Artykuły

Komedia o rozpaczy

17 grudnia kolejna premiera w lubelskim Teatrze im. J. Osterwy. Tym razem będzie to sztuka dla dorosłych. O szczególne podkreślenie, iż jest to sztuka wyłącznie dla dorosłych, prosił dyrektor Cezary Karpiński. Jej treść, nie zawsze zrozumiała dla młodego widza, dras­tyczne sceny, a także wulgaryzmy, to wszystko każe podnieść poprzeczkę wieku.

Autor, pisarz, dramaturg Janusz {#au#477}Głowacki{/#} mówił: "Zawsze pociągał mnie śmietnik ludzki. W Ameryce jest on jaskrawy i wyrazisty. W No­wym Jorku na tle drapaczy chmur i tamtejszego luksusu bezdomni stanowią ogromny kontrast (...)".

Wydaje się, że Głowacki mógłby wrócić do rodzinnego kraju. Pożywkę znalazłby nie mniej sma­kowitą.

Czy jest więcej kręgów piekła niż opisał Dante? Wydaje się, że tak! Na pewno po obejrzeniu Głowac­kiego tak sobie pomyślimy. Ale czy zastanowimy się nad tym, że to piekło jest niekoniecznie amery­kańskie? Że dzieje się ono także obok nas, a raczej - pod nami?

- Będzie to druga realizacja tej sztuki w Polsce - mówi dyrektor teatru, Cezary Karpiński. - Świa­towa prapremiera odbyła się w lu­tym tego roku w Warszawie, dopie­ro później była w Waszyngtonie. Jest to swoisty konglomerat czar­nego humoru, absurdu, antycznej tragedii i okrutnego naturalizmu. Bohaterowie przemawiają do nas z dna.

Jerzy Jasiński, kierownik litera­cki teatru, uważa, że z powodze­niem tłem dla "Antygony w Nowym Jorku" mógłby być na przykład Dworzec Centralny w Warszawie. Do tej pory bowiem problem mate­rialnego i moralnego upadku był niezauważalny. Teraz jak lawa wy­dostał się jaskrawie na wierzch, razem z całą brzydotą i okru­cieństwem. Tu akcja dzieje się na drugim kontynencie. Ale pobrzmie­wają dźwięki znajome - Sasza, Pchełka, dzielnica emigrantów ze Wschodu, gdzie nic nie może się już zdarzyć, chyba że coś gorszego.

Beznadziejne czekanie na Go­dota.

- Spektakl usytuowany zo­stał na naszej sce­nie dość nietypo­wo - informuje Cezary Karpiński. - Należało wy­dobyć tę brzy­dotę, która do tej pory była zasło­nięta. Trzeba było także pa­miętać, że owa "Antygona" musi mieć w sobie ele­ment dramatu antycznego, więc wszystko musia­ło znaleźć swoje miejsce i widzo­wie także powin­ni opuścić głowy, aby kłębowisko robaków stało się dla nich wi­dzialne. My wszyscy, którzy chodzimy z pod­niesionymi wysoko

czołami, tak rzadko zau­ważamy to, co dzieje się pod naszy­mi nogami. Tym razem będzie ina­czej. Stąd zresztą ograniczona licz­ba miejsc na widowni.

Lubelską "Antygonę w Nowym Jorku" realizuje Paweł Łysak, mło­dy reżyser związany z warszawskim Teatrem Dramatycznym. Sceno­grafia autorstwa Aleksandry Semenowicz, która miała opracowywać dla Tadeusza Łomnickiego "Burzę" i jest autorką m.in. znako­mitych scenografii do spektakli wg Babla.

- Aleksandra Semenowicz jest niezwykle perfekcyjna, a jedno­cześnie obdarzona wielką wyob­raźnią i nieustannie sprawdzająca trafność swoich wizji - wyjaśnia kierownik literacki. - Drobiazgo­wa analiza tekstu, wyczucie jego atmosfery i odkrywanie intencji au­tora nie są u niej sprawą chwili lub tylko sprawności warsztatu. Bywa tak, że scenografia zmieniana jest i to diametralnie, jeśli Aleksandra Semenowicz uzna, iż lepiej odda to przesłanie dramaturga i pełniej spełni wymogi czasu, wnętrza, ze­społu. Myślę, że opracowana przez nią "Antygona" będzie niezwykle interesująca i artystycznie świetna.

Dramat Janusza Głowac­kiego został nazwany "ko­medią o rozpaczy". Określe­nie to zawiera ogromny ładu­nek uczuć, nastrojów, na­miętności, a także realiów. 17 grudnia zobaczymy, czy lube­lski zespół to udźwignie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji