Mikołaj po łacinie i z tłumaczem
"Cuda świętego Mikołaja" w Scholi Teatru Węgajty. Pisze Joanna Piotrowska w Gazecie Olsztyńskiej.
Schola Teatru Węgajty wystawiła premierowe "Cuda świętego Mikołaja".
Średniowieczna muzyka na żywo, z emocjami i w kostiumach.
W niedzielę Sale Kopernikowskie zamku były pełne. Schola Teatru Węgajty pokazała średniowiecze z ciekawej i często pomijanej strony. Łącząc nabożność z codziennością. Czasem dość makabryczną.
Co robi Żyd, który zawierza obrazowi św. Mikołaja, zostawia mu pod opieką niezamknięty dom, a po powrocie zastaje splądrowaną przez złodziei szkatułę? Grozi ikonie spaleniem i chłostą. Co robi święty, zagrożony poważnymi dolegliwościami? Skutecznie interweniuje, strasząc bezbożnych rabusiów szubienicą. O co pyta święty karczmarza, który zamordował trzech wędrujących studentów? Czy ma w oberży świeże mięso... W żywotach świętych
roi się od epizodów, w których nie brak mocnych emocji. Jest w nich rys rubaszności i humoru.
Mowa ciała i szkolna łacina
Schola Teatru Węgajty wybrała cztery z dziesięciu dwunastowiecznych dramatów, zachowanych w opactwie św. Benedykta nad Loarą. "Cuda świętego Mikołaja" napisali prawdopodobnie studenci, którzy w ten sposób postanowili uczcić patrona pilnych żaków. Święty Mikołaj ratuje z wszelakich opresji: pannom daje posag i porwanego królewskiego syna przywraca rodzicom. Widzowie nie byli zostawieni domysłom. Każdy z epizodów, śpiewanych oczywiście po łacinie, był komentowany po polsku: narrator występował jako wędrowny śpiewak albo kantor. Wspaniałe były sceny inspirowane średniowiecznymi miniaturami, w których z wielką prostotą i umownością przedstawiano codzienne sceny. Nie trzeba kłaść aktorów do łóżka, żeby pokazać, że śpią. Można za to uzupełnić muzykę i tekst gestem, miną i tańcem.
Bizancjum, Patmos, Jarosław i Olsztyn.
Widzowie otrzymali spektakl przygotowany z wielką starannością pod każdym
względem. Muzycznym, choreograficznym, plastycznym. Ta ostatnia była naprawdę znakomita - bogate szaty ozdobiono stylizowanymi ornamentami rodem z Bizancjum czy Wenecji, św. Mikołaj nosił pastorał z polnymi kamieniami, wmontowanymi w kuty metal. - Pastorał warmiński - śmiała się Małgorzata Dżygadło-Niklaus ze scholi.
Jednak nie tylko warmiński, bo kamienie Wolfgang i Małgorzata Niklausowie przywieźli z Patmos, wyspy, gdzie Jan Ewangelista spisał Apokalipsę. Warto wspomnieć, że w roli świętego biskupa wystąpił Marcin Bornus-Szczyciński, szefujący znakomitemu festiwalowi "Pieśń naszych korzeni" w Jarosławiu.