Artykuły

Miejscówka dla tańca

Nowe miejsce dla tańca współczesnego na Grochowie. Centrum Kem powstało z inicjatywy młodych choreografów: Alexa Baczyńskiego-Jenkinsa i Marty Ziółek.

Prawie 100 m kw. przy ul. Podskarbińskiej 32/34 (fabryka Mesko, lokal nr 11) ma stać się przede wszystkim miejscem do pracy, przestrzenią dla artystów, ale też sceną wydarzeń performatywnych.

Na początek w sobotę o godz. 19 będzie można zobaczyć Kilka obiektów choreograficznych Ziółek i Baczyńskiego-Jenkinsa. Co to w ogóle jest „obiekt choreograficzny"? — Przyjdź na otwarcie Kem, to sam zobaczysz! — uśmiecha się Ziółek.

W sobotę pracę powstałą w ramach pierwszej rezydencji w Kem pokaże Romain Hamard, artysta wizualny zajmujący się też muzyką komputerową. W centrum mają się również odbywać co tydzień zajęcia ruchowe — „Kemruch".

Na razie twórcy nowego miejsca działają własnym sumptem, być może będą się starać o miejskie dofinansowanie. Lokal jest prywatny.

— Siłą napędową jest przyjaźń i wymiana. Wspieramy się nawzajem z innymi artystami.  — mówi Ziółek.

Kim są założyciele nowej warszawskiej tanecznej miejscówki? Obije studiowali taniec na zachodnich uczelniach, on — w Berlinie, ona — w Amsterdamie. Oboje poza tańcem ukończyli studia humanistyczne — on kulturę wizualną w Londynie, ona — MISH na UW. Oboje wreszcie wrócili do Warszawy.

Pomysł na Kem powstał w grudniu. — Szukaliśmy wcześniej przestrzeni do pracy niezależnie od siebie. Kiedy się spotkaliśmy, wszystko szybko się potoczyło — mówi Baczyński-Jenkins. Choreograf jeden ze swoich ostatnich projektów zrealizaował w krakowskiej Cricotece, ośrodku dokumentacji sztuki Tadeusza Kantora. — To był bardzo eksperymentalny projekt oparty na pętli czasowje. Zaprzeczał podstawowym scenicznym kategoriom: akcji, postaci. Był nastawiony na ruch, nie na przekaz. Łączył inspirację Umarłą klasą z … techno — mówi Anna Królica, kuratorka z Cricoteki.

Ziółek wystawiała swoje performanse m.in. Muzeum Sztuki Nowoczesnej, pracowała też przy głośnym spektaklu Anny Karasińskiej Ewelina płacze w TR Warszawa. Choreografię łączy z tak różnorodnymi mediami jak wystawa (ostatnio Let's dance w poznańskim Starym Browarze) czy pokaz mody.

„Ani to choreografia, ani teatr dramatyczny, nie happening, nie koncert — nie wiadomo co. Jestesmy gdzieś na pograniczu wiksowej szarży z blokowisk, kasety VHS, na którą kiedyś nagrywało się całonocne maratony MTV, i prozy Masłowskiej" — pisał o zrealizowanym  przez Ziółek w warszawskiej ASP pokazie mody krytyk teatralny Paweł Soszyński.

Twórcy Kem zapowiedzieli wspólną pracę z szerokiem gronem młodych zagranicznych artystów, takich jak m.in. Romain Hamard (Francja), Dragana Bulut (Serbia), Andrew Hardwidge (Wielka Brytania) czy polski choreograf Paweł Sakowicz.  Współpracownicy pochodzą nie tylko z Europy. Rezydentem Kem ma być m.in. Dareen Abbas z Syrii, a inauguracyjny wykład wygłosi pochodzący z Iranu Ashkan Sepahvand, dziś mieszkający w Berlinie.

32-letni Sepahvand jest badaczem i teoretykiem sztuki. Zajmuje się relacjami między seksem, technologią a kapitalizmem. Współtworzony przez niego tom  poświęcony tym tematom wydał niedawno Massachusetts Institute of Technology. — Ashkan jest moim przyjacielem, z którym dzielę rozumienie cielesności — mówi Baczyński-Jenkins.

W niedzielę Sepahvand poprowadzi trzygodzinny warsztat z pisania performatywnego. Zapisy na kemprojectspace@gmail.com. Dalszych planów na Kem będzie można szukać na stronie www.kem.space.

To nie pierwsze poszukujące projektów miejsce po wchodniej stronie Wisły. W Wawrze działa zrzeszające tancerzy i choreografów  Centrum w Ruchu. Kilka lat temu przy Inżynierskiej funkcjonowało Studio Berlin, w którym pracował ceniony polski choreograf Rafał Dziemidok. Miejmy nadzieję, że Kem podziała dłużej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji