Artykuły

Dybuk teatr odmienia

To, że Maja Kleczewska ma reżyserować w Teatrze Żydowskim w Warszawie, środowisko teatralne przyjęło — delikatnie mówiąc — ze zdziwieniem.

TA reżyserka w TYM teatrze? Szok! A jednak. Kleczewska i dramaturg Łukasz Chotkowski wkroczyli do Żydowskiego i wystrzelili z grubej rury – wzięli się za perłę jidiszowej klasyki – Dybuka Szymona An-skiego.

Dramat opowiada historię Lei (Magdalena Koleśnik), która zakochuje się szaleńczo i z wzajemnością w Chunonie (Piotr Stra-mowski), oboje przeznaczeni byli sobie przez ojców jeszcze przed urodzeniem. Kiedy Chunon dowiaduje się, że reb Sender, ojciec Lei (Marek Węglarski), postanawia wydać córkę za kogoś innego, ginie z rozpaczy porażony nieziemską siłą, a jego dybuk opętuje ciało ukochanej… Ale czy można współcześnie opowiadać tę historię, zapominając, że sztetli już nie ma? Że świat, w którym sztuka się dzieje, poszedł z dymem przez kominy w Auschwitz? Nie, nie i jeszcze raz nie! – mówią twórcy spektaklu i przywołują duchy wymordowanych polskich Żydów.

Dybuk należy przede wszystkim do Magdaleny Koleśnik. Ta studentka IV roku krakowskiej PWST w opętańczym szale zagarnia całą scenę. Ale nie tylko jej Lea to fenomenalna kreacja. Niezwykle poruszający jest także Meszulach Jerzego Walczaka — wychudzony, jakby wyjęty z ulicy warszawskiego getta, chodzi bez celu i proroczy półtonem. Jakaż moc ukryta jest i w Joannie Przybyłowskiej, i w Barbarze Szelidze, i w Piotrze Siereckim, których zawsze oglądałem w jakichś głupawych śpiewograch, a tu proszę, kawał aktorów! Coś czuję, że jeszcze o nich usłyszymy.

Nie byłoby tego spektaklu bez absolutnie niezwykłej roboty trzech panów: Wojciecha Pusia (perfekcyjne światło, projekcje wideo i scenografia), Stefana Węgłowskiego (obłędna muzyka) i Konrada Parola (znakomite kostiumy). Z grupą takich magików można na scenie wyczarować absolutnie wszystko.

Dybuk Mai Kleczewskiej to spektakl, jestem o tym przekonany, przełomowy. Otwiera nowy rozdział w historii Teatru Żydowskiego w Warszawie. Gołda Tencer, zapraszając do siebie reżyserkę, która „lubi wkładać widelec w oko”, zagrała va banque. Postanowiła zakurzoną, folklorystyczną budę z pejsami na rzepy zamienić w ważny teatr i jeśli wytrwa w swoim postanowieniu — do musicalu o Marcu ’68 zabiorą się tam niedługo Monika Strzępka i Paweł Demirski — może się okazać, że najgorszy do niedawna teatr w Warszawie będzie teraz jej najciekawszą sceną. Kol ha-kawod!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji