Artykuły

Elbląg. "Kompot" w Dramatycznym na cenzurowanym?

- W niektórych elbląskich szkołach stwierdzono, że uczniowie nie powinni oglądać spektaklu "Kompot 06" [na zdjęciu] - mówi dyrektor Teatru Dramatycznego w Elblągu, Mirosław Siedler.

Spektakl jest pracą dyplomową studentów Studium Wokalno-Aktorskiego im. D. Baduszkowej przy Teatrze Muzycznym w Gdyni.

Pierwszy polski musical "Kompot" opowiadał o autentycznej grupie narkomanów z Gdańska. Brali kompot, czyli bardzo popularny "wynalazek" lat siedemdziesiątych, polską heroinę. Musical w reżyserii Jonasza Kofty (prapremiera w fabryce Norblina w Warszawie w 1983 r.) zdobył popularność, ale cenzura bardzo szybko zdjęła go z afisza uznając za kontrowersyjny - czytamy na stronie internetowej elbląskiego Teatru Dramatycznego. Tak było w latach 80. Ale takie same kontrowersje spektakl wzbudza i dziś.

- Z informacji, które posiadamy wiemy, że w niektórych elbląskich szkołach stwierdzono, że w żadnym wypadku uczniowie nie powinni go obejrzeć - mówi dyrektor Teatru Dramatycznego w Elblągu, Mirosław Siedler. Dlaczego? Padły zarzuty, że sztuka jest zbyt ostra, że jest afirmacją uzależnień, że język, którym posługują się aktorzy jest zbyt dosadny. - W "Kompocie" język faktycznie jest mocny. Ale jak pokazać pewne środowisko nie stosując języka, który się w tym środowisku pojawia? Czasem trzeba coś pokazać drastycznie, na ostrzu noża - mówi dyrektor Siedler - A forma zastosowana w I akcie jest zachętą. Tyle, że jest to prowokacja - dodaje - Jestem trochę zaskoczony, bo obejrzałem spektakl raz jeszcze i nie znalazłem nic, co byłoby afirmacją pewnych uzależnień.

Mirosław Siedler przyznaje, że nie chciałby, aby Teatr Dramatyczny w Elblągu był teatrem, w którym proponuje się wyłącznie grzeczne formy. Uważa, że są spektakle klasyczne, ale są też formy współczesne. I nie możemy uciec od tego, że żyjemy w XXI wieku, i że wokół nas pojawiają się różnego rodzaju problemy, które są z XXI wiekiem związane. Jestem święcie przekonany i tego będę bronił, że powinniśmy mówić o wszelkiego rodzaju uzależnieniach, szczególnie wśród młodych ludzi - mówi - Bez względu na to, czy będzie to uzależnienie od narkotyków, czy od alkoholu. A w spektaklu mówimy też o uzależnieniu od Internetu. I należy o tym rozmawiać, unikać zachowania typowego dla pani Dulskiej. Chowanie głowy w piasek, nie mówienie o czymś, wcale nie znaczy, że tego problemu nie ma. To do niczego dobrego nie prowadzi.

Unikanie rozmów o uzależnieniach nie sprawi, że uzależnień nie będzie. Wręcz przeciwnie, o problemach należy rozmawiać, a zdaniem Mirosława Siedlera, spektakl "Kompot" jest świetnym pretekstem do rozmowy. Rozmowy zarówno między pedagogiem a uczniem, jak i rodzicem a dzieckiem. Jak sam twierdzi, dobrze wie o czym mówi, bo sam musiał przeprowadzić taką rozmowę z własnym dzieckiem. I wie, jak ona może być trudna, zwłaszcza, gdy się nie wie, jak zacząć. A "Kompot" może być świetnym punktem odniesienia. Może być nie tylko pretekstem do rozmowy, bo spektakl proponuje dialog już na widowni. W dyskusji możemy traktować go z dystansem - wyjaśnia - Nie mówić o spektaklu, ale o problemie, który nas dotyka.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji