Artykuły

Polowanie z nagonką

Bokobrody, spodnie dzwony, kawa w szklankach, Krzysztof Krawczyk i Abba — na scenie Teatru Nowego w Zabrzu wszystko wygląda tak, jakby lata 70. trwały. Ale sztuka Wojciecha Tomczyka nie jest jednym z tych nostalgicznych powrotów w szczęśliwą krainę PRL-u, które ostatnio funduje nam popkultura. Decyduje o tym już sam temat: sprawa Zdzisława Marchwickiego Wampira i jego brata Jana, skazanych na śmierć za seryjne morderstwa, które wstrząsnęły Zagłębiem na przełomie lat 60. i 70. Do dziś istnieją wątpliwości, czy skazanych słusznie.

Historia jednego z największych śledztw w powojennej kryminalistyce posłużyła Tomczykowi do pokazania mechanizmu PRL-owskiej sprawiedliwości, którego celem nie jest schwytanie i sprawiedliwe osądzenie sprawcy, lecz sprostanie oczekiwaniom władzy. Władza żąda szybkich postępów, ponieważ jedną z ofiar jest krewna pierwszego człowieka w państwie. W sztuce mówi się o córce premiera Jabłońskiego, w rzeczywistości chodziło o bratanicę I sekretarza Edwarda Gierka. Poza tym plotka o wampirze mordującym kobiety grozi wybuchem paniki, która byłaby kompromitacją dla ludowej władzy.

Zostaje więc uruchomiona machina śledcza, którą wprawiają w obroty kolejne telefony „z góry”. Na zbieranie dowodów nie ma czasu, trzeba je tworzyć, prowadzący śledztwo wymuszają zeznania, posługują się oszustwem i donosem. W ten sposób zostaje zdobyty koronny dowód winy: przyznanie się sprawcy. Tomczyk pokazuje, jak słowa głównego podejrzanego wypowiedziane w chwili zatrzymania „Tylu was, jakbyście tego wampira złapali” zostają przekręcone na: „Nareszcie żeście tego wampira złapali”, a jego mowa końcowa w sądzie tak przycięta i skrócona w telewizji, aby nie było wątpliwości, że wampir to on.

Wartość Wampira nie polega na rekonstrukcji wydarzeń sprzed 30 lat, autor zatarł realia i zmienił nazwisko głównego bohatera, który tu nazywa się Czesław Nawrocki. Ta sztuka odsłania kulisy państwa policyjnego rządzonego przez konfidentów, w którym każdy może stać się Marchwickim, bo na każdego służby mają teczkę i haka. Wystarczy pozostawić nieco swobody funkcjonariuszom i kandydat na sprawcę się znajdzie, a prawdziwy sprawca pozostanie nieznany.

Dramat Tomczyka jest zaskakująco dobrze skonstruowany jak na debiut, to prawdziwy tekst teatralny. Przyczynia się to tego świetny pomysł narracyjny polegający na wprowadzeniu postaci Konferansjera (Jacek Dzisiewicz) zamieszanego w sprawę aktora z miejscowego teatru, który opowiada o całej historii.

Przedstawienie w Zabrzu reżyserował Marcin Sławiński i to jest druga niespodzianka. Ten specjalista od fars pokazał, że zna się nie tylko na rozśmieszaniu widowni, potrafi również wejść w dramat polityczny i pokazać skomplikowane mechanizmy rządzące jego bohaterami. Umie też zbudować klimat absurdu, jak w scenie przeglądu pozorantów, czyli przebranych za kobiety funkcjonariuszy, którzy mają wabić sprawcę na ulicach Zagłębia.

Z ciemnym klimatem sztuki współbrzmi scenografia Jerzego Kaliny, której głównym elementem jest ogromna ściana z szarymi lamperiami. Kalina podobnie jak Tomczyk nie bawił się w nostalgiczną podróż w świat PRL-u, ale pokazał jego ponurą metaforę. Z boku sceny stoi rodzaj płotu z blachy, podobnego do tych, które otaczały wielkie budowy socjalizmu. Za płotem powstaje druga Polska, podczas gdy tu, na scenie, oglądamy Polskę numer jeden, której nie można było zobaczyć w telewizji ani w gazetach.

Zespół Teatru Nowego nie ma w sobie nic z prowincjonalnego aktorstwa, może sprawia to bliskość historii, znanej w Zagłębiu i na Śląsku, ale wszyscy są głęboko autentyczni. Najlepszy jest Zbigniew Stryj jako oficer Musiał prowadzący śledztwo, antyszeryf i karierowicz, pnący się po trupach. Prawdy dodaje tej postaci śląski akcent. W rolach braci Nawrockich wystąpił jeden aktor Marian Wiśniewski i nie wiem, czy lepszy jest jako szantażowany homoseksualista Roman, czy jego brat Czesław, który przypomina zwierzę zapędzone w pułapkę.

Wampir to kolejne po Balu Zbigniewa Brzozy przedstawienie, które demitologizuje komunistyczną Polskę i odsłania naturę systemu. Bo tu nie chodzi o jednego wampira, ale o całe stado, którego wciąż nie umiemy pochować do grobu historii.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji