Artykuły

Poniedziałek o mieście patologii

Jacek Poniedziałek odniósł się do słów Bogusława Lindy, który nazwał Łódź „miastem meneli". — Ja bym tego tak dosadnie nie powiedział, ale prawda jest taka, że w Łodzi jest dużo patologii i mało miejsc, w których człowiek czuje się bezpiecznie. Po co postawili ten wielki przystanek w centrum, skoro ludzie nie mają tu co jeść?

W łódzkim Teatrze Studyjnym trwają próby do Laleczki Tennessee Williamsa, w przekładzie, adaptacji i reżyserii Jacka Poniedziałka. We wtorek aktor spotkał się w mediami i opowiedział o spektaklu, ale też o Łodzi.

Laleczka jest filmowym scenariuszem, który Williams napisał do filmu Elii Kazana z 1956 roku na podstawie sztuki 27 Wagons Full od Cotton. To opowieść o władzy ekonomicznej i seksualnej, stosunku do Obcego, a także utracie nadziei i życiu na społecznym marginesie. Premiera spektaklu dyplomowego studentów Wydziału Aktorskiego łódzkiej Szkoły Filmowej — w sobotę.

— Nie mam metody ani filozofii reżyserowania. Wybieram teksty, które mi są z jakiegoś powodu bliskie — opowiadał Jacek Poniedziałek. — Tennessee Williams jest moim ulubionym amerykańskim dramatopisarzem. Uważam do za XX-wiecznego Szekspira. Daje pełnokrwisty obraz świata, opowiada o ludziach prostych, biednych, ze skomplikowaną, pikantną sytuacją obyczajową. Przetrąconych ekonomicznie, moralnie, erotycznie.

Aktor jest w zespole warszawskiego Nowego Teatru prowadzonego przez Krzysztofa Warlikowskiego. W weekend występował  w Łodzi w ramach XXII Międzynarodowego Festiwalu Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych we Francuzach (na podstawie W poszukiwaniu straconego czasu Prousta) — jako baron  de Charlus wystylizowany ba Karla Lagerfielda. — Taki teatr też lubię, ale prywatnie wolę pokazywać świat elementarny. Wyrosłem z biednego środowiska, w którym nie wiadomo było, co się będzie jadło następnego dnia. Wyniozłem stamtąd bogactwo ludzkich doświadczeń, przeżyłem i dno, i same szczyty — mówił. Po wypudrowanych spektaklach Warlikowskiego mam potrzebę robienia teatru, w którym jest brudno. Jak w Łodzi, która jest Polską w pigułce.

Poniedziałek odniósł się do słów Bogusława Lindy, który nazwał Łódź „miastem meneli".

— Ja bym tego tak dosadnie nie powiedział, ale prawda jest taka, że w Łodzi jest dużo patologii i mało miejsc, w których człowiek czuje się bezpiecznie. Po co postawili ten wielki przystanek w centrum, skoro judzue nie mają tu co jeść? O takim właśnie świecie chcę opowiedzieć w Laleczce, spektaklu o tym, jak bieda odbiera ludziom godność i zmusza do desperackich czynów wobec obcych, którym lepiej się powodzi.

Zdaniem Poniedziałka widzowie potrzebują w teatrze prawdy i prostoty. — Przyzwyczajeni sią do obrazków, które nas zdominowały, i teatru postdramatycznego, który bywa czesem kompletnie niezrozumiały. Nalezy opowiadać ludziom ludzkie historie. Ludzie tego potrzebują.

Tytułową Laleczką — siedemnastolatkę obiecaną po osiągnięciu pełnoletności pięćdziesięcioletniemu męźczyźnie — gra Magdalena Żak. — Moja postać jest bardzo dobrą aktorką. Przyparta do muru, próbuje sobie jakoś radzić — mówi. — W tej sztuce nie ma ludzi ani dobrych, ani złych. Wszyscy są pod ścianą. Tekst Williams jest bardzo aktualny, również w kontekście dyskusji o imigrantach. Jeden z bohaterów to Obcy, którego lokalna społeczność odrzuca.

W Lalaczce grają też: Magdalena Celmer, Maria Dębska, Konrad Eleryk, Krystian Pesta, Krzysztof Rogucki, Bartosz Sak i Oskar Stoczyński. Autorką scenografii jest Maria Strulak.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji