Artykuły

Inż. Jerzy Zaleski. Wspomnienie (1935 – 2016)

Na stronach bibliofilskiego, rocznicowego wydania Teatr Polski w Warszawie 1939-2002 są karty przedstawień z udziałem wybitnych artystów. Na jednym ze zdjęć zespół Teatru Polskiego. W piewrszym rzędzie mistrzowie scniecznej sztuki z Niną Andrycz, Kazimierzem Dejmkiem. I skormnie, z boku — z przedstawicielami zespołu technicznego, tapicerem S. Lenarczykiem i rekwozytorem W. Szymkowskim — inżynier Jerzy Zaleski.

Zaczynał pracę w dziale scenicznym teatru w 1958 r. jako dyżurny elektryk. Od tej chwili trwał wieloletni sprawdzian jego inwencji i umiejętności. Trwał dialog współistnienia z twórcami, aktorami, zespołami techniki i obsługi. Dialog niezwykle udany, wyjątkowy. Młody inżynier, absolwent Politechniki Warszawskiej, zaszczepiony bakcylem sztuki, zakorzenia się w ambitnej, bardzo emocjonalnej społeczności. Awansuje, zostaje kierownikiem technicznym, reżyserem światła i zastępcą dyrektora. Kiedy Kazimierza Dejmka powołano na ministra kultury i sztuki, Jerzy Zaleski — 1 kwietnia 1995 — zostaje dyrektorem naczelnym teatru Polskiego. Bogdan Potocki, Andrzej Łapicki, Jarosław Kilian — kolejni dyrektorzy artystyczni — niezależnie od ambicji  i twórczych wizji, wpomagają swojego Naczelnego, ceniąc kompetencje, wytrwałość i szacunek dla „dobrej roboty", którymi służył teatrowi i jego społeczności. Przez 51 lat! Nie wiem, czy jest w Polsce druga osobowość, która miałaby w życiorysie podobny okres jednego zatrudnienia i tak rosnące, rożnorodne zakresy obowiązków. Wyznawane wartości „dla dobra innych" miały w nim zawsze pierwszeństwo.

Taka była tradycja rodzinna, tak wychowała matka swojego jedynaka. Podziwiałem jego stosunek do ludzi, którym niezazdrośnie chciał „przychylić nieba".

Przez lata doradzał związkowym gremiom w sprawach sceniczno-zawodowych. Wprowadzony w życie przez dyrektora Zaleskiego „Zakładowy układ zbiorowy pracy pracowników Teatru Polskiego w Warszawie" był przykładem dla polskich, a nawet europejskich rozwiązań  dotyczących praw i obowiązków zespołów teatralnych. Dokument przedstawiony w Wiedniu na międzynarodowej konferencji „scenicznych wykonań na żywo" wzbudział aplauz i zazdrość. W 2008 r. postanowiono pozbawić go stanowiska. Trzeba było interwencji związkowych i innych partnerów społecznych, aby decyzję odsunąć w czasie. Dyrektor pracował jeszcze przez rok. Doczekał dnia otwarcia nowej sceny — Kameralnej. Rozstanie z teatrem przeżył jak ptak, któremu podcięto skrzydła, „choć nigdy nie kalał gniazda i dbał o pisklęta".

Pamięć nie pozwala sobą komenderować, ale w naszej świadomości muszą żyć ludzie o skali szczególnej. Tacy jak Jerzy Zaleski. Jego imieniem i nazwiskiem powinna też zostać uhonorowana Kameralna Scena Teatru Polskiego.

Odeszła razem z mężem Barbara Zaleska, fotografik — utalentowana portrecistka, dokumentalistka.

Szekspirowska fraza C.K. Norwida:

Śmierć ich nie rozdwoi…

Cyprysy mówią, żę to dla Juliety

Że dla Romea ta łza znad planety

Spada…

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji