Artykuły

Dramaturg i kompozytor

Filharmonia Pomorska, świętująca półwiecze istnienia, postanowiła uczcić swój jubileusz muzyką i teatrem Bogusława Schaeffera. 28 listopada przedstawiono publiczności sztukę Sceny miłosne, a następnie prawykonanie Sinfonii/Concerto dla 15 solistów i wielkiej orkiestry (1996), napisanej na specjalne zamówienie Filharmonii.

Sceny miłosne w wykonaniu Gabrieli Frycz i Grzegorza Matysika (w reżyserii Matysika i autora) to najnowsza sztuka Schaeffera. Twórca konsekwentnie stopniuje działania, na prawach muzycznej gradacji środków ekspresji: od monologu aktorki o miłości, przez najróżniejsze stadia relacji między obiema postaciami aż po niespodziewanie piękne zakończenie, wsparte fragmentami Schaefferówskiej muzyki. Ponad beztroską zabawą, radosnym śmiechem, groteską i ironią góruje refleksja nad kondycją człowieka i jego funkcjonowaniem w rozmaitych ograniczeniach naszego świata. Grzegorz Matysik (absolwent wiedeńskiej Akademii Teatralnej) wraz z Gabrielą Frycz grali brawurowo, z wirtuozowską dbałością o najdrobniejszy szczegół. Aktorka mimo młodego wieku – zaskoczyła widownię dojrzałą grą, elastycznością i pomysłowością kolejnych metamorfoz, możliwościami warsztatowymi, słowem, niewątpliwym talentem aktorskim.

Po teatrze kompozytora przyszła kolej na spotkanie z muzyką dramaturga, który na zamówienie Filharmonii odpowiedział jak zwykle nietypowo. Przygotował na 442 stronach partytury opus viiae: dzieło niemal dwugodzinne. Sinfonia/Concerto składa się z pięciu części: trzech symfonii, przedzielonych dwoma cyklami, najpierw ośmiu, potem siedmiu koncertów na różne instrumenty i orkiestrę. Zamierzenie ogromne i niezmiernie wymagające, zarówno dla wykonawców, jak słuchaczy. Orkiestra, złożona z 86 wirtuozowsko potraktowanych instrumentów, musi „udźwignąć" muzykę trudną i skomplikowaną, wymagającą czasem wysiłku wręcz fizycznego.

W Bydgoszczy przedstawiono I akt Symfonii/Koncertu, czyli Pierwszą Symfonię, 8 mikrokoncertów na perkusję, fagot, altówkę, fortepian, flet, puzon, klarnet i skrzypce oraz część Drugiej Symfonii. Wykonanie dowiodło, że dobrej orkiestrze można powierzyć materiał o tak gęstej fakturze. Koncerty mogą służyć pouczającym przykładem, czego można oczekiwać od orkiestrowych koncertmistrzów: w każdej partii odnajdujemy elementy wirtuozowskie. Na każdej z kilkuset stron partytury zwraca uwagę liryczna polimelodyczność i niespotykane zestawienia instrumentów w czterogłosowych grupach, które kompozytor wprowadza m.in. dla czytelności przebiegu. Pomysł kompozytora pozwala operować fakturami megainstrumentów, co umożliwia nowy sposób kreowania muzyki, która przenosi nas na zupełnie inną płaszczyznę przestrzenno-kolorystyczną.

Wyłonione z orkiestry instrumenty Schaeffer potraktował wyjątkowo; stworzył muzykom idealną okazję zaprezentowania własnych umiejętności i wszechstronnego ukazania możliwości danego instrumentu. Kolejno koncertujący muzycy nie zawiedli kompozytora, wręcz utwierdzili go w przekonaniu, że w muzyce warto eksperymentować i ryzykować.

Perkusista Ferdynand Tomkiewicz grał z rozmysłem i z pasją na wielu instrumentach przeciwstawianych grupie blachy. Świetny Janusz Witkowski z wyraźną radością pokonywał wszelkie zawiłości techniczne, ukazał też liryczne możliwości fagotu. Altowiolista Mirosław Przybył zmierzył się z niezwykle trudną partią z dużą wrażliwością i profesjonalizmem. Pianistka Maria Kukier-Turkiewicz zabłysła pięknym dźwiękiem, który można było podziwiać w subtelniejszych partiach utworu. Flecista Andrzej Łęgowski wypadł po prostu rewelacyjnie. Puzonista Łukasz Michalski przedstawił olbrzymie możliwości swego dość zapoznanego instrumentu. Jarosław Libront udowodnił, że klarnet jest również idealnym instrumentem wyrazowym. Skrzypaczka Irena Żarnowska popisała się nienaganną intonacją, szlachetnym dźwiękiem i swobodą techniczną.

Bogdan Olędzki, któremu kompozytor z pełnym zaufaniem powierza swoje dzieła orkiestrowe i koncerty, przez długie tygodnie zapoznawał się ze szczegółami partytury, jak przystało na prawdziwego „dyrygenta schaefferowskiego”. Olędzki jest wyrazisty w każdym geście, potrafi wydobyć z muzyki Schaeffera wielki ładunek emocji, dobrze rozumie wszelkie odstępstwa od kanonu symfonicznego. Schaeffer-kompozytor często opiera się na swoich dokonaniach scenicznych, można więc śmiało powiedzieć, że w jego twórczości muzyka wiele zawdzięcza literaturze i odwrotnie. Olędzki ma za sobą duże doświadczenie teatralne, przeto układa muzykę jak sceny ku uciesze kompozytora, który wie, że bez publiczności muzyka stałaby się tylko zaszyfrowaną w nutach abstrakcją.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji