką dla dzieci.

Dobrze się stało, że dyrektor Jan Englert odważył się wystawić ten spektakl na scenie narodowej. Trudno bowiem o bardziej szczerą i dotkliwą analizę naszej rzeczywistości. Miejmy nadzieję, że nie zrażą go opinie dyżurnych poszukiwaczy skandali

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji