Artykuły

Warszawa. Kłopoty finansowe Powszechnego

Teatr Powszechny zawsze cieszył się ogromnym powodzeniem wśród widzów. Jak to możliwe, że w jego budżecie pojawiło się 900 tys. strat?

W sprawie Powszechnego wypowiedziano już wiele słów ostrych, krzywdzących i niesmacznych. Ale afera wokół tekstu, który zelektryzował środowisko (wulgarny manifest byłego kierownika literackiego teatru Roberta Bolesty, o którym pisaliśmy wczoraj), ma także swoją dobrą stronę. Przy zamieszaniu wyszedł na jaw problem o wiele poważniejszy - problem finansowania państwowych instytucji kultury.

Bo jak to możliwe, że w budżecie Teatru Powszechnego, który zawsze cieszył się ogromnym powodzeniem wśród widzów, pojawiło się 900 tys. zł strat? - To, że teatr gra najwięcej spektakli w Warszawie, nie oznacza wcale, że powinien mieć największe dochody. Przeciwnie - my tracimy na każdym zagranym spektaklu - powiedział mi anonimowo jeden z pracowników Powszechnego.

Teatr dostał w tym roku znacznie mniejsze dotacje w stosunku do lat ubiegłych. Ale kłopoty finansowe to nie kwestia ostatnich miesięcy. Obecnie główna księgowa i dyrektorzy analizują sytuację finansową teatru od 2003 roku. Analizę zlecił urząd miasta. Dyrektor Biura Teatrów i Muzyki Jacek Weksler obiecał sfinansować najbliższe trzy premiery Powszechnego. To jednak nie rozwiąże sprawy. Problem polega nie tylko na finansowaniu premier. Najwięcej funduszy pochłania dalsza eksploatacja gotowych spektakli.

Podczas jednego wieczoru teatr jest w stanie uzyskać z biletów maksymalnie 8 tys. zł. Przy dużej, gwiazdorskiej obsadzie nie ma szans na pokrycie kosztów. Jeśli na małej scenie gra chociażby dziesięciu aktorów, to już o dziewięciu za dużo. Żeby spektakl zarobił, powinien grać jeden aktor. Zespół nie jest jednak przyzwyczajony do takiego programu minimum. - Tutaj czas zatrzymał się przed 1989 rokiem - mówi mój informator. - Wszyscy walczyli o kapitalizm, ale kiedy nastał, zachowują się, jakby nie przyjmowali tego do wiadomości. Pieniądze na wszystko muszą się znaleźć i już.

Temat kłopotów finansowych teatru pojawił się w dziwacznym, aferalnym kontekście. Ale pieniądze są w rzeczywistości jednym z najpoważniejszych czynników, decydujących o poziomie życia kulturalnego w Polsce. Z podobnymi ekonomicznymi kłopotami boryka się każdy teatr, który chce grać tzw. repertuar ambitny. Do Powszechnego ludzie chodzili dawniej na gwiazdy: Jandę, Gajosa, Szczepkowską. Oni odeszli. Został Zbigniew Zapasiewicz, ale on, grając trudne teksty Becketta, nie przyciągnie tłumów. Czy jedyną drogą jest więc taktyka Teatru Kwadrat, który gra wyłącznie komedie? Powszechny, tak jak większość warszawskich teatrów znalazł się w sytuacji koszmarnego paradoksu. Oczekuje się od niego zarówno ambitnego repertuaru, jak i zminimalizowania kosztów. Tego nie da się pogodzić. Na ambitnym repertuarze się nie zarabia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji