Artykuły

Kochamy Rossiniego

Marzenia zostały zrealizowane, ogromna praca równie ogromnego aparatu wykonawczego znalazła swój finał w sobotni wieczór 28 maja 1994 roku.

Jedna z ostatnich oper Gioacchina Antonia Rossiniego, zatytułowana Semiramide, ukazuje nam kogoś jakże odmiennego od stereotypu twórcy Cyrulika Sewilskiego. Rossini napisał właściwie monumentalny koncert wokalny, tyle że w tradycyjnym operowym opakowaniu. I oto śledzimy fabułę, intrygi, powikłane dramaty ludzi i bogów, ale przecież poddajemy się wirtuozerii wokalnej podniesionej niemal do granic możliwości realizacyjnych. I wtedy musi się znaleźć ktoś, kto ową całość Rossiniowskiej idei urzeczywistni.

W Teatrze Wielkim im. Stanisława Moniuszki w Poznaniu stał się nim Giovanni Pampiglione, reżyser, aktor, pisarz, tłumacz i pedagog, od 25 lat związany z Polską, z jej kulturą. Jego inscenizacja i reżyseria Semiramidy nie zniszczyła monumentu i nie dokonała rekonstrukcji, uszanowała jego majestat i sens. Santi Migneco, również Włoch, scenograf i malarz, ograniczył rekwizytową rzeczywistość do monumentalizmu budowli, uczynił to tak, aby zaistnieli w nim ludzie i ich dramaty. Ale sukces jego polegał na tym, że nie zrezygnował z piękna tła i nastroju, a całą szczegółowość skupił w przepięknych strojach (brawa dla wykonawców z warsztatów Teatru!).

Wokalna myśl Rossiniego, monumentalna i pełna rozmachu w Semiramidzie, znalazła w poznańskim spektaklu fenomenalnego realizatora.

Słuchając śpiewu Ewy Podleś, konstatowałem z zachwytem, że owa ornamentalna, koloraturowa trudność muzycznego tekstu nie istnieje, wszystko jest przejrzyste, właściwie, tak „łatwe” w wykonaniu cudu natury, jakim jest głos i emocjonalizm tej śpiewaczki. Na długo (na zawsze?) pozostaną w mej pamięci jej aria Arsace z I aktu i oba duety z Semiramidą.

Zwłaszcza ten drugi duet jest okazją do wyrażenia ogromnego uznania dla odtwórczyni postaci Semiramidy, czyli sopranu Opery Kameralnej w Warszawie, Agnieszki Kurowskiej. Może właśnie ta rola stanie się dla tej utalentowanej śpiewaczki okazją do wejścia na operowe estrady świata?

Dużo mniej efektownie wypada męska obsada, a więc Assur (Janusz Borowicz), Idreno (Błażej Grek), czy Oroe (Andrzej Ogórkiewicz). Tradycyjnie imponuje Chór Teatru.

Andrzej Borejko stanął przed bardzo trudnym zadaniem. Jego debiut w prowadzeniu dużej formy operowej trzeba jednak uznać za udany. Brawurowe poprowadzenie uwertury, udane, choć miejscami nieco nerwowe, towarzyszenie solistom, nade j wszystko jednak ogarnięcie całości monumentu Rossiniego to główne atuty artystycznego szefa poznańskich filharmoników. Podobną ocenę, na miarę aktualnych możliwości, z uznaniem kieruję pod adresem Orkiestry Teatru Wielkiego.

W trakcie przygotowań do spektaklu jego realizatorzy mówili o marzeniach, hołdzie Felliniemu, kulcie Rossiniego, operowym święcie. Jest w poznańskiej realizacji echo pewnego porywu, zatracenia. Czy to źle? To przecież takie ludzkie…

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji