Artykuły

Dybuk z getta

Scenografia odtwarza salę prób Teatru Żydowskiego. Zawieszone na tylnej ścianie lustra stają się ekranem dla projekcji wideo, przedstawiających dzisiejsze codzienne życie placu Grzybowskiego i okolic. Na ich tle Lea i jej najbliżsi przygotowują się do uroczystości weselnych. Chasydzi w tradycyjnych strojach śpiewają pieśni, brzmią mocno, dziko, nawet egzotycznie. Kiedy jeden z nich przechodzi obok lustra/ekranu, powstaje przejmujące wrażenie, jakby był jednym z przechodniów na współczesnej warszawskiej ulicy, naszym sąsiadem. Z boku sceny w Leę, w pięknym, na poły miłosnym akcie, wciela się duch jej zmarłego ukochanego. Był jej częścią, tak jak zamordowani żydowscy mieszkańcy byli częścią stolicy, i oni, i on, niepochowani i nieukojeni, wciąż gdzieś tu, pośród nas, są i każą o sobie pamiętać. Tak — mocno, transowo, przejmująco i wieloznacznie — zaczyna się Dybuk, klasyk literatury jidysz w reż. Mai Kleczewskiej, wystawiony na 65-lecie Teatru Żydowskiego i w przeddzień 72 rocznicy powstania w warszawskim getcie.

Reżyserka, słynąca z ostrych, rozliczeniowych i kontrowersyjnych spektakli, tym razem wzięła sobie do serca miejsce i czas premiery. Chęć złożenia hołdu twórcom Teatru Żydowskiego i ofiarom Holocaustu ma swoją cenę. Po genialnej scenie otwierającej, w kolejnych spektakl staje się przyciężki od odniesień, upamiętniający, czasem nieznośnie patetyczny. Jednak jest w tym wszystkim i jasny punkt: Magdalena Koleśnik w roli Lei. Świeża absolwentka krakowskiej PWST gra współczesną dziewczynę z energią i charyzmą. Bywa wzruszająca i bywa błazeńska, gdy w scenie egzorcyzmów wykpiwa zarozumiałego rabina. Aktorskie odkrycie roku.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji