Artykuły

Spotkanie z hitem

Zanim w lipcu będzie można obejrzeć sceniczną wersję Carmen pomyślaną jako widowisko plenerowe, przygotowywane w Starym Browarze, Teatr Wielki zaproponował w niedzielę wykonanie estradowe opery Bizeta, pozbawione kostiumów i dekoracji.

Niestety, w gronie solistów nie było zgody co do tego, czy śpiewają na koncercie, Czy — posługując się afektowanym i wyrazistym gestem lub rekwizytem — występują w teatrze operowym.

Carmen Georges’a Bizeta, uwielbiana przez publiczność całego świata, uznawana jest za repertuarowy hit. Fascynuje dramatyczne libretto, w którym główna bohaterka, zalotna, ale i przewrotna Cyganka Carmen, igra z zakochanymi w niej bez pamięci mężczyznami — Don Josem i Torreadorem. Jednak siłą tego dzieła jest przede wszystkim muzyka, niezwykle intensywna, przesycona namiętnościami, niekiedy mroczna, tragiczna, niekiedy zabarwiona hiszpańskimi rytmami, rozkołysaną habanerą czy seguidilą.

Prowadzący koncertowe wykonanie Carmen dyrygent austriacki Karl Sol-lak (pamiętany w Poznaniu z Gali Sylwestrowej i przygotowania spektaklu baletowego Hommage a Niżyński) po raz kolejny udowodnił prawdziwość powiedzenia, iż „nie ma złych orkiestr, są tylko niedobrzy dyrygenci”. Instrumentaliści Teatru Wielkiego pod jego batutą w pełni zrehabilitowali się po bardzo niedobrym występie na niedawnym Turnieju Tenorów, muzykując z blaskiem, werwą i przekonaniem do granej kompozycji. Myślę, że także solistom bardzo dobrze się śpiewało pod batutą Sollaka. Partię tytułową wykonała Agnieszka Sobocińska, obdarzona przez naturę mezzosopranem, który po kilku latach intensywnej pracy będzie, być może, idealny do roli Carmen — na razie to tylko zapowiedź! Partnerujący jej Franco Bonisolli jako Don Jose pokazał piękny, ciepły odcień swego słynnego głosu i był naprawdę wspaniały, gdy śpiewał. Natomiast kiedy szarżował, przesadnie gestykulował i „ogrywał” rekwizyty, pachniało teatrzykiem amatorskim. Zachwyciła i porwała do owacji Agnieszka Mikołajczyk w partii Mikaeli — liryczna, wzruszająca, nieszczęśliwa. Ta artystka to prawdziwy skarb naszej Nie oddawajmy jej nikomu!

Na premierze plenerowej 9 i 11 lipca w Starym Browarze będzie można posłuchać zupełnie innej obsady wokalnej. Jak zapowiada reżyser Marek Weiss-Grzesiński — będzie to odbiegająca od naszych wyobrażeń, uwspółcześniona interpretacja opery Bizeta. Mówi on: „Chcę zrobić przedstawienie w stylu pop-opery i zaadresować je do ludzi, którzy nie chodzą do teatru, a być może wybiorą się na widowisko plenerowe”.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji