Artykuły

Szumy codzienności czyli zamach na "Kartotekę"

Skąd my to znamy... Kawałek typowego bloku, odrapane ściany, winda, oczywiście z potłuczonym lustrem, stare meble, niby kuchnia oraz najważniejszy członek rodzi­ny - telewizor. Pod okiem - oknem właściciela odpoczywa ma­luch. Dwoje ludzi, którzy nie bar­dzo wiadomo dlaczego mieszkają razem, sąsiedzi jakby z naszej klatki, typowi i wreszcie życie we­wnętrzne ograniczające się do ero­tycznych wizji.

Oglądamy siedem dni z życia bohaterów. Od poniedziałku do niedzieli, w nieskończoność. Te sa­me dialogi o niczym, te same pre­tensje o nic, te same utarczki z sąsiadami. Co nam to przypomina - może zbyt natrętnie, może w sposób nieco karykaturalny? Ta sztuka Marka Koterskiego, znanego już reżysera filmowego, będąca je­go podwójnym debiutem w teatrze, nie ma właściwie ani początku, ani końca, można ją grać w kółko. Nie wiem tylko czy wytrzymali­byśmy cztery, pięć, czy dziesięć powtórek. A przecież przez tę godzinę z niewielkim hakiem śmiejemy się! Śmiejemy sie bardzo, niektórzy może za bardzo, bo tak naprawdę to ze sceny wieje grozą, a my śmiejemy się z samych sie­bie.

Oglądałem to przedstawienie dwa razy w Warszawie. I ta krót­ka recenzja powstała na tej pod­stawie, bo z przyczyn technicznych nie jestem w stanie przekazać już teraz swoich wrażeń z wrocław­skiego spektaklu konkursowego. Zrobię to, jeśli będzie taka potrze­ba, dopiero w poniedziałek.

"Życie wewnętrzne" Koterskiego ukazało się w numerze 8 "Dialo­gu" w roku 1986. Wspominam o tym dlatego, że ta wersja, którą oglądaliśmy wczoraj, a część z Państwa zobaczy dziś, znacznie się różni od tej opublikowanej. Koterski - reżyser dość surowo obszedł się z dramaturgiem - Koterskim, ale wyszło to chyba na artystyczne zdrowie dramaturgowi. Może je­dynie warstwa językowa w dru­ku wydaje się ciekawsza. W czy­taniu bełkotliwe dialogi, ich zapis graficzny, robią jakby większe wrażenie. Półsłówka, skróty my­ślowe, strzępy ,myśli, zwroty zasły­szane, znajome, z tramwaju, z ko­lejki - to cała nasza codzienna, karłowata polszczyzna.

Tytułowe życie wewnętrzne bo­haterów jest puste. Zanikło. Nie ma go! Nikt też nikogo nie słucha, nikt do nikogo nie mówi. Dialogo­wy kontakt to jakby przez sekundę łapanie powietrza z życia obok, by za chwilę znów utonąć w swoim wewnętrznym nic. Ta obserwacja autora i reżysera jest bardzo bru­talna, ale iluż jest w naszym otoczeniu ludzi, którzy nie potrafią słuchać, tylko wygłaszają swoje komunikaty?

Ów tytuł brzmi bardzo sarkastycznie. W pokazywanych scenkach bez point patrzymy na roz­pad osobowości bohaterów w tym antydramacie. Socjologiczna obser­wacja autora sięga głęboko w kon­dycję psychiczną Polaków lat osiemdziesiątych. Mówi więcej niż wszelkie badania nastrojów opinii publicznej, więcej niż statystyka, bo mówi o wewnętrznej degrada­cji.

Jestem przekonany, ze wiele osób nie podzieli tych moich opi­nii, ale ja właśnie z takimi wra­żeniami wychodziłem dwa razy z teatru.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji