Artykuły

Sens życia, sens śmiechu

Latający Cyrk Monty Pythona był wiele sezonów jednym z bardziej przez publiczność lubianych przedstawień Czarnego Kota Rudego, czyli kabaretowej sceny Teatru Polskiego w Szczecinie. Z okazji 20. urodzin tegoż Kota — trwającej przez miesiąc okazji do różnego rodzaju spektakli, recitali i innych zabaw z widownią w owym teatrze — spektakl został odświeżony oraz poszerzony. Zarówno w ramach programu, jak i scenicznej przestrzeni. Przeniósł się bowiem z  estradki Czarnego Kota Rudego na dużą scenę Polskiego.

Jak zniósł owe przenosiny? Mężnie. Zważywszy choćby na to, że wciąż jest przedstawieniem mężów. Jako że występują w nim sami mężczyźni. Niby tak samo, jak w oryginalnym, angielskim Monty Pythonie, ale nie do końca.

W legendarnym już, a wciąż zabawnym oraz inteligentnym programie satyrycznym sześciu Brytyjczyków (bo do klasycznej piątki doliczyć trzeba autora scenografii ich programów, reżysera Terry’ego Gilliama) występowały przecież  i kobiety. Nie, nie te, za które z upodobaniem i talentem przebierała się cała  szóstka (acz przodowali w tym,Graham Chapman, Eric Idle i Terry Jones), ale te, co występowały w skeczach jako głupiutkie paprotki, szczebiotliwe hostessy i  girlsy.

 Dziś ten rodzaj humoru — żartu z „blondynek” - nie ma publicznie dobrych notowań. Ale szczecińscy autorzy przedstawienia nie dlatego raczej nie wzięli do swej ekipy pań. Zaryzykuję tezę, iż zrobili to po to, by postawić na inny humor, skądinąd równie dziś niepoprawny politycznie — żarty o miłości homoerotycznej. Do czego zresztą predystynował ich sam Monty Python, w którego programach aż roi się od dowcipów na ów temat. Ba, żeby było pikantniej — czy raczej i po prostu zabawniej — czołowym autorem i wykonawcą skeczy o gejach był Graham Chapman, sam będący gejem.

Tak więc w Monty Pythonie po szczecińsku dominuje humor męski w ujęciach… różnych i odsłonach śmiałych. Jako że do pierwotnego scenariusza dołączono też kilka piosenek i wątków wywodzących się z innego kabaretowego spektaklu w Czarnym Kocie Rudym, Pornografa. Dodaje to spektaklowi  pieprzu, ale nie stanowi o istocie jego przemiany. Bo tę zawdzięcza on przede wszystkim wideoprojekcjom w głębi sceny, nawiązującym do jedynej w swoim rodzaju grafiki Terry’ego Gilliama, który tworząc ramy dla telewizyjnego programu grupy, posługiwał się collagem z rubasznych i groteskowych obrazków.

I trzeba przyznać, że ich szczecińska wersja — tria Marta Zawieja, Michał Poniedzielski, Remigiusz Wojaczek — jest bardzo udana. Nawiązuje do ducha oryginału, ale zachowuje rys indywidualny. Pyszni są choćby nasi królowie, a dokładniej ich głowy ze złotówkowych banknotów, maszerujące na długich nogach odzianych w pasiaste pończochy, a śnieżny małpy wygłaszające „złote myśli” z repertuaru brytyjskiej grupy to atrakcja sama w sobie.

Są jednak koszty tej atrakcji. Monty Python na dużej scenie traci swą kameralność, przez co słabnie pikantna intymność niektórych skeczy i piosenek; np. odśpiewana wespół w zespół — a ocierająca się o obscenum — Siądź mi na twarzy w ogóle nie przebija się przez rampę. Nie tylko ze względu na muzykę, która tu tłumi słowa. Może to i bezpieczne, bo widzowie nie muszą się czerwienić, ale… szkoda, bo rzecz jest zabawna na ostro, zaś w tej wersji — jedynie wesoła.

Warto skądinąd zauważyć — już tylko pozytywnie — że Adam Opatowicz, który wyreżyserował przedstawienie w jego dawnej wersji (z sukcesem, bo wygrało w swoim czasie przegląd Teatrzyków Ogródkowych w Warszawie, a on sam stworzył też wersję stołeczną w Teatrze Rampa) —  zbudował je rozsądnie na piosenkach przede wszystkim. Wychodząc z założenia, iż ściganie się z legendarną brytyjską grupą na polu tak trudnym jak jej specyficzne aktorstwo  brytyjskiego skeczu byłoby tylko skazanym na porażkę naśladownictwem.

Rzadko więc decyduje się na powtórzenie któregoś z klasycznych numerów, a jeżeli to czyni — stara się zmieniać akcenty. Jak w skeczu z rekrutami i kapralem. W oryginale był nim niepodrabialny, tyczkowaty John Clees, w Polskim jest nim mały, kurpulentny Mirosław Kupiec. Albo w innej scence, gdy w księgowego, który zapragnął być pogromcom lwów — u Motny Pythona był nim sztywny i nudny po angielsku Michael Palin — wciela się Wiesław Łągiewka, grając pociesznego niezgułę.

Szczeciński Monty Python stawia natomiast na klasykę w innym punkcie. Występujący w nim aktorzy — prócz wymienionych, tak sprawdzeni w komediowych bojach jak Adam Dzieciniak, Jacek Piotrowski, Michał Janicki, Sławomir Kołakowski oraz młody, sprawny tenecznie i ruchowo (kroki ze słynnego Ministerstwa Głupich Kroków!) Jakub Sokołowski — noszą surduty i cylindry. Z wyjątkiem Wiesława Orłowskiego odzianego — a jakże — w mundur i kask Boby’ego, czyli typowego angielskiego policjanta. No dobrze, są też różowe spódniczki z tiulu, damskie szpilki i pończoszki, ale tego akurat każdy, kto choć trochę pamięta i lubi Monty Pythona może się przecież domyślić…

O tym, co kogo bawi dyskutować trudno, ja powiem słów parę za siebie. Najśmieszniejszy był dla mnie — na miarę oryginału! — zespołowy skecz o starych, ciężkich czasach, którego postaci licytują się, komu kiedyś żyło się trudniej. Ale najbardziej mnie ujął Adam Dzieciniak swymi songami a capella: Finlandią (w oryginale śpiewa ją Palin) i piosenką, która po angielsku zwie się I’m So Worry. Mówiąc z uśmiechem: powaga, z którą je wykonywał, była zabójczo śmieszna. Mówiąc zaś poważnie (naprawdę): baryton aktora znanego ról z komediowych głównie brzmiał tu znakomicie! Rezerwuję sobie prawo autorskie do pomysłu, by Dzieciniak zaśpiewał kiedyś serio, z nutką męskiej goryczy, coś z repertuaru prawdziwych facetów. Usiądę w pierwszym rzędzie i będę bił brawo.

Prawo do patrzenia „z pierwszego rzędu” — a właściwie z osobnego krzesła na scenie — na swoich Pythonów — zarezerwował sobie za to Adam Opatowicz, który pojawia się na tym krześle w finale spektaklu, by zaśpiewać melancholijną makabreskę o nieżyjących artystach. Co jest Latającego Cyrku… bonusem  (dyrektor na scenie — rzecz rzadka), a i okazją do ujęcia spektaklu w klamrę refleksji: żyjmy i bawmy się, bo życie to ponury absurd, więc musi być wesołe.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji