Artykuły

Życie na scenie

Od śmierci MIECZYSŁAWA DASZEWSKIEGO mija dokładnie siedemnaście lat. Był fantastycznie uzdolnionym aktorem i reżyserem, a także wieloletnim, sprawnym dyrektorem Teatru Nowego w Zabrzu. To katalog zalet wystarczający do osiągnięcia ogólnopolskiej kariery, pod warunkiem, że ktoś chce ją zrobić.

Aktorzy przemijają, teatr trwa - powiedział mi kiedyś Mieczysław Daszewski. Przedwczoraj znalazłam te słowa w starych notatkach i pomyślałam, że to jednak niecała prawda. Zostają przecież zdjęcia, nagrania, recenzje, anegdoty. Prawdą jest natomiast to, że jeśli twarzy aktorów, osiągnięć i historyjek nie przywołamy my - pamiętający ich sceniczne kreacje - to nie będzie w porządku...

"Stary" w Nowym

Od śmierci Mieczysława Daszewskiego mija dokładnie siedemnaście lat. Był fantastycznie uzdolnionym aktorem i reżyserem, a także wieloletnim, sprawnym dyrektorem Teatru Nowego w Zabrzu. To katalog zalet wystarczający do osiągnięcia ogólnopolskiej kariery, pod warunkiem, że ktoś chce ją zrobić. Mieczysław Daszewski chyba nie chciał... Do kariery i popularności nie miał szczególnego nabożeństwa, bardziej cenił sobie kształtowanie artystycznego wyrazu ukochanej sceny i środowiskowe przyjaźnie.

Przyjechał na Śląsk tuż po II wojnie światowej, świeżo po ukończeniu Państwowej Szkoły Aktorskiej w Krakowie. Mimo licznych pokus i zaproszeń nigdy się stąd nie wyprowadził. Czasem mówił, że to z powodu kiepskiego zdrowia, ale wszyscy wiedzieli, że nie tylko dlatego. Był dyrektorem Teatru Nowego tak długo (od 1963 roku aż po emeryturę), że w końcu otrzymał ksywkę Stary, z sezonu na sezon poszerzając repertuar i śrubując aktorskie wyzwania. Nie wiem, czy Mieczysławowi Daszewskiemu podobałyby się eksperymenty we współczesnym polskim teatrze, ale pewnie przyglądałby się im z zainteresowaniem.

Oblicza artysty

Sam kochał jednak klasykę; wielkie dzieła dramaturgii polskiej i światowej wprowadzał na afisz konsekwentnie i najczęściej z sukcesem. To były inscenizacje szlachetnej próby, ponad walor edukacyjny przedkładał bowiem dyrektor Daszewski kształt artystyczny spektaklu. Miłośnicy dobrego teatru do dziś wspominają zabrzańskie inscenizacje "Kupca", "Volpone", "Ryszarda III", ale także dramaty polskich romantyków, sztuki Zapolskiej, Perzyńskiego i ukochanego przez pana Mieczysława hrabiego Fredry. To właśnie rolą Łatki w "Dożywociu" Fredry żegnał się z publicznością odchodząc na emeryturę.

Miał dobrą rękę do lekkiej muzy. Reżyserowane przez niego komedie i farsy, w których z chęcią także grał, zalecały się finezyjnym dowcipem i jakąś szczególną elegancją, którą Mieczysław Daszewski wnosił na scenę wprost ze swojej prywatności. Był to bowiem pan o wspaniałych manierach i bezdyskusyjnej kindersztubie, choć nikt nie ośmieliłby się nazwać go sztywniakiem! Wprost przeciwnie, zawsze tryskał humorem i wspaniale bawił towarzystwo. Gdy przychodziła jednak pora na poważną dyskusję, strach było stawać z nim w szranki-imponował erudycją, oczytaniem i własnym zdaniem.

Sztuka i życie

Uwielbiał muzykę i wiele sukcesów reżyserskich odnosił także na scenach muzycznych. Przygotowana przez Mieczysława Daszewskiego w Operetce Gliwickiej polska prapremiera musicalu "Człowiek z La Manchy" okazała się gigantycznym, ogólnopolskim przebojem, a piękne inscenizacje operowe wdzięczni melomani "pamiętają mu" do dziś. W każdym gatunku czuł się dobrze, ale ja najbardziej lubiłam jego role i reżyserie sztuk obyczajowych. Emanowały prawdą, po prostu. Zapytałam nawet kiedyś, skąd w nim tyle wiedzy o ludzkich emocjach, a przede wszystkim o sposobach tych emocji ukrywania! Powiedział: "Z obserwacji życia, drogie dziecko, i wczesnego dojrzewania; to uczy pokory".

Mieczysław Daszewski urodził się w Stanisławowie, w 1926 roku, a już w czasie wojny, jako kilkunastolatek, został żołnierzem AK. Partyzancką młodość wspominał jednak rzadko; nie lubił epatować swoimi przeżyciami. Nie ukrywał natomiast serdeczności i ciepła wobec żony - także znakomitej aktorki- Krystyny Iłłakowicz, syna Adama i wnuczki Marzenki. Był niesłychanie serdeczny wobec kolegów aktorów i przyjaciół nie-aktorów. A czasem nawet wobec recenzentów!

Nie chce mi się wierzyć panie Mieczysławie, że nie ma pana z nami już od siedemnastu lat...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji