Artykuły

Jubileuszowy „Kram z piosenkami”

Rok 1964 jest jubileuszowym dla Związku Artystów Scen Polskich za Granicą. Przypada bowiem 25-lecie jego istnienia poza Krajem, jak również 25-lecie istnienia Wolnego Teatru Polskiego na Obczyźnie. Nic zatem dziwnego, że postanowiono obchodzić ten jubileusz jak tylko można najgodniej przez urządzenie odpowiednich widowisk, być może i wystawy teatralnej oraz przez przygotowanie książki pt. 25 lat Teatru Polskiego na Obczyźnie (1939 –1964).

Pierwszym etapem tego obchodu było uroczyste przedstawienie urządzone dnia 26 kwietnia 1964 r. w sali teatralnej Ratusza Św. Pankracego w Londynie. Dnia tego dano dwukrotnie widowisko śpiewno-taneczne osnute na motywach dawnych pieśni polskich pt. Kram z piosenkami układu Leona Schillera, jednego z największych współczesnych ludzi teatru i w reżyserii tegorocznego laureata nagrody teatralnej Stanisława Szpiganowicza.

Wieczorne przedstawienie poprzedziła część oficjalna, w której po odegraniu hymnów narodowych polskiego i brytyjskiego zabrał głos b. prezes ZASP Feliks Konarski (Ref-Ren) w zastępstwie obecnego na uroczystości, ale wciąż jeszcze będącego na rekonwalescencji, prezesa Ryszarda Kiersnowskiego, którego oklaskiwano podczas wieczoru owacyjnie. Mówca mówił o jego szybkim powrocie do zdrowia, o trudnej doli teatru na emigracji i ofiarnej pracy aktorów na wszystkich szlakach walki i uchodźstwa polskiego. Przez to wolny teatr polski stał się symbolem dążeń wolnościowych. Dzięki wytrwałości i zdecydowaniu aktorstwa polskiego mamy stały teatr na obczyźnie, którego osiągnięcia wytrzymują konfrontację z tym, co na podstawie zetknięć z przyjezdnymi i jego pokazów zagranicą wiemy o zdobyczach teatru w Kraju. Teatr emigracyjny nie jest bynajmniej tylko rozrywkowym, ale ma własną duszę i działa według Mickiewiczowskiej maksymy mierzenia sił na zamiary. W tym duchu też wystawione zostało widowisko Kram z piosenkami, którego przygotowanie wymagało pełnych trzech miesięcy wyczerpujących prób. Oświadczenie to przyjęte zostało gromkimi oklaskami. Mówca odczytał następnie trzy listy z życzeniami nadesłane przez nieobecnego w Londynie Ludwika Lawińskiego, przez Zjednoczenie Muzyków Polskich i Stowarzyszenie Lotników Polskich. Następnie prez. Konarski zwrócił się do gen. W. Andersa jako protektora teatru z prośbą o przemówienie do zebranych.

Gen. Anders przyjęty żywiołowymi oklaskami nawiązał na wstępie do przejść górnych i chmurnych, jakie teatr dzielił z polskim żołnierzem i uchodźcą od 1939 r. na Węgrzech i Rumunii, na środkowym Wschodzie, oraz we Francji, Włoszech i Anglii. Mówca dał następnie wyraz swego podziwu dla wytrwałości w pracy dla teatru w trudnych warunkach, zwłaszcza dla reżysera Szpiganowicza, który kierował przygotowaniami do dzisiejszego widowiska, dla ofiarności aktorów, która w wypadku żony generała uczestniczącej w przedstawieniu przybrała niepowszednią formę, gdyż podczas jej przygotowań poza domem do przedstawienia, dom został doszczętnie obrabowany. Gen. Anders wyraził radość z szybkiego powrotu do zdrowia Ryszarda Kiersnowskiego i faktu, że zaczął znowu pisać i zakończył apelem do społeczeństwa o wydatniejsze popieranie teatru przez częstsze uczęszczanie na wszystkie przedstawienia, co spotkała się z dużym aplauzem.

O pietyzmie, z jakim przygotowano niedzielne widowisko Kramu z Piosenkami świadczy m.in. również to, że układ programu rzeczowy i graficzny był niemal dokładnym odwzorowaniem programu przedstawień, jakie w r. 1945 w Niemczech, m.in. w Lingen i Lubece, dał Teatr Ludowy im. Wojciecha Bogusławskiego zorganizowany przez Polską YMCA i kierowany przez Leona Schillera. Rzec można, że – jeśli nie 25 lat – to dobre 20 lat minęło już od tych czasów – i wciąż wśród wykonawców tego widowiska występują te same nazwiska jak Reńskiej czy Ratschki, choć niektórzy z dawnych wykonawców albo odeszli na zawsze jak Sznukówna, Buchwald, Modrzeński, albo zostali przez życie odsunięci od teatru jak Sempolińska, Roeslerówna, Szpiganowiczowa, a z wciąż czynnych aktorek nie wzięły u-działu w przedstawieniu: Pawłowska i Buchwaldowa. Opracowanie muzyczne K. Hardulaka. I jak już przed 20 laty zapowiadała aktorka — Ewa Kuncewicz-Schillerowa, tak i teraz zadanie to wzięła na siebie aktorka – Lola Kitajewicz.

Wiązane jej komentarzami, jak gdyby to czytanymi z wielkiego scenariusza sprzed kurtyny, potoczyło się urozmaicone widowisko, na które składała się seria sześciu obrazów, wypełnionych pieśniami i tańcami z 6 różnych epok. Zaczęto od Zabaw Pasterskich w dworskich strojach XVIII-wiecznych, potem pokazano Brać Szlachecką i Jej mościów w obrazku Po szklaneczce do piosneczki, dalej przyszły echa Starej Warszawy, gdzieś z początków XIX wieku. A potem coraz bliższe naszych czasów obrazy Z życia dworu wiejskiego, nastrojowa scena w pracowni na poddaszu Cyganerii Krakowskiej i wreszcie bielańskie Przedmieście śpiewa. W tym widowisku, które oglądało na jubileuszu ok. 1600 widzów, bierze udział ok. 30 osób. Nic zatem dziwnego, że układa się ono w barwny kalejdoskop, który porywa chórem, sceną zbiorową, zespołowym zgraniem, mnóstwem delikatnych rysów stylu i charakterystyki, tak iż właściwie łatwiej mówić o całości niż o poszczególnych wykonawcach. Niemniej były indywidualności, które wybijały się na tym tłumnym nieraz tle.

Wymienimy ich kilka przykładowo. W pieśniach szlacheckich i potem w Pelerynie nie sposób było nie wyróżnić głosowo i w sylwecie Mariana Nowakowskiego, w Starej Warszawie Arczyńskiej, Bogdańskiej czy Jakubówny, w duecie z Ratschką – Toli Korian, jak i potem, jako Panny Marianny, z Maliczem w całej części drugiej – Conrad-Mroczkowskiej, jak w CyganeriiNa Bielanach – znowu – Renaty Bogdańskiej, Ruszały w geście, choć dziwnie nie przy glosie. Rzewnym akcentem była postać seniora-podczaszego Józefa Bzowskiego. Obok niego zadziwiła sylwetkami gwardyjska trójka ułańska: Giercuszkiewicza, Oleksowicza i Schejbala. Siłą rzeczy wyodrębnił się Edward Chudzyński, który wykonał po swojemu piosenkę poety-włóczęgi, popisowy numer Schillera. Co w tym na pozór starym widowisku może najbardziej uderzało, to właśnie liczny udział młodości i urody obojga płci. Z niewymienionych dotychczas w widowisku brali nadto udział Irena Delmar, Ewa Suzin, Krukowska, Barbara Łubieńska, Janina Wtórzecka, Kuziara, Michniewicz, Beno Łastowski, Skoczylas, Kutek, i last but not least – Józef Opieński. Gościnny udział miał też – niewymieniony w programie – Kazimierz Pawłowski z Paryża.

Tańce opracowali: Janina Jakubówna i Stanisław Giercuszkiewicz. W tej panoramie historycznej piosenki dużą rolę odegrały kostiumy i dekoracje, dzieło Feliksa i Jadwigi Matyjaszkiewiczów, pod których kierunkiem, jak i przede wszystkim reżyserią działali operatorzy światła Julian Jasik i Andrzej Gołębiowski, stwarzając m.in. bardzo udane tło do Oleandrów. Tempo całości nadawał akompaniament orkiestralny pod dyrekcją Jerzego Kropiwnickiego z Marią Drue przy fortepianie. Za zgranie tej całości ze stosunkowo nieznacznymi niedociągnięciami widownia urządziła na końcu przedstawienia owację reżyserowi Stanisławowi Szpiganowiczowi. W ukryciu pozostali – również bohaterowie wieczoru – kierownicy administracyjni-organizacyjni: Olga Lisiewicz i Beno Keller. Zdołali dwukrotnie wypełnić salę, czyli nie dopuścili do zmarnowania się dużego wysiłku artystycznego, podjętego na miarę posiadanych sił i sił dokooptowanych.

Obchód ten odbył się w oktawę przed dorocznym Walnym Zjazdem ZASP, który zbilansuje dotychczasową działalność do tych pierwszych – srebrnych godów teatru z emigracją i wyłoni dalsze swe kierownictwo na początek drogi do godów złotych, oby już nie tylko z emigracją.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji