Artykuły

Świat bez zasad

"Miarka za miarkę" w reż. Anny Augustynowicz w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Pisze Agnieszka Michalak w Dzienniku.

"Miarka za miarkę" to najbardziej ironiczna z tragikomedii Szekspira. Reżyser Anna Augustynowicz w stołecznym Teatrze Powszechnym ową ironię podkreśla, każąc aktorom kpić z kłamstw bohaterów, obnażać ich okrucieństwo.

Czas wejść na widownię. Usiąść wokół czarnej sceny. Z tłumu wyławiam aktorów. Siadają między zdziwionymi widzami. Ktoś zamyka drzwi. Ale światła nie gasną, do końca zostaną zapalone. Aktorzy zaczynają ze sobą rozmawiać półprywatnie, rozproszeni wśród publiczności. Ubrani skromnie, klasycznie i współcześnie, zwykle na czarno i szaro. Zaczyna się gra.

Aktorzy Teatru Powszechnego pod kierunkiem Anny Augustynowicz delikatnie wodzą nas za nos, abyśmy weszli w ich do cna zepsuty świat. Po chwili już tam jesteśmy, mają nas w garści. Zło w "Miarce za miarkę" nie jest oczywiste. Zlało się z ironicznymi, wiecznie śmiejącymi się maskami bohaterów, które są, chociaż ich nie widać. Brak zasad stał się normą. Można się z tego śmiać, więc ludzie w tej "Miarce..." śmieją się z siebie i ze wszystkiego, co mówią. Ich świat to chaos i pustka - tragizm łączy się z komedią, śmiech z płaczem, kłamstwo z odłamkiem prawdy. Wszystko jest jasne i nic nie jest jasne Motorem napędzającym akcję jest rzekome przestępstwo Claudia (Rafał Królikowski z maską bywalca stołecznych modnych klubów). Bez ślubu przespał się z Julią (Anna Moskal). Claudio zostaje skazany na śmierć. Wyrok wydaje Angelo, namiestnik książęcy (Krzysztof Stroiński, obdarzony przez reżysera maską obojętności i pozbawiony jakicholwiek emocji). Książę Vrncentio (powracający do Powszechnego świetny Mariusz Benoit) opuścił bowiem królestwo, zmywając z siebie odpowiedzialność za podejmowanie decyzji. Wraca tu jednak w przebraniu mnicha (tylko kaptur), by z bliska patrzeć na poddanych Wnioski są jednoznaczne Jesteśmy w piekle i nie zmieni tego nawet nieskazitelnie dobra Isabella (doskonała Dominika Ostałowska), siostra Claudia. Dziewczyna ma wybrać - zgrzeszyć czy uratować brata. Augustynowicz zaryzykowała. Stworzyła własny, do końca konsekwentnie zbudowany świat, zostając w zgodzie z Szekspirem. Nie poszła na nachalne uwspółcześnienie, aby uniknąć jednoznacznych skojarzeń. Odrywając spektakl od konkretnego miejsca i czasu, zdecydowała się na inny rodzaj rozmowy. Tu nikt nie powie, że Angelo to polityk X albo Y. Publicystyczne tropy nie mają sensu. Lepiej mówić o zasadach czy raczej braku zasad, gorzkiej amoralności przedstawienia w Powszechnym. Ten teatr jest jak drzazga, która uwiera, długo nie dając spokoju.

Zdjęcie z próby przedstawienia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji