Artykuły

Teatralny „Człowiek z marmuru”

W foyer Teatru Ludowego w Krakowie — Nowej Hucie nowy dyrektor, Jerzy Fedorowicz, wytwornie ubrany, przechadza się w towarzystwie gości, przyjaciół, aktorów — pełni rolę gospodarza przedstawienia pod tytułem Człowiek z marmuru — początek i koniec Joanny Olczak-Ronikier. Kręcą się czujnie „smutni panowie” odziani w skórzane płaszcze. Dorodna młodzież w strojach ZMP-owskich, promieniująca ideologicznym zaangażowaniem i radością socjalistycznego budownictwa, rozdaje program akademii ku czci Bolesława Bieruta. Przywódcy Naszej Partii, Ojca Narodu, Niestrudzonego Bojownika o Pokój, z okazji 60 rocznicy jego urodzin.

Oto program akademii: 1. Referat ideologiczny, 2. Referat „Dziś i jutro Nowej Huty”, 3. Patriotyczny list do tow. Bolesława Bieruta od załogi Kombinatu. 4. Przesłanie od tow. Bolesława Bieruta dla załogi Kombinatu, 5. Dekoracja odznaczeniami państwowymi. Rozdanie dyplomów i wręczenie nagród rzeczowych, 6. Przerwa. 7. Część artystyczna pt. Oni budują nasze szczęście w wykonaniu amatorskiego zespołu świetlicowego „Hutnik” przy Związku Budowlanych.

Jest jeszcze treść okrzyków i kolejność.ich wznoszenia: 1. Towarzysz Stalin, Wielki Chorąży Pokoju, niech żyje! 2. Niech żyje Polska Zjednoczona Partia Robotnicza, awangarda klasy pracującej!, 3. Polska Zjednoczona Partia Robotnicza, awangarda klasy pracującej, niech żyjel, 4. ZMP, mocny f ofiarny pomocnik Partii w realizacji zadań Planu 6-letniego, niech żyjel, 3. Niech żyje Nowa Huta, młodsza siostra Komsomolska, twierdza socjalizmu! 6. Przodujący budowniczowie Nowej Huty, niech żyjąl, 7. Polska Zjednoczona Partia Robotnicza, niech żyje!, 8. Polesław Bierut, Ojciec Narodu, niech żyje!

Ach, jakież to wszystko krzepkie, rumiane, pokazowo czerwone, plakatowo szczęśliwe, zdobywcze, entuzjastyczne! Wydarte z wnętrza tamtej propagandy, zatrzymane, wpakowane w konwencję teatralną akurat w tym programowo socjalistycznym mieście! To dziś teatr. A wtedy, w tamtej epoce to nie był teatr, ponury, groźny, zdziecinniały? I oto teraz mamy w teatrze parodię tamtego wszystkiego, kpinę, szyderstwo, rozrachunek, spojrzenie wstecz poprzez ból i śmiech doświadczeń czterdziestu lat. Teatr prawie gotowy, wystarczy umiejętnie odegrać tamte kawałki, którymi faszerowano ludzkie dusze, ba, całe życie, aby śmiać się i płakać nad głupstwem i zakłamaniem. w jakim przyszło grzęznąć społeczeństwu epoki stalinowskiej, bierutowskiej, gomułkowskiej, gierkowskiej.

Widowisko teatralne inspirowane filmem Andrzeja Wajdy obejmuje zasięgiem czasowym wszystkie te okresy. Autorka wokół motywu filmu owinęła prawdę psychologiczną, społeczną i polityczną minionego czasu i skonstruowała zgrabny scenariusz. Wykorzystała cytaty i fragmenty następujących utworów: Aleksander Ścibor-Rylski Człowiek z marmuru, Wiesław Dymny Na przykład Majewski; wiersze Leona Antoniewicza, Pawła Kamińskiego, Marii Krakowskiej, Jolanty Santorek, Włodzimierza Dulemby, Wiktora Woroszylskiego; reportaże i wywiady Elżbiety Dziwisz, Bogusława S. Kundy, Ryszarda Wójcika; ideologiczne wypowiedzi prasowe z epoki.

Cennym dopełnieniem scenariusza są teksty zawarte w programie do przedstawienia. Jest tu wierszowany hołdowniczy List do Prezydenta (Bieruta) J. Iwaszkiewicza, jest entuzjastyczny wiersz J. Kurka o budowie Nowej Huty (Od północnego wschodu miasto narasta i wrasta w ciało starego miasta).

I te dziennikarskie perełki, wyłowione z krakowskiej prasy, wielbiące przywódców, akademie, budownictwo socjalistyczne, rekordy murarskie, bohaterów socjalistycznego współzawodnictwa, radość towarzyszącą budowie szczęśliwego miasta Nowa Huta, sukcesy ZMP-owskiego werbowania ludzi ze wsi do Nowej Huty… Z dziesiątków głośników płyną skoczne melodie, piosenki polskie i radzieckie, miarowo dudnią motory radzieckie i polskie, dźwięecznie trąbią klaksony, huczą syreny, biją młoty… Motywy wielkiej budowy, budowy socjalizmu, nowej stawy, sławy bohaterskiej pracy, stawy pierwszej socjalistycznej huty, pierwszego socjalistycznego miasta… Odpowiedzieliśmy potężnym milionowym głosem, my wszyscy, którzy kochamy Polskę, my wszyscy, którzy miłujemy pokój, którzy nienawidzimy zgrai amerykańskich bandytów, my wszyscy, którzy chcemy Polski sprawiedliwej, szczęśliwej, socjalistycznej!

Brawo! Płakać się chce z radości — i z żalu, że tak sie już teraz nie pisze, że zgasł wysoki płomień unoszący ludzkie serca i języki ponad poziomy powszedniego życia, że wznoszenie okrzyków według kolejności już wyszło z mody. I że bohaterów — rekordzistów pracy już nie ma. Takich jak pierwowzór człowieka z marmuru i bohater nowohuckiego spektaklu.

Piotr Ożariski przybył do Nowej Huty spod Rzeszowa, zwerbowany przez ZMP. Dwukrotny rekordzista murarski w 1950 r„ bohater nr 1 Nowej Huty, odznaczany, awansowany, uczestnik zjazdów i kongresów, zaczyna pić. usunięty z pracy, wyjeżdża z Nowej Huty, wraca po kilku latach, przez 19 lat pracuje w Zakładach Koksochemicznych, potem w walcowni blach karoseryjnych, przechodzi na rentę inwalidzką, dorabia, wykonuje drobne naprawy i usługi. Umiera w 1988 r. Bohater propagandowej legendy z frontu pracy — walki i z filmu. Prawdziwy życiorys zwyczajnie pospolity i smutny.

Spektakl nie jest osiągnięciem ani literackim, ani teatralnym. Jest zręcznym montażem odtwarzającym kolejne segmenty epoki, jaka minęła. W kategoriach pozaartystycznych potrzebna robota — publicystyczna retrospektywa w akademijno-kabaretowej konwencji, dopuszczającej dziennikarskie uproszczenia, pobudzającej do wspomnień i przypomnień, umożliwiającej dla wielu premierowych widzów rodzaj powtórnego quasi-uczestnictwa. Zatem przeżyjmy to jeszcze raz. A jest z kim przeżywać tę wspólnotę teatralnego wieczoru: na sali wdowa po Ożańskim, filmowy człowiek z marmuru, Jerzy Radziwiłowicz, starzy, nionierscy budowniczowie Nowej Huty, paru byłych i obecnych prominentów, niektórzy jeszcze niedawno wygłaszali mowy i referaty, i wznosili okrzyki, jakie za chwilę usłyszymy ze sceny. Wszak przyszliśmy na akademie — w teatrze wybudowanym w 1955 r. w którym Krystyna Skuszanka wespół z Jerzym Krasowskim dała ongiś tyle świetnych, awangardowych przedstawień.

Część pierwsza widowiska, 18 kwietnia 1952 r., akademia na cześć Bieruta, z wszystkimi klasycznymi składnikami takiej zliturgizowanej imprezy. Czujność funkcjonariuszy bezpieczeństwa, zdenerwowanie organizatorów. nadęta powaga partyjnych dygnitarzy, potoki nowomowy, dziarskie miny ZMP-owskich zastępów, pohukiwania masowych pieśni, czerwony od radosnych potrząsań szturmówkami horyzont, girlandy papierowych kwiatów, stół prezydialny, trybuna, radosne perspektywy powszechnego szczęścia… Amatorski zespół „Hutnik” daje dla notabli i publiczności paradne przedstawienie o tym, jak chłopiec wiejski z pobudek ideowych porzuca ojca, matkę i ziemię (daną z mocy reformy, potem zabraną do spółdzielni), idzie budować N. Hutę, mieszka w hotelu robotniczym, czyta zapamiętale książki ideologiczne, uczy sie przemówień, wściekle pracuje. niczym historyczny Ożański.

Cudowny obrazek, dobrze spłaszczony do rangi plakatowego, socrealistycznego głupstwa. Skecz, kabaret, publicystyka, polityka, satyra, nędza oblegającej zewsząd trywialności i odświętnego kłamstwa — to walory i pułapki części pierwszej. Teatralna inwazja skondensowanej atmosfery tamtego czasu, nagromadzenie znanych z pamięci i przeniesionych z życia chwytów i motywów, z ich scenicznym wyolbrzymieniem i przerysowaną pokracznością — wywołuje salwy śmiechu i oklasków.

Dziś się śmiejemy, niektórzy sami k siebie. Kiedyś trzeba było trzymać twarz i czuwać, bo inni czuwali i donosili. Gwałtowne echo przybyłe z przeszłości każę zapomnieć o ocenach artystycznych, pozwala cieszyć się ze sprawności scenicznej i zdolności imitacyjnych aktorów, cieszyć się, że to już tylko teatr i dziwić się, że kiedyś to była swoista rzeczywistość.

Część druga, 22 czerwca 1979 r. impreza polityczno-śpiewaczo-taneczna na 30-lecie Nowej Huty i ku czci przybywającego tu Edwarda Gierka. Prasa krakowska pisała o tym radosnym wydarzeniu i o wielkim skupieniu tłumów podczas przemówienia naszego Przywódcy na placu przed pomnikiem Lenina. Wizyta I sekretarza KC była dla nas wszystkich nie tylko ogromnym przeżyciem i satysfakcją z zainteresowania, jakie nam nasze najwyższe władze partyjne okazują, ale i bogatym materiałem do przemyśleń: co robić, jak pracować, aby sława Huty im. Lenina w dalszym ciągu rosła…

Ta część sceniczna to reżysersko-aktorski pokaz przeróżnych pomysłów, chwytów i dziwactw, wprowadzonych albo po to, żeby uratować słaby tekst scenariuszowy, albo po to, żeby oddać nijakość przedstawianej rzeczywistości. Rzeczywistość istotnie była miałka i marna, natrętnie odymiana propagandą sukcesu i kłamstwem. Ale to wcale nie znaczy, że rzeczywistość na scenie teatralnej musi ulegać wulgaryzacji i spłaszczeniu do numerów skeczowo-cyrkowych, do felietonowej lichoty i publicystycznej nudy, jakoby rozpraszanej powtykanymi bez ładu i składu kawałkami estradowo-dziennikarsko-świetlicowymi. Patetyczno-farsowy ton pierwszej części rozsypuje się tu w niespójne drobiazgi. zamazujące sens całości. A można by to skrócić i skondensować dla uwyraźnienia efektu. I trochę poskromić rozbrykane sztuczki aktorów. Scenie wypowiedzi o ciężkim życiu, złym zaopatrzeniu, niskich emeryturach, morderczych warunkach pracy przydać większej siły autentyczności i ostrzejszego skon-trastowania z blichtrem i wygłupem telewizyjnej ekipy.

Część trzecia dzieje się 15 grudnia 1981 r. słychać złowieszcze sygnały milicyjnych wozów. Cicha, kameralna scena nocna pośród rozgardiaszu świetlicy. Rekwizytor Nowaczek — Tadeusz Szaniecki i załamany, przegrany Pietrek Ożański, człowiek z marmuru — Andrzej Gazdeczka. Scena introretrospekcji, scena szczerości i podsumowania na ruinach własnej niby-chwały, na rumowisku własnych złudzeń. Mogła to być ważna i wielka scena prawdy i rozrachunku. Reżyserska aranżacja i pierwsze kwestie znakomitych przecież aktorów coś takiego właśnie zapowiadały, zwłaszcza po wkroczeniu kobiety — Jadwigi Lesiak, oznajmiającej, że zabrali syna. Niestety, tekstowi interesującego dialogu zabrakło dramatycznej głębi. Szkoda, bo ciekawemu i odważnemu pomysłowi dramatycznej całości przydałby się taki końcowy akcent, idący głębiej, do zranionego wnętrza. Butelka i gwałtowne picie to zbyt skonwencjonalizowany środek, aby odsłonić cierpienie i poczucie kieski.

Uznanie budzi sprawność i pomysłowość reżysera, zangażowanie zespołu aktorskiego. Imponuje rozmach dużego przedsięwzięcia teatralnego. Trójkę wymienionych wyżej aktorów żarliwie wspieraią inni, zwłaszcza Andrzej Franczyk, Ireneusz Kaskiewicz, Zbigniew Samogranicki, Tomasz Poźniak, Krzysztof Gadacz, Piotr Pilitowski, a także Ewa Czajkowska, Małgorzata Bielska. Hanna Wietrzny, Zdzisława Wilkówna, Maja Wiśniowska… Można by wszystkich wymienić, również wspomnieć członków chóru, dzieci, statystów. W tej panoramicznej kompozycji wszyscy mają swój właściwy udział. Przedstawienie z pewnością bedzie się cieszyć powodzeniem. Ludzie beda ogladać w teatrze początek i koniec powojennej epoki.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji