Artykuły

Czas nasturcji

Uczyć bawiąc — to zadanie nasze teatry starają się spełniać tym gorliwiej, im mniej placówek kulturalnych znajduje się na danym terenie. Ale niestety, przyglądam się takim przedstawieniom coraz częściej z dezaprobatą i niepokojem. I coraz mniej wierzę nie tylko w skuteczność, ale również i zasadność takiej dydaktyki teatralnej (czyli czegoś w rodzaju zajęć uzupełniających do lekcji języka polskiego w szkole lub samodzielnego rozwijania zainteresowań dorosłych).

Wystawianie sztuk — lektur szkolnych tak zwane „po bożemu”, gdzie źle pojęta wierność autorowi owocuje w inscenizacjach nieoryginalnych, nieciekawych, akademickich w najgorszym tego słowa znaczeniu, przynosi zwykle więcej szkody niż pożytku, bo zniechęca młodego widza (młodzież bowiem najczęściej jest tu odbiorcą) do sztuki, autora, a co gorsza do teatru jako takiego.

Jest jednak jeszcze zdradliwsza forma dokształcania z desek scenicznych. To kompilacje-sklejanki, czyli „sztuki o…”. Dlaczego zdradliwsza? A dlatego, że w obiecujących szatkach przystępności formy i bogactwa treści niesie’ ze sobą niebezpieczeństwo nie do uniknięcia: powierzchowności stereotyp Żałosny i plaski substytut wielowymiarowej rzeczywistości.

Najnowsza premiera Teatru Ludowego Czas nasturcji, sceny z życia Jana Kasprowicza to kolejny przykład potwierdzający prawdziwość tego faktu. Barbara Wachowicz, autorka utworu — scenariusza — kompilacyjnego zlepka — bryku, czy jak jeszcze to nazwać, poszperawszy w odpowiednich listach, wspomnieniach, faktach i utworach literackich wreszcie, ukleiła całość długą, mdłą i monotonną. A co gorsza — niezrównanie płytką, obfitującą w uproszczenia i banalne szablony. Autorka nie odmówiła sobie pod tym względem niczego; rzeczywistość przez nią przedstawiona wygląda w skrócie tak:

Pruskie gimnazjum II poł. XIX wieku nie uczyło dzieci niczego poza idiotycznym skandowaniem formułek (w języku niemieckim, oczywiście) i posłuszeństwem wymuszanym linijką, trzcinką itp. Młodopolska cyganeria to niepoważna hałastra alkoholików, wydrwigroszy i leniuchów. Szczegółowiej: Rydel nie ma do powiedzenia nic ponad ustawiczne powtarzanie, że pragnie małżeństwa z chłopką. Przybyszewski wylewa z siebie potoki mętnych bredni nie robiąc na nikim większego wrażenia. Wyspiański zdolny jest jedynie do podpierania ściany (pod pretekstem „szkicowania” od czasu do czasu). Życie towarzyskie artystów żyjących w Zakopanem w dwudziestych latach naszego wieku charakteryzowało się przede wszystkim sztucznością; w przerwach między wzajemnym kurtuazyjnym prawieniem sobie grzeczności zajmowali się oni dobrotliwym przypatrywaniem i przysłuchiwaniem góralskiemu folklorowi. I tak dalej.

Trzeba tu dodać, że tak zachęcani aktorzy Teatru Ludowego skwapliwie wykorzystali całe zasoby min i gestów równie jak scenariusz płytkich.

Góralska gosposia Kasprowicza — Antosia, swoją poczciwość idącą w parze z brakiem bystrości demonstruje widzowi przez gwałtowne mruganie oczu wpatrzonych w mówiącego poetę i równoczesne otwarcie ust o opuszczonych w dół kącikach. Niezwykłość i nadprzyrodzony czar Dagny Juel-Przybyszewskiej objawia się nieustannym wiciem i wyginaniem całej, stojącej tyłem do towarzystwa (a przodem do widowni) sylwetki. Natomiast demoniczność Przybyszewskiego uzewnętrzniać się ma w sposobie mówienia rwącym się w afektacji głosem i skierowanym w górę spojrzeniu, a także — od czasu do czasu — nieskoordynowanymi podrygami. Wreszcie — to rzuca się w oczy w ostatniej części spektaklu — różnica między warstwami społecznymi: Postacie tak zwane „z ludu” biorą się pod boki, stoją i siedzą w lekkim rozkroku i raz po raz popatrują na siebie porozumiewawczo uśmiechając się szeroko. „Państwo” zaś nogi i ręce trzymają przy sobie, uśmiechając się z rzadka i powściągliwie.

W końcu — sam Kasprowicz. To właśnie jest najsmutniejsze. Z trzygodzinnego bez mała spektaklu trudno wynieść wrażenie, że to osobowość niepospolita. Wadzący się z Bogiem poeta-filozof? Raczej safanduła i nudziarz. Niezrozumiałe wydają się zachwyty nad jego twórczością i osobą raz po raz wyrażane przez krytyków, przyjaciół — artystów i kobiety. Przecież to papierowa kukła pozbawiona emocji i wyrazistych cech charakteru! Wad ten Kasprowicz oczywiście nie ma. Zalety ma, według tego, co usłyszeć można od kadzących mu bliskich, wszystkie, czyli właściwie żadne… (bo rozmyte w kaskadzie tanich komplementów). W dodatku zła na ogół, sztuczna recytacja wierszy Kasprowicza wmontowanych w spektakl nie pozwala uwierzyć w piękno i wartość jego poezji.

Dzieło Barbary Wachowicz zostało, jak sądzę, stworzone po to, żeby przybliżyć postać jednego z naszych najwybitniejszych poetów. I żeby ułatwić, przede wszystkim chyba młodzieży, odpowiedź na ośmieszone przez Gombrowicza, ale wciąż przecież pokutujące w szkołach pytanie „Za co kochamy Jana Kasprowicza?”. Niestety, poza Gombrowiczowską repliką „Bo wielkim poetą był” nic mądrzejszego po Czasie nasturcji powiedzieć się nie da. A i to nawet niepoważnie brzmiące stwierdzenie pozostaje równie puste i nieudokumentowane jak cytowany pierwowzór z Ferdydurke.

Teatr chcąc ze swej strony podnieść atrakcyjność widowiska zmusił grupę aktorów do wyuczenia się elementów zbójnickiego i góralskich przyśpiewek, aby tym sposobem umilić widzom ostatnie pół godziny spektaklu. Do tezy o wielkości Kasprowicza wnosi to oczywiście mało, ale być może zwabi publiczność lubiącą popisy zespołów regionalnych.

PS. Był w Czasie nasturcji świeży i autentyczny moment: Wacławowi Ulewiczowi grającemu Kasprowicza odkleiły się wąsy. Usiłował to przez jakiś czas bezskutecznie ukryć przytrzymując je dłonią. Wówczas Zdzisława Wilkówna, grająca trzecią żonę poety, troskliwą Marusię, po prostu przyniosła z garderoby klej i publicznie mu na nowo ów sztuczny zarost przymocowała. Zrobiła to tak bezpretensjonalnie i wdzięcznie i tak przy tym rozbawiła publiczność i swoich scenicznych partnerów, że aż żal, że był to tylko przypadek na premierze…

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji