Artykuły

W kręgu belcanta

Choć opera Gaetano Donizettiego Don Pasquale idzie śladami tradycji włoskiej opery komicznej, to jednak widać w niej dążność do zacieśniania związku między dramatem a muzyką, do pogłębienia charakterystyki psychologicznej postaci. Melodyka była dla niego najważniejszym środkiem wyrazu. W dziele swym łączy mistrzowsko elementy komiczne i tragiczne — a ta wielość nastrojów, znalezienie dla nich wspólnego mianownika jest problemem dla reżysera i wykonawców. Muzyki Donizettiego słucha się świetnie, śpiewa trudno, boć to szczyty belcanta, stylu wymagającego pięknych głosów, znakomitej techniki, wykwintnego smaku i muzykalności.

Wystawianie opery Don Pasquale w Operze Bałtyckiej w 50 roku istnienia instytucji szczęśliwie postawiło na młodych. Reżyser Bogusława Czosnowska i dyrygent Janusz Przybylski dostali do współpracy trójkę debiutantów: Stanisława Daniela Kotllńskiego (Malatesta), Pawła Skalubę (Ernesto) z Gdańska i Agnieszkę Wolską (Norina) z Warszawy — trzy piękne głosy o szlachetnej barwie, dojrzalej technice głosowej i pełnych możliwościach aktorskich. Starsze pokolenie reprezentował znakomity bas Kazimierz Sergiel (Pasąuale). Reżyseria Bogusławy Czosnowskiej poszła w kierunku spektaklu żywego, tchnącego komizmem, temperamentem, ale i romantyczną nastrój owością. Potrafiła trafnie wyważyć między wielością działań aktorskich a wymaganiami, które stawia śpiew. Toteż trudne sceny zespołowe, duety, tercety, kwartety, sceny gwałtownych sprzeczek szły precyzyjnie z lekkością i dowcipem muzycznym, w czym także duża zasługa dyrygenta Janusza Przybylskiego.

Duży nacisk położył reżyser na charakterystykę postaci. Pasquale Sergiela jest kolorowy, trochę śmieszny w gonitwie za własną młodością, trochę żałosny w nadziei, że przy młodej żonie odzyska witalność. Malatesta Kotlińskiego to inteligentny gracz, który chłodno, patrząc z boku rozgrywa i aranżuje zabawną intrygę, Ernesto Skałuby to typowy amant romantyczny kochający szczerze i dlatego zwyciężający — bo librecista powiada „słuchaj, co ci mówi serce, ono zawsze serce ma”. Wiele twarzy ma Norina Wolskiej, choć wszystkie jej awantury mieszczą się w stylu buffo.

Przedstawienie ma tempo i napięcie. Janusz Przybylski wydobył z partytury maksimum wyrazu, a orkiestra zagrała najlepiej — na miarę swych możliwości. Przedstawienie jest czyste intonacyjnie, cieszy młodością, smacznym dowcipem bez przeszarżowania, barwnymi, bardzo ładnymi kostiumami i perukami. Scenografia Józefa Napiórkowskiego pomysłowa i funkcjonalna sprawdzi się na tournée, bowiem jest w niej wszystko, co konieczne, a jednocześnie jej lekkość i łatwość w ustawianiu będzie procentowała w podróżach. Ze względu na zagraniczne tournée opera została wystawiona w oryginale — po włosku. Wygodne to dla śpiewaków, ale trochę szkoda, że publiczność nie rozumie i nie docenia zabawnych powiedzeń, komizmu sytuacyjnego, drobnych śmiesznostek, które uchodzą uwadze.

Don Pasquale to dwie i pół godziny beztrosko spędzonego czasu, to spotkanie z pogodną, melodyjną muzyką i urokiem belcanta. Warto zobaczyć.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji