Artykuły

„Słowo muszkieterskie”

Przedstawienie rozpoczyna się od licznych strzałów, huku i dymów. Czterej podstarzali muszkieterowie walczą, broniąc jakiegoś bastionu. Ekspozycja może, nie tyle efektowna, co głośna, ale przecież trzeba to przetrwać. Programy w formie wachlarzy pozwolą publiczności oddychać, a za chwilę rozpoczyna się pierwsza ze scen retrospekcyjnych: oto wjeżdżają na koniach młodzi muszkieterowie, scena efektowna, za chwilę młody Gaskończyk, d’Artagnan spotka swoich przyjaciół, skrzyżują się szpady…

Nie, nie jest to adaptacja Trzech muszkieterów Aleksandra Dumasa, ale odnosi się wrażenie, że Valeri Petrov, zasłużony działacz bułgarskiej kultury, laureat nagrody im. Dymitrowa, autor tomików poetyckich, scenariuszy filmowych i sztuk dramatycznych Słowo muszkieterskie napisał pod wpływem tej lektury: o muszkieterach i ich losach, uwarunkowanych otaczającą ich rzeczywistością, albo też o donkichoterii, albo przyjaźni, odwadze, rycerskości, honorze, prawości — zaletach, które zawsze są w cenie.

Myślę, te każdy w tej Sztuce coś dla siebie może znaleźć, młodzież bawi się podczas przedstawienia doskonale i jestem pewna, że niejednego młodego człowieka zachęci do sięgnięcia po powieść Dumasa — ojca. Praca nad przygotowaniem tego spektaklu, udział w przedstawieniach jest dla aktorów znakomitym ćwiczeniem, próbą sprawności zawodowej. W przedstawieniu muszą nie tylko wcielać się w swoich bohaterów i młodych i starych, ale i śpiewać, fechtować się. Młodzi aktorzy wkładają wiele wysiłku, aby tym zadaniom podołać.

Przedstawienie Słowa muszkieterskiego przygotowywał bułgarski reżyser Anton Devetakov, a scenografię projektował Michael Tchernaev. Scenografia jest wręcz gigantyczna jak na możliwości koszalińskiej sceny i chyba uniemożliwia prezentację tego przedstawienia w terenie. Tego aspektu realizatorzy Słowa muszkieterskiego nie brali pod uwagę, a przecież właśnie sztuka miałaby w terenie znakomitego odbiorcę.

Reżyser przygotował przedstawienie starannie, ale sądzę, że bez szkody dla całości można ze spektaklu wy eliminować część efektów pirotechnicznych, ostrożniej dawkować zasłony dymne i przemyśleć nieco rozbudowany finał, w którym zarówno autor, jak i reżyser chcieli zbyt wiele zrekapitulować. Dopowiadanie wszystkiego na siłę wywiera na ogół odwrotny skutek.

W tym przedstawieniu ważną rolę wyznaczono i muzyce, której autorem jest Kiril Dontchev — jeszcze je den z bułgarskich współautorów spektaklu — i piosenkom, do których muzykę skomponowała Celina Monikowska-Martini. Piosenek zawsze chętnie słuchamy i gdybym napisała, że jest ich zbyt wiele, nie miałabym racji, ale prawdą jest, że zbyt często powtarza się je w całości, a to już przeszkadza, tym bardziej, że aktorzy nie są jeszcze zbytnio rozśpiewani. W teatrze koszalińskim zawsze może zaśpiewać Urszula Jursa czy Diana Łozińska, ale nie udaje się to niektórym innym aktorom. W przedstawieniu Słowa muszkieterskiego zaśpiewała Urszula Jursa, Andrzej Skupień przygotował piosenkę jak na aktora przystało, a pozostali wykonawcy muszą się jeszcze rozśpiewać, albo też popracować nad piosenką. Najciekawszą z nich, piosenkę Madeleine, Bożena Trociówna zupełnie gubi.

Myślę, że i postać Madeleine się gubi, po trosze postać—symbol, bo przecież nieprzypadkowo chyba autor to imię dał bohaterce sztuki. Nie bardzo też rozumiem, dlaczego Urszula Jursa w epizodzie królowej Anny Austriaczki zachowuje się tak, jakby w komnatach królowej znalazła się przypadkiem. To doświadczona aktorka i nie sądzę, aby delikatne parodiowanie królowej sprawiało jej trudność. Jolanta Kozak jako Madame Bonacieux zatraciła także nieco elegancji, przypisanej tej postaci.

W rolach muszkieterów występują: Jacek Jackowicz — D’Artagnan, Sławomir Krzywiźniak — Atos, Marek Rajski — Portos, i Sławomir Surowiec — Aramis. Króla Ludwika XIII gra Feliks Woźnik, któremu sekunduje Mieczysław Błochowiak w roli kardynała Richelieu. W roli de Treville’a oklaskiwaliśmy Andrzeja Skupienia, księcia Buckingham — Janusza Tartyłlę, karczmarki — Dianę Łozińską. Kapitana za grał Zbigniew Grabski.

Poza wykonawcami ról muszkieterów i de Treville’a, każdy w tym przedstawieniu prezentuje inny rodzaj aktorstwa. Widz ma prawo domniemywać, że każdy z aktorów próbował oddzielnie i na scenie; w zespole znaleźli się jednak przypadkiem. Zdaję sobie sprawę, że jest to poważny zarzut, ale takie wrażenie odnosi się z premierowego przedstawienia. Sądzę, że po kilku spektaklach całość nabierze bardziej jednolitego charakteru.

Przedstawienie spod znaku szpady nie może się obejść bez licznych pojedynków i walk. Ich układy, naprawdę efektowne, a niekiedy i dowcipne (jak chociaż by wprowadzenie rytmu muzycznego do toczącej się walki), są dziełem Bronisława Borowskiego i Włodzimierza Brudzą.

Przedstawienie szczerze polecam młodzieży, która w czasie premiery bardzo zgrabnie wychwytywała dowcip w tekście i nagradzała aktorów częstymi brawami.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji