Artykuły

Lecha Raczaka zabawa w snuja

"Gra na zwłokę" w reż. Lecha Raczaka w Teatrze Studio w Warszawie. Pisze Janusz R. Kowalczyk w Rzeczpospolitej.

Lech Raczak zaadaptował na scenę "Grę na zwłokę" Janusza Andermana, pokoleniową powieść z 1979 r., uhonorowaną Nagrodą Kościelskich. Mimo znakomitego materiału literackiego i świetnych ról -zwłaszcza Moniki Niemczyk i Stanisława Brudnego -trwające godzinę przedstawienie ciągnie się niemiłosiernie i nuży.

Grany przez Janusza Stolarskiego bezimienny bohater - alter ego autora - to typ wiecznego outsidera. Początkującego literata, który nigdzie nie potrafi zagrzać miejsca. Włóczy się więc po mieście (w którym bez trudu można rozpoznać Kraków), spotykając rozmaitych osobników, włącznie z autentycznymi postaciami, jak np. awangardowy artysta plastyk Jerzy Bereś.

Młody mężczyzna nie umie zerwać ze studenckim trybem życia, nie jest więc oczekiwany w odwiedzanych redakcjach. Jeszcze mniej u kochanek, które porzucił na różnych etapach życia. Usuwany z kolejno wynajmowanych mieszkań, unika zarówno stróżów prawa, jak i listonoszy doręczających mu wezwania na kolegium za nieumiejętność podporządkowania się regułom współżycia w zbiorowości realnego socjalizmu. Z takich jak on kontestatorów systemu rodzili się późniejsi dysydenci.

W powieści Andermana można doszukać się pastiszu wielu arcydzieł literackich od Kafki ("Proces"), przez Hamsuna ("Głód") i Hessego ("Wilk stepowy") do Joyce'a ("Ulisses") i Lowry'ego ("Pod wulkanem"). To wszakże dzieła niesceniczne. I taka też jest struktura powieści Andermana. Adaptator niewiele zdziałał, by rzecz uczynić atrakcyjniejszą dla widza. Oglądamy na scenie gromadę snujów, oddających się mniej niż bardziej dziwacznym zajęciom, wywodzącym rozmaite opowieści, raczej niezbyt porywające.

Reżyserska maniera Lecha Raczaka - który pozostając wiernym sobie twórcą, nie wyrósł z epoki teatru studenckiego lat 70. i 80. -sprawia, że po kwadransie mamy pewność, iż do samego końca nic ciekawego już się nie wydarzy. Kto chce sprawdzić - jego ryzyko.

Nagrodą dla wytrwałego widza jest -a jednak! -urzekająca Monika Niemczyk, która w każdej z kilku odtwarzanych postaci emanuje seksapilem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji