Artykuły

W tym tekście możemy się rozpoznać

- Jest to przejmująca opowieść o grupie ludzi, których, na pierwszy rzut oka, niewiele łączy. Są złapani w pułapkę czasu, swojej samotności, świata, w którym nie potrafią się odnaleźć. Próbują naprawić swoje życie; powinni kochać, być szczęśliwi, ale nie bardzo im się to udaje - mówi reżyser ADAM ORZECHOWSKI przed piątkową premierą "Intymnych lęków" w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku.

W życiu bohaterów spektaklu pozornie wszystko gra, jednak nie potrafią odnaleźć szczęścia. Dlaczego? Polska prapremiera "Intymnych lęków" Alana Ayckbourna - dramatu o zagubieniu we współczesnym świecie - 15 grudnia w teatrze Wybrzeże.

"Intymne lęki" (oryginalny tytuł sztuki to "Private Fears in Public Places") są wielowątkową opowieścią z siódemką bohaterów (jeden z nich nie pojawia się na scenie - słyszymy tylko jego głos), dziejącą się współcześnie w dużym mieście. Osoby te mają (z jednym wyjątkiem) pracę, w ich życiu nie dziej ą się wielkie dramaty. Jednak coś jest nie tak. Nie mogą odnaleźć się w związkach - zarówno prywatnych, jak i służbowych - nie widzą przed sobą żadnego celu, do którego mogą dążyć. Dramaturg tworzy raczej szkic ich życia, zagadką pozostaje na przykład przeszłość bohaterów.

Autorem sztuki jest Anglik Alan Ayckbourn, dramaturg niezwykle płodny - ma na swoim koncie kilkadziesiąt sztuk teatralnych i słuchowiska radiowe. Od lat siedemdziesiątych jest dyrektorem Stephen Joseph Theatre in the Round, gdzie wystawia większość swoich dramatów.

* * *

W tym tekście możemy się rozpoznać

Rozmowa z Adamem Orzechowski (na zdjęciu), reżyserem spektaklu:

W wywiadzie z końca września powiedział Pan: "Mam nadzieję, że Gdańsk spokojnie poczeka na moje realizacje. Teraz nie miałbym na reżyserię ani czasu, ani wystarczająco wolnej głowy. [...] ale jeżeli sytuacja będzie tego wymagała, to mogę nie mieć wyjścia". Został Pan więc zmuszony do reżyserowania?

- Sam się zmusiłem. Po prostu koleżanka reżyser, która miała zrealizować "Intymne lęki" [Iwona Kempa - red.], dostała posadę dyrektora teatru w Toruniu i nie mogła przyjechać do Gdańska. "Intymne lęki" to tekst, który wybrałem sam. A dyrektor artystyczny musi się dzielić z innymi tym, co chce zrealizować. Nie reżyseruję więc tego dramatu wbrew sobie. Problemem jest czas, którego mam bardzo mało. W teatrze Wybrzeże muszę jeszcze uporządkować sporo kwestii administracyjnych, równolegle mam próby. Dzieje się to kosztem mojej rodziny, dla której nie mam czasu. Dlatego następny swój spektakl chciałbym wyreżyserować w przyszłym sezonie.

Co jest takiego w "Intymnych lękach", że wybrał Pan ten dramat do realizacji?

- Jest to przejmująca opowieść o grupie ludzi, których, na pierwszy rzut oka, niewiele łączy. Są złapani w pułapkę czasu, swojej samotności, świata, w którym nie potrafią się odnaleźć. Próbują naprawić swoje życie; powinni kochać, być szczęśliwi, ale nie bardzo im się to udaje. Każdy z nich coś ukrywa, prowadzi niemal podwójne życie, czegoś się boi. Skrywane lęki ujawniają się w miejscach publicznych, tak brzmi pełna wersja tytułu sztuki. Wizja świata jest dość przygnębiająca, choć w dramacie jest mnóstwo zabawnych sytuacji i dialogów.

Życie bohaterów śledzimy z zapartym tchem, choć jest pozbawione spektakularnych wydarzeń. Spektakl dopiero powstaje, ale myślę, że znalezienie właściwych proporcji między powagą a śmiechem będzie szalenie istotne.

Akcja "Intymnych" toczy się w Londynie. Nie jest to kluczowe dla tego dramatu, ale czytając go, czułem, że wydarzenia dzieją się w ustabilizowanym, bogatym kraju. Na ile Polacy się w nim odnajdą?

- Myślę, że jesteśmy w stanie przejąć się losami bohaterów. Czujemy, że to tekst o nas, możemy się w nim rozpoznać. "Intymne lęki" nie są sztuką o ludziach z marginesu społecznego. Bohaterowie realizują się zawodowo. Praca nie jest ich pasją, ale gwarantuje im bezpieczeństwo finansowe. Jest w nich coś przeciętnego i sympatycznego. Tacy pozornie szczęśliwi ludzie są też i w naszym kraju.

Widział Pan już film Alaina Resnaisa według dramatu Alana Ąyckbourna?

- Nie widziałem. Ale czytając dramat, miałem wrażenie, że to gotowy scenariusz filmowy. Bardzo "filmowo" zaczynają się poszczególne sceny, jakbyśmy wchodzili z kamerą za bohaterami do różnych pomieszczeń. Zawsze miałem wrażenie, że film jest łatwiejszy od teatru. W teatrze użyjemy innych rozwiązań, bardziej formalnych, ale również atrakcyjnych.

Rozmawiał Mirosław Baran

* Adam Orzechowski - dyrektor teatru Wybrzeże (od 1 lipca tego roku), reżyser spektaklu "Intymne lęki".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji