Artykuły

Kołysanka dla Misiaczka

„Misiaczek” Marty Guśniowskiej w reż. Piotra Soroki we Wrocławskim Teatrze Lalek. Pisze Andrzej Lis, członek Komisji Artystycznej 30. Ogólnopolskiego Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej.

„Misiaczek” Marty Guśniowskiej w reż. Piotra Soroki we Wrocławskim Teatrze Lalek.  Pisze Andrzej Lis, członek Komisji Artystycznej 30. Ogólnopolskiego Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej.


Jako dzieci słuchaliśmy kojącego brzmienia kołysanki śpiewanej przez mamę, babcię, może ciocią albo tatę. Wsłuchiwaliśmy się w jej spokojną, nastrojową melodią, w jej uspokajający, nostalgiczny, powtarzający się rytm i rym. W całą jej prostotę i magię. I nie musiała to być melodia najbardziej znana, a znacznie częściej najprostsza, wymyślana na poczekaniu przez kogoś bliskiego i życzliwego. Z własną, niezwykłą historią, z nieporadnymi rymami, zaśpiewana z miłością i spokojem. Taka kołysanka była wtedy bliska i dobra, jak serdeczna opowieść i przenosiła nas z w spokojny sen.


Z Misiaczkiem, bohaterem teatralnej bajki Marty Guśniowskiej we Wrocławskim Teatrze Lalek, nie było inaczej. Na scenie, w lesie, panował zimowy sen. Słychać było spokojne, miarowe chrapanie. Misie spały. Wszystkie, z wyjątkiem jednego małego Misiaczka. Może nie mógł zasnąć, bo nikt nie zaśpiewał mu kołysanki? A może powód był zupełnie inny? Jeśli jednak niedźwiadek w zimie nie śpi, co przeczy prawom natury, to cały las spieszy z pomocą. Wszyscy, cała leśna wspólnota, otaczają maleństwo troską i wsparciem. Zajączek podpowiada, że najlepsze na zaśnięcie jest kołysanie. W hamaku jednak, zamiast zasnąć, Misiaczek na dobre się rozbudził, zachwycony nową zabawą. Krowa przypomina, że na sen najlepszy jest kubek mleka. Ale Misiaczek nie lubił mleka, chyba, że ktoś by je „po-miodził”. Ale nawet „po-miodzione” mleko nie pomogło, tylko wywołało kolejną przeszkodę – niedźwiadkowi zachciało się siku. Kolejny sposób na spanie podsunęła Sroka. Najlepszy sposób to ziewanie, „ziewanie z zapałem”! A gdy i wtedy Misiaczek nie zasnął, zjawił się Lis i poradził, żeby liczyć owce. To sposób pewny. Owce liczyły się same i bardzo się kłóciły o to, która jest którą. Jak tu zasnąć przy akompaniamencie takiej kłótni? I kiedy już wszystkie sposoby przyjaznych zwierzątek zawiodły, Misiaczek rozpłakał się na myśl, że już nigdy nie uśnie. Płacz dziecka zawsze, nawet w najgłębszym śnie, usłyszy mamusia. I przytuli. „Śpij, Misiaczku, śpij, Kochanie/ Oczka śliczne zmruż/ A gdy zbudzisz się, gdy wstaniesz/ Wiosna będzie już”.


Bajka-kołysanka o Misiaczku została rozpisana na trzy znakomite aktorki Wrocławskiego Teatru Lalek: Annę Bajer, Anetę Głuch-Klucznik i Aleksandrę Mazoń, które grają po kilka ról. Animując zwierzątka dwoją się i troją, aby uśpić Misiaczka. Starają się też włączyć do akcji dzieci, zachęcając je do różnych działań mających pomóc ukołysać misia. Reżyser Piotr Soroka, we współpracy z utalentowaną scenografką Agnieszką Zdonek i kompozytorem Szymonem Tomczykiem, położył nacisk na rytm dialogów – powolny, niespieszny, wyrazisty, bez zbędnych przyśpieszeń i emocji. Słowem wprowadził na scenę ów magiczny, kołysankowy rytm. Misiaczek jest przecież bardzo prostą, rymowaną bajką dla najmłodszych widzów (3-6 lat), ale jest w jej dialogach miejsce na uśmiech, zadumę czy niewymuszoną sympatię. Bo wrocławski spektakl jest nie tylko dla najmłodszych, ale też i dla tych całkiem dużych. Jest kołysanką dla wszystkich – nie tylko śpiewaną czy melorecytowaną, ale też pokazywaną obrazem, graną wyrazistym gestem, „przestrzennym” słowem, wewnętrzną radością i serdeczną refleksją, zagraną blisko widzów, inicjującą kontakt miedzy widownią a lalkami.


Przedstawienie ma też przesłanie dydaktyczne, gdyż bohaterowie „leśnego domu” w różny sposób przekazują dzieciom, jak należy się w lesie zachowywać i jak dbać o środowisko naturalne. Twórcy spektaklu zwracają też uwagę na inne działania proekologiczne – scenografia i lalki w większości zostały wykonane z tkanin znalezionych w teatralnych magazynach, ze starych ubrań poddanych recyclingowi i upcyclingowi.


Pamiętam pierwszego Misiaczka sprzed trzynastu lat w Białostockim Teatrze Lalek. Wówczas reżyser tamtego przedstawienia Wiesław Czołpiński wraz z dwójką aktorów tak skutecznie próbowali uśpić głównego bohatera, że udało im się uśpić całą widownię. I to nie dlatego, że przedstawienie było nudne czy nieudane, a wręcz przeciwnie – spektakl był niezwykle błyskotliwy, a zamysł twórców przewrotny. Rzadko przecież zdarza się, żeby celem przedstawienia było stworzenie teatralnej kołysanki-usypianki, której nikt nie jest w stanie się oprzeć.


Guśniowska często wykorzystuje w swoich bajkach motyw snu, który pozwala jej snuć równoległe opowieści. Sny są przecież najłatwiejszym sposobem, by przejść do innego świata, przewędrować przez odmienne rzeczywistości, przeżyć najrozmaitsze przygody, otrzymać szansę na odmienne, często ciekawsze życie, które toczyć się będzie równolegle do tego na jawie.


Co jednak ważniejsze, Marta Guśniowska, jak nikt inny w jej pokoleniu i jak niewielu przed nią, potrafi skutecznie przywrócić funkcjonowanie klasycznej bajki. Jednego z najstarszych i najbardziej podstawowych gatunków literackich, jakie zna historia kultury i literatury. Jej historie i opowieści kierowane są zarówno do najmniejszych, jak i największych widzów. Autorka z ogromną łatwością i wrodzoną naturalnością przechodzi od niewinnej opowieści do uniwersalnego przesłania. Śmiech, inteligencja, wyobraźnia, życzliwość i ironia są jedynie elementami składającymi się na ilustrację pewnej ogólniejszej prawdy, morału, którego jednak Guśniowska nigdy nie wykłada tak natarczywie, jak dawniejsi autorzy. Jej bajki pokazują ewolucję gatunku i udowadniają, że wciąż może on być atrakcyjny dla widzów w każdym wieku. Autorka zachęca do własnych poszukiwań i interpretacji, do decydowania, które racje są ważniejsze i które wartości trwalsze. I przypomina, że dobrze jest się czasem zatrzymać, powrócić do kojących dźwięków zapisanych w pamięci i dać się ukołysać bajkowej kołysance.


Marta Guśniowska MISIACZEK. Reżyseria: Piotr Soroka, scenografia: Agnieszka Zdonek, muzyka: Szymon Tomczyk. Premiera we Wrocławskim Teatrze Lalek 24 lutego 2024.


Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji