Artykuły

Było miasto, przyszła śmierć, pamięć pozostanie

„Morze zostanie" Oleha Myhajlova w reż. Konstiantyna Vasiukova - Teatru Publicyst z Charkowa i Teatru Zagłębia w Sosnowcu. Pisze Paweł Kluszczyński z Nowej Siły Krytycznej.

„Morze zostanie" Oleha Myhajlova w reż. Konstiantyna Vasiukova -  Teatru Publicyst z Charkowa i Teatru Zagłębia w Sosnowcu. Pisze Paweł Kluszczyński z Nowej Siły Krytycznej.


Z początkiem listopada w Teatrze Zagłębia w Sosnowcu odbyła się premiera spektaklu „Morze zostanie” w reżyserii Kostiantyna Vasiukova. Traktuje on nie tyle o wojnie, ile o pamięci, która podobnie do morza przetrwa, choćby ostatni człowiek został zamordowany. Oleh Myhajlov stworzył poetycką opowieść o dwójce ludzi (Beata Deutschman i Krzysztof Korzeniowski) zamieszkujących okolice Mariupola nad morzem Azowskim. Miasto nazwane na cześć Marii, żony cara Rosji Pawła I, praktycznie przestało istnieć. Bohaterka przedstawienia też ma na imię Maria.


Nadmorski piach wysypuje się z każdego kąta (scenografia Polina Kuznetsova). Poustawiane na scenie krzyże symbolizują groby ludzi, którzy zginęli z rąk żołnierzy Putina. Para żyje w skrajnym ubóstwie na obrzeżu cmentarzyska, a raczej wegetuje, ich cel to przetrwać kolejny dzień. Świat, który znali, przestał istnieć: ptactwo zginęło wraz z mieszkańcami, bolączką jest znalezienie opału, do ognia wrzucają więc książki, ale tylko literaturę rosyjską. Codzienność zaburza pojawienie się zbłąkanej gęsi (Mirosława Żak). Mogłaby stać się posiłkiem, ale postanawiają zostawić ją żywą. Aktorka nie jest ucharakteryzowana na ptaka, przypomina zbłąkane dziecko, którym para się zaopiekuje. Jej obecność wzbudza w kobiecie tęsknotę za dzieckiem, które dawno temu opuścił dom rodzinny, i za przeszłością. Można ją też traktować symbolicznie, jako siłę narodu ukraińskiego, który podobnie do pary tych ptaków, łączących się tylko raz w życiu, pozostaje wierny do śmierci. Bohaterowie spektaklu również, mimo przeciwności nie uginają się brutalnemu najeźdźcy. Obrazy z codzienności mieszkańców przeplatane są sekwencjami patroli żołnierzy agresora (Tomasz Muszyński i Piotr Zawadzki). Na mundurach fluorescencyjne „Z”, a w zachowaniu: duma, brutalność, buta, poczucie wyższości.


Choć siła spektaklu tkwi w scenach realnych, bo o prawdziwe życie tu chodzi, to nie ma tu krwi. Panuje niepokój: przeraża nawet pójście po pomoc humanitarną, może się okazać pożegnaniem z bliskimi na zawsze; czy zakręt na drodze – grozi ostrzelaniem samochodu, a droga to pole minowe. Morze obecne na wizualizacjach Pawła Szymkowiaka i Denysa Beliajewa, prezentowanych nad sceną i po jej dwóch stronach, tworzy wizualny kontrast dla zniszczonego miasta, ale także poetycki komentarz do wydarzeń wojennych z perspektywy kobiet. Ma się wrażenie, że mogą to być niespokojne sny Marii, przerywane kolejnymi nalotami. Kateryna Vasiukova i Nina Zakharova (aktorki z Charkowa, które po wybuchu wojny znalazły się w Polsce, weszły do zespołu Teatru Śląskiego w Katowicach) mówią wojenne wiersze charkowianki Iwanny Skyba-Jakubowej. Biała suknia ślubna pierwszej aktorki i czarny kostium drugiej symbolizują walkę życia ze śmiercią, która trwa za naszą wschodnią granicą.


Realia wojny trwającej od 24 lutego 2022 roku zostały bardzo dobrze uchwycone, choć spektakl jest przeładowany multimediami, powoduje to rozproszenie myśli, czasem niezrozumiałość intencji twórców. Być może ktoś stwierdzi, że nie chce słuchać po raz kolejny o wojnie w Ukrainie, ale podtrzymywanie pamięci o tragedii dziejącej się u sąsiada jest ważne (spektakl przygotowano w ramach programu „Rezydencji artystycznych dla twórczyń i twórców z Białorusi i Ukrainy”, firmowanego przez Instytutu Teatralnego im. Zbigniewa Raszewskiego, we współpracy z charkowskim Teatrem Publicyst). Mimo pojawiającej się znieczulicy, epizodów braku empatii, wojna grzebie coraz więcej osób w sypkim piachu historii. Jak można usłyszeć ze słów aktorów Zagłębia, ich przodkowie dzielili podobny los w trakcie II wojny światowej. Wydarzenia w Ukrainie, na Bliskim Wschodzie, co i rusz wybuchające konflikty na całym globie, sprawiają, że słowa „nigdy więcej wojny” brzmią jak wyświechtany frazes. Przykre.


Paweł Kluszczyński – autor recenzji, opowiadań, poezji, bajek i bloga ijestemspelniony.pl oraz kolaży; finalista kilku edycji Konkursu im. Andrzeja Żurowskiego dla młodych krytyków teatralnych, członek Komisji Artystycznej 28. Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej.


Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji