Artykuły

Życie w nieznośnie długich objęciach

Niemiecka premiera nie zachwyciła Wyrypajewa. Z polskiej odsłony jest zadowolony. {rzede wszystkim dlatego, że — jak twierdzi — aktorzy zrozumieli sztukę.

Jedną z ciekawszych teatralnych propozycji, które możemy zobaczyć w tym tygodniu, są Nieznośnie długie objęcia Iwana Wyrypajewa. Od piątku do niedzieli o godz. 19 w Łaźni Nowej można się przenieść w świat czerwonego kwiatu, delfinów i kosmicznej energii.

Wszystko to za sprawą rosyjskiego autora i reżysera, który zapuszcza korzenie w Polsce, a przy okazji tworzy i dla krakowskiej publiczności. W trakcie ostatnie Boskiej Komedii odbyła się krakowska premiera Nieznośnie długich objęć. Rzecz o tyle ciekawa, że to druga realizacja tytułu, ale pierwsza po polsku i rezyserowana przez Iwana Wyrypajewa. Tekst sztuki powstał pierwotnie na zlecenie Deutches Theater w Berlinie.

O stylu, słowie, pieknie

Niemiecka premiera nie zachwyciła autora. — Byłem na niej i, niestety, aktorzy i reżyser zupełnie nie zrozumieli sztuki. Ale w żadnym wypadku nie mam do nich o to pretensji, ponieważ to z jednej strony bardzo prosty temat, a z drugiej — niesamowicie trudny. Prosty — ponieważ tematem jest „realne, prawdziwe życie", a trudny — ponieważ absolutna większość ludzi żyjących na planecie rzadko odczuwa łączność z życiem. I tego nie da się wytłumaczyć ani krytykom, ani aktorom. Dlatego, że „prawdziwe życie" można zrozumieć tylko wówczas, kiedy dochodzi się do prawdziwej łączności z tym życiem. A wracając do sztuki, powiem, że dla mnie ona jest przede wszystkim o języku. O stylu, o słowie, o pięknie frazy — wyjaśniał jeszcze przed krakowską premierą Wyrypajew.

Skoro niemiecka preiera nie okazała się zadowalająca, postanowił sam wyreżyserować spektakl (zaświetny przekład odpowiada Agnieszka Lubomira Piotrowska). I trudno się z Wyrypajewem nie zgodzić — sztuka dzieli widzów. Tym, którzy dadzą się wciągnąć historii, konwencji, a wszczególności językowi, Wyrypajew funduje fascynującą  podróż. Odziera bezlitośnie z dystansu, dokonuje scenicznego katharsis, a nawet dobiera się do uczuć, których miało nie być. Bo wydawało się, że na próżno szukać ich u czwórki hedonistycznie nastawionych do życia bohaterów, których losy rozgrywają się w Nowym Jorku i Berlinie.

„Ciekawe, jakie czynności powinien podjąć człowiek, żeby poczuć się żywym?" — zastanawia się w sztuce Amy. Poszukiwania rozpostarte są pomiędzy wypowiedziami w pierwszej i trzeciej osobie.

Zabawa językiem

Monika (Karolina Gruszka), Charlie (Maciej Buchwald), Amy (Julia Wyszyńska) i Krisztof (Dobromir Dymecki) żonglują językiem, bawią się, oddają się mu we władanie. Dobrze jest dać się uwieść i porwać nierzeczywistej konwencji spektaklu, bo wypadając z rytmu skazujemy się na drzemanie w fotelu.

Wyrypajew nie byłby Wyrypajewem, gdyby nie zafundował postaciom i widzom kosmicznego odlotu. „To taki smutny żart"  — nie ukrywa, mówiąc o nadprzyrodzonym zagraniu. Zsyła bohaterom niezrozumiałą energię, kruszy opór, zmusza do jej przyjęcia i zmiany życia. Trochę to wszystko nierealne, ale też dziwnie dotykające.

Spektakl funkcjonuje właściwie bez scenografii, widzowie dostrzegają jedynie subtelne jej tropy. Ubrani na czarno aktorzy wygłaszają kwestie siedząc na krzesłach. Ich ruch ogranicza się do minimum. Wyrypajew spełnia zapowiedź — to słow tutaj rządzi, choć bywa płaskie, przyziemne i wulgarne jak rzeczywistość bohaterów.

Kto jeszcze nie widział tej krakowsko-warszawskiej koprodukcji (wśród producentów: Teatr Powszechny im. Zygmunta Hübnera w Warszawie, teatr Łaźnia Nowa i Festiwal Boska Komedia), może już teraz nadrobić to niedopatrzenie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji