Artykuły

Zobaczycie mordobicie

Powieść kryminalna, romans brukowy? Ależ tak i gorzej nawet: romans z bruku zrujnowanego, z ruin i rozdołów. A jednak to lśni, tryska, brzmi, śpiewa… Romantyczny księżyc unosi się nad ruiną miasta i dochodzące z nor, jam, zamków mordobicia stają się — znowu! — poetyczne — pisał Witold Gombrowicz po lekturze Złego Leopolda Tyrmanda, którego teatralnej inscenizacji podjął się Jacek Głomb, dyrektor legnickiego Centrum Sztuki-Teatru Dramatycznego.

Na parę dni przed premierą (która odbyła się w pierwszą niedzielę maja) wiadomość o legnickim Złym rozeszła się po całym kraju. W rzeczywistości spektakl zawdzięczał niecodzienną sławę skandalowi, który wybuchł niemal w przeddzień inauguracyjnego przedstawienia. Pomysłodawca widowiska postanowił bowiem przenieść je z teatralnych desek do nieczynnej hali produkcyjnej. Właściciel poniemieckiego obiektu nagle zabronił aktorom wstępu na jego teren, twierdząc, że sala nie nadaje się do celów widowiskowych, ponieważ w każdej chwili grozi zawaleniem.

Dyrektor teatru i jednocześnie reżyser przedstawienia zbagatelizował zakaz. W konsekwencji sprawa trafiła do prokuratury, bo gospodarz obiektu oskarżył artystów o włamanie i świadome narażanie ludzi na niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia. Zwaśnione strony pogodził wojewoda, dzięki któremu premiera odbyła się w zapowiadanym terminie.

Zły to przede wszystkim spektakl dla miłośników książek i filmów o tematyce kryminalnej. Można go również polecić przestępcom, ich ofiarom oraz policjantom. Jednym słowem — wszystkim. Ponaddwugodzinne widowisko jest rzeczywiście pełne atrakcji. Są pościgi starych aut — czerwonokrwistej warszawy, garbusa z romantyczną czarną dekawką, damskie zapasy w stylu hiszpańskiej corridy, strzelanina z różnego rodzaju broni (nawet z „cekaemów”), męskie walki wręcz, popisy kaskaderskie, a nawet zbiorowy gwałt na atrakcyjnej blondynce czy aresztowanie w wykonaniu autentycznych milicjantów z brawurowym przejazdem niebieskiej nysy na sygnale.

Wszystko dzieje się w latach pięćdziesiątych. Aktorzy występują w kostiumach sprzed czterdziestu lat. Piękne kobiety noszą modne wówczas fryzury i makijaże. Złotowłosa starszy sierżant Maciejak śpiewa stare kawałki i rozbiera się ze sztywnego munduru do „małej czarnej”. Wszystko w klimacie tamtych lat. W mieście działa mafia, która mając pod sobą ulicznych łobuzów prowadzi podejrzane interesy na szeroką skałę. Jest miłość — raz niewinna, a innym razem wyrafinowana. Są też dziennikarze manipulowani przez dzielną milicję i niszczeni przez bezwzględnych przestępców.

Najważniejszy jest jednak Zły. Były bandyta, uznany za umarłego, wprowadza w mieście porządek. Jest pilnie poszukiwany przez mafiozów, milicję i dziennikarzy. Jego tajemnicza osoba budzi strach i respekt. Nikt nie wie, kim jest i dlaczego walczy.

Spektakl wydaje się zbyt długi, co jest szczególnie istotne dla miejsca i pory, w jakiej się odbywał. W nie ogrzewanej hali widzowie marzli i nerwowo oczekiwali końca premiery. Wadą przedstawienia jest jednoczesne rozgrywanie akcji na kilku planach, co wprowadza chaos, bo nikt nie jest w stanie wszystkiego objąć wzrokiem. Dowodem na to był pierwszy występ piosenkarski Marzeny Kipiel-Sztuki. Aktorka śpiewała na najwyższej kondygnacji hali i mało kto zauważył, że w ogóle tam stoi. Pomimo tych — naszym zdaniem — mankamentów spektakl jest oczywiście godny obejrzenia. Trzeba jednak pamiętać o ciepłym ubraniu, bo hala przy Jagiellońskiej należy chyba do najchłodniejszych miejsc w mieście.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji