Artykuły

Piekło kobiet

"Fedra" w Teatrze Narodowym to spektakl wysokiego ryzyka, Maja Kleczewska nie wdzięczy się, nie mówi nikomu łatwych i przyjemnych rzeczy. Oferuje coś więcej, prawdziwe oczyszczenie.

Rzadko się zdarza, by po kilku przedstawieniach nazwisko reżysera było gwarancją jakości. Maja Kleczewska zaczynała kilka lat temu. Bez rozgłosu Ale od razu było widać, że mamy do czynienia z artystką śmiałą, która nie boi się pokazywania ekstremalnych stanów i która rozumie kobiety. Dziś jest gwiazdą młodego pokolenia. I właśnie teraz debiutuje w Warszawie, w prestiżowym Teatrze Narodowym, gdzie przygotowała "Fedrę" (...) W spektaklu Kleczewskiej z klasycznej sztuki nie zostało prawie nic. Opowiada własną historię, kompilując utwory z Fedrą w roli głównej. Najwięcej tu Pera Olova Enquista, Eurypidesa, Seneki. Pojawia się też Sarah Kane. Jesteśmy w wypreparowanym, zimnym świecie. Sala szpitalna połączona z bankietową, oślepiają jarzeniówki. Fedra grana przez Danutę Stenkę jest kobietą, która rozpaczliwie chce coś przeżyć. Wbrew starzejącemu się ciału, biologii i konwenansom marzy, by zatracić się w miłości. Pragnie dotyku, ciepła. Kiedy zostanie odtrącona przez Hipolita (Michał Czernecki), nie zostaje jej nic. Danuta Stenka stworzyła mocną kreację. Żeby zagrać taką Fedrę, nie wystarcza odwaga, która pozwala aktorowi na przykład rozebrać się na scenie. "Fedra" to dla aktorki podróż w świat ciemnych instynktów. Przed nimi nie ma ucieczki. "Wszyscy jesteśmy uwięzieni w swoim ciele, jego ograniczeniach i żądzach", zdaje się mówić Kleczewska. Wobec jej Fedry nie można być obojętnym. Ciekawe, ile osób powie po spektaklu: to było o mnie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji